Rozpacz pchnęła do samobójstwa

7

GÓRA KALWARIA To zdarzenia wstrząsnęło całym krajem i obiegło wszystkie media ogólnopolskie. W niedzielę młoda mieszkanka Wojciechowic wyszła z domu na spacer z psem i nie wróciła. We wtorek znaleziono jej ciało

Rodzina 26-letniej Magdaleny bardzo szybko zaniepokoiła się jej zniknięciem. Z domu wyszła ok. godziny 11 na samotny spacer z psem. Nie zabrała ze sobą telefonu. Niestety czworonóg wrócił już bez swojej pani. Rozpoczęto poszukiwania – w mediach społecznościowych informację o zaginionej zamieścił jej brat. Sprawa została zgłoszona na policję. W poszukiwania kobiety zaangażowała się również straż pożarna. Niestety zarówno w niedzielę jak i poniedziałek okazały się one bezowocne.

Ojciec znalazł ciało córki

Na piękną dziewczynę z czarującym uśmiechem spoglądało setki tysięcy internautów, którzy udostępniali informację o jej zaginięciu, trzymając kciuki za to, by odnalazła się cała i zdrowa. Niestety we wtorek gruchnęła tragiczna wiadomość. Ciało kobiety znaleziono w lasku, kilkaset metrów od miejsca zamieszkania. Znalazł je pies, wypuszczony przez jej ojca.
– Dałem mu do powąchania jej kurtkę, wyrwał się i pobiegł, a później usłyszałem jak szczeka i skomle – opowiedział dziennikarzom Super Expressu zrozpaczony ojciec, który znalazł córkę w lasku. – Nogi miała podkulone, ale nie dotykała ziemi. Wisiała na czymś białym z materiału, wyglądało jak jakaś taśma – zrozpaczony mężczyzna dzieli się tragedią.
Sprawę bada prokuratura, która ostatecznie wyjaśni przyczyny śmierci kobiety. Wszystko wskazuje jednak na to, że popełniła samobójstwo.

Nie było jak ratować

W sobotę Magdalena była u koleżanki w Warszawie, wróciła smutna i zapłakana.
– Jak wychodziła, powiedziała, że był ciężki dzień – potwierdził dziennikarzom ojciec kobiety.
Nikt wtedy nie mógł przypuszczać, że rozpacz popchnie młodą kobietę do najgorszego z możliwych rozwiązań.
Następnego dnia po odnalezieniu ciała Magdaleny w Wojciechowicach jest pusto i cicho. Na rżysku widać tylko ślady kół samochodów służb ratowniczych. Brzozy szumią, a wiatr targa resztki policyjnej taśmy przywiązanej do gałęzi.
– Niestety nie było jej już jak ratować – mówi ze smutkiem jedna z mieszkanek Wojciechowic. – To wielka tragedia, że w sercach młodych ludzi rozgrywają się takie dramaty, a my często nie jesteśmy nawet świadomi jak bardzo potrzebują naszego wsparcia.

AB

7 KOMENTARZE

  1. Do AB (twórcy artykułu) Dlaczego piszesz o takiej tragedii w sposób iście literacki? Szumiały brzozy, spoglądała na setki internautów itd. W jaki sposób mogła spoglądać, skoro telefon zostawiła w domu? Czy chciałeś/aś poczuć się jak wybitny pisarz literacki? Chcesz się bawić literaturą? To pisz książki, a nie artykuły..

  2. Tylko dureń mógł by coś takiego napisać ?czy którykolwiek z tych piszących takie artykuły zastanawia się że rodzina może to przeczytać?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię