KONSTANCIN-JEZIORNA Mieszkańcy Czarnowa zaprotestowali przeciwko budzącym ich wątpliwości wynikom rekrutacji do „zerówki” w Szkole Podstawowej nr 1 przy Wojewódzkiej
Rodzice nie kryli zdenerwowania, kiedy okazało się, że dla ich dzieci, uczęszczających obecnie do przedszkola przy ul. Oborskiej, od września zabraknie miejsca w „Jedynce”. Wychodzą z założenia, że skoro placówka przy Wojewódzkiej jest położona najbliżej Czarnowa, dzieci powinny być przyjmowane do niej w pierwszej kolejności, a nie kierowane do bardziej odległych szkół (gdzie są wolne miejsca w „zerówkach”). W poniedziałek grupa zdenerwowanych rodziców przybyła na posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa, Oświaty, Kultury i Sportu, aby domagać się wyjaśnień i interwencji burmistrza.
– Czym moja córka ma dowozić wnuczkę do „Dwójki”, dokąd ją skierowano? Kiedy ma to robić, skoro chodzi do pracy na godz. 7, a wychowuje córkę sama – pytała starsza kobieta. – Na Wojewódzką dojeżdżają autobusy z Czarnowa, do innych szkół nie ma możliwości bezpośredniego dojazdu – mówił z kolei Krzysztof Madejak, jeden z rodziców.
Hanna Kłębowska, była nauczycielka w „Jedynce” zwracała uwagę, że coroczne zmiany środowiska, w którym znajdą się dzieci, źle odbiją się na ich psychice. Bo najpierw maluchy zostaną rozdzielone z kolegami, z którymi chodziły do przedszkola, a po roku i tak wrócą na Wojewódzką do pierwszej klasy.
Kazimierz Jańczuk w trakcie komisji próbował wyciszyć emocje. Wyjaśniał, że rekrutacja do „zerówek” odbywa się na podstawie przepisów ustawowych oraz uchwalonych lokalnie przez radę miejską, a za cały proces odpowiada dyrektor placówki. Sam jednak głośno zastanawiał się, na jakiej podstawie komisja rekrutacyjna przyjęła do oddziału w „Jedynce” dziecko spoza gminy (choć takie powinno być przyjmowane w drugiej kolejności), a odrzuciła wniosek samotnej matki, której przysługuje pierwszeństwo.
– Pani dyrektor dokona weryfikacji. Poruszyłem niebo i ziemię, żeby sprawę wyprostować. Interes dziecka i rodziców będzie głównym argumentem przy weryfikacji listy przyjętych dzieci – oznajmił Kazimierz Jańczuk.
Przewodnicząca komisji Grażyna Chojnowska wyjaśniała rodzicom, że wkrótce rozpocznie się rozbudowa „Jedynki” i to dlatego gmina zdecydowała się ograniczyć w szkole liczbę oddziałów „0” do jednego (były dotychczas dwa). A to spowodowało, że grupie dzieci odmówiono przyjęcia. Zdaniem radnego Cezarego Żeglińskiego roboty w szkole można było tak zorganizować, aby jednak utworzyć dwa oddziały „zerówki”, wówczas nie byłoby problemu z niedoborem miejsc. Burmistrz odpowiedział mu, że nad kolejnością prac na Wojewódzkiej myśleli specjaliści od budownictwa i już nie będzie ona zmieniana. Jednak jak nieoficjalnie ustaliliśmy pod uwagę brane jest także otwarcie dwóch, mniejszych liczebnie oddziałów klas „0”, aby do „jedynki” zostali przyjęci wszyscy zerówkowicze