LESZNOWOLA – Czuliśmy się jak żebracy – stwierdzają mieszkańcy ulicy Gazeli, którzy dziś przybyli na Komisję Polityki Przestrzennej, Rolnej i Urbanistyki w nadziei, że radni pochylą się nad ich problemem. – Przez pół godziny słuchaliśmy jak radni rozmawiają o śmieciach, bo nie raczyli zauważyć naszej obecności – dodają rozgoryczeni
O problemach mieszkańców ul. Gazeli jako pierwsi pisaliśmy tydzień temu w artykule „Koszmar urzędniczej pomyłki”. 16 rodzin biorąc kredyty i inwestując swoje oszczędności zakupiło nieruchomości w Lesznowoli. Na budowę 8 budynków dwulokalowych w zabudowie szeregowej pozwolenie wydało starostwo powiatowe. Szczęśliwe rodziny wprowadziły się do domów, inwestując kolejne pieniądze w ich urządzenie. W styczniu miano podpisać akty notarialne. Niestety okazało się, że wojewoda unieważnił pozwolenie na budowę wydane przez starostwo, ponieważ opierało się ono na zapisach planu przestrzennego zagospodarowania, który już przestał obowiązywać.
Pomyłka urzędników, krzywda mieszkańców
– Pomyłka nastąpiła nie wskutek złej woli, ale przez przeoczenie – tłumaczy starosta piaseczyński Ksawery Gut i dodaje, że pracownik w dobrej wierze, opierając się na uchwale, która przestała obowiązywać, wydał pozwolenie na budowę zgodnie z wnioskiem inwestora.
W taki sposób wybudowano osiem budynków w zabudowie szeregowej, podczas gdy aktualny plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza zabudowę wolnostojącą oraz wprowadza ograniczenia w wysokości.
Starosta pomyłkę urzędnika tłumaczy przeoczeniem
Starosta piaseczyński uważa, że aby umożliwić legalizację wybudowanych obiektów gmina powinna teraz zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, który dopuści już powstałą zabudowę. Rada gminy nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska w tej sprawie i choć radni zapewniają, że mieszkańcom pomogą, w kuluarach mówi się, że ponowna zamiana planu jest wykluczona.
– Starosta nawarzył piwa to niech on je teraz wypije – mówi nam bez ogródek jeden z radnych, ale zastrzega by nie podawać jego nazwiska zanim nie zapadnie oficjalne stanowisko rady.
– Winny jest deweloper, bo wprowadził mieszkańców w błąd i świadomie zrealizował inwestycję niezgodną z planem – dodaje inny radny.
– Jak zmienimy plan to deweloper powie „Hulaj dusz piekła nie ma” – powiedział podczas obrad Komisji Polityki Przestrzennej, Rolnej i Urbanistyki, radny Jerzy Wiśniewski.
Kowal zawinił, a Cygana powiesili
A gdzie w tym wszystkim mieszkańcy? Wydaje się, że zanim zacznie się szukać winnych, najpierw powinno się pomóc tym, którzy są najbardziej pokrzywdzenia. Wzięli kredyty, kupili nieruchomości, a teraz zostali bez pieniędzy i bez tytuły własności. Boją się, że za chwilę banki zażądają zwrotu kredytów, a unieważnienie pozwolenia na budowę zakończy się nakazem rozbiórki. Co wtedy? Wieloletnie sprawy w sądzie i życie bez dachu nad głową?
– Problem nie jest winą gminy – kilkakrotnie podkreślał radny Marcina Kania.
Mieszkańcy nieruchomości przy ul. Gazeli mają nadzieję, że radni gminy Lesznowola podadzą im pomocną dłoń. Liczą, że zmienią plan zagospodarowania przestrzennego. Dziś przybyli na obrady Komisji Polityki Przestrzennej, Rolnej i Urbanistyki. Ta jednak miała inne plany i ze względu na przybyłych gości nie zamierzała zmieniać porządku obrad.
– Czekaliśmy jak żebracy, wysłuchując jak radni rozprawiają o biodegradowalnych śmieciach – ubolewają mieszkańcy. – Czuliśmy się jak intruzi – dodają z goryczą.
– Nie jest to wina gminy, pomija się rolę dewelopera – oświadczył przewodniczący komisji, radny Marcin Kania, gdy wreszcie przystąpiono do omawiania sprawy, która ściągnęła mieszkańców. Radni wyznaczyli spotkanie na 18 kwietnia, po sesji. Do tego czasu gmina ma posiadać ekspertyzę prawną sytuacji, która na jej zlecenie jest aktualnie przygotowywana.
Nie chcą mieszkańców na sesji
– W związku z tym, że takie spotkanie jest planowane po sesji to nie ma sensu byśmy dziś poznawali racje stron – uznał przewodniczący Kania. – Jako samorząd jesteśmy samorządem z ludzką twarzą, będziemy szukać rozwiązania tego problemu – zapewnił i ponownie podkreślił, że to nie gmina wygenerowała problem. – Będziemy się starali państwu pomóc – zaręczył Marcin Kania.
Mieszkańcy prosili by sprawa została poruszona na sesji, a nie po jej zakończeniu.
– Wtedy rada podejmie jakąś decyzję w formie uchwały – argumentowali. Do ich wniosku próbowała przyłączyć się radna Anita Kochanowska-Cydzik. Nie była jednak ani dostatecznie przekonująca, ani stanowcza i przewodniczący komisji odrzucił jej wniosek, w ogóle nie poddając go pod głosowanie.
– Pani wniosek jest bezprzedmiotowy, ponieważ chcemy się spotkać po sesji – upierał się radny Kania. Radni ostatecznie zagłosowali za tym, by do spotkania z mieszkańcami doszło po zakończeniu najbliższej sesji rady gminy. O zdanie mieszkańców nikt nie pytał.
– Mamy spotkanie, nie wiadomo o której godzinie, bo nikt nie potrafi przewidzieć kiedy sesja się skończy – skwitowali mieszkańcy po opuszczeniu sali obrad. – Nikt nie bierze pod uwagę, że my pracujemy i nawet w kwestii terminu spotkania nie chcą iść nam na rękę.
Mówią, że pomogą
Głos zabrali także prawnicy działający na rzecz mieszkańców. Obiecali, że do czasu spotkania przygotują także swoją ekspertyzę prawną. Wypowiedział się również przewodniczący komisji poprzedniej kadencji, Michał Otręba poddając pomysł by starosta zwrócił się do ministerstwa o odstępstwo od przepisów o wydzielaniu aktów własności. Zachęcał też by mieszkańcy wystąpili do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, by ich uznano za stronę w postępowaniu. – Istnieje wiele przesłanek by tak się stało – powiedział Michał Otręba i podkreślił, że to dopiero początek długoletniego postępowania.
– 17 lat jestem radnym i nigdy ani gmina, ani pani wójt nie pozostawiała żadnego mieszkańca w potrzebie – uspokajał radny Jerzy Wiśniewski. – Będziemy starali się pomóc – zapewniał.
– Dlaczego nie chcecie wysłuchać nas na sesji?- nie dawali za wygraną mieszkańcy.
– Bo jej program jest zbyt napięty – tłumaczył radny.
– Ale nie na tyle napięty, by znaleźć czas po niej? – nie mogli zrozumieć zainteresowani. Mieszkańcy opuszczali budynek urzędu w nienajlepszych nastrojach. Wbrew zapewnieniom o pomocy poczuli, że ich problem jest marginalizowany, a jego rozwiązanie odwlekane.
– Dajcie nam czas – apelował radny Wiśniewski.
– Ale my nie mamy czasu – mówią zrozpaczeni mieszkańcy ul. Gazeli. – Nie chcą nas na sesji, bo ona jest nagrywana i protokółowana, a stanowisko radnych wiążące – kwitowali ze smutkiem. – Mówią, że pomogą, a na razie nie zachowują się jak nasi sprzymierzeńcy.
Kamil Staniszek
Brak słów co ten Gut wygaduje takich mamy przedstawicieli zgroza, a kto ich wybrał?
Tego co się wczoraj stało na komisji komentować nie będę, bo skomentować nie sposób. Chciałabym jedynie sprostować fragment dotyczący radnej Anity Kochanowskiej Cydzik. Radna od samego początku próbowała włączyć w porządek obrad wniosek dotyczący naszej sprawy, jako jedna z nielicznych członków Rady Gminy zadała sobie trud, żeby szczegółowo zapoznać się z faktami i dokumentami dotyczącymi naszej sprawy. Była przeciwna zaakceptowaniu zaproponowanego przez przewodniczącego Marcina Kanię porządku obrad. Niestety jej sprzeciw poparła tylko jedna osoba i w rezultacie posiedzenie komisji odbyło się zgodnie z planem przewodniczącego Kani. Próbowała wielokrotnie zgłosić swój wniosek, ale absolutnie nikt jej w tym nie wsparł, a przewodniczący nawet nie silił się na jakąkolwiek logiczną i sensowną argumentację, poza urzędową formułką – Pani wniosek jest bezprzedmiotowy. Nie będę się rozpisywać na temat postawy przewodniczącego i większości radnych, bo zwyczajnie po ludzku nie mam już na to siły. Niemniej chciałabym zaznaczyć, że my mieszkańcy ul. Gazeli jesteśmy wdzięczni radnej Anicie Cydzik-Kochanowskiej za tę próbę przebicia się przez mur.
Czysto po ludzku szkoda mi jest Państwa, i nie zazdroszczę sytuacji w jakiej się znaleźliście.
Ale się pytam, gdzie tu jest deweloper? Cwanie umył ręce i siedzi cicho… Dobrze, że sprawa jest nagłaśniana, bo może kupujący w kolejnej inwestycji dewelopera PATIO przy Okrężnej, dwa razy się zastanowią czy warto kupować kota w worku.
Szkoda ludzi…. jak zwykle urzędasy nie poniosą żadnej kary!!! Dobrze, że chociaż jedna radna p. Kochanowska się za naszymi mieszkańcami wstawiła, a pan dziennikarz już mógłby sobie darować te złośliwości wobec niej.
Zastanawiam się czy ten szyderczy uśmiech Starosty to niechcący – czy z premedytacją.
Może po prostu trzeba więcej wyobraźni lub więcej doświadczeń, żeby nauczyć się szanować nie tylko Developerów.
Wszystko rozumiem, że urzędnik zawinił teraz radni nie przychylni. Ale Developer na pewno wiedział że w trakcie wydania decyzji plan się zmieniony.
Pan Kania wiele straci w tej kadencji, jeżeli nie załatwi tej sprawy i nie pomoże ludziom z gazeli, to nie wybierzemy go na następną kadencję. Ja swój głos oddam na kogoś innego.
Słyszałem, że Pan Kania powiedział tym ludziom żeby nie przychodzili na sesję rady gminy bo to zaszkodzi sprawie, a potem w ogóle nie rozpatrzył sprawy i przegłosował ją na niekorzyść mieszkańców. Radni w większości myśleli, że to pustostan i że nikt tam nie mieszka.
Gdyby mieszkańcy sami nie wzięli sprawy w swoje ręce, to wszystko zamiecione by zostało pod dywan.
Developer Patio Chmielewski Rudzik, jest znany z krętactwa i łąpówkarstwa, ale kupujący nic o tym wiedzieć nie mogli.
Zwykłe pogróżki dla osoby, która od lat sumiennie wykonuje swoje obowiązki rzetelnie i nie bez powodu został Przewodniczącym. Nie znam zbyt dobrze człowieka, ale wiem, że jest stanowczy i nie ulega presji strachu. Zresztą kto lubi jak się go straszy. Zazwyczaj przynosi to odwrotny efekt.
Sami mieszkańcy robią wszystko, żeby sprawa została zamieciona pod dywan, dlaczego idą na łatwiznę i pomijają tych co naprawdę doprowadzili do tej sytuacji. Wygląda to tak jakby prawdziwi winowajcy napuścili grupę pokrzywdzonych na Radnych Lesznowoli. Wiadomo, że od dawna Starostwo w Piasecznie walczy z Gminą Lesznowolą , która jest za mało pokorna i nie przymyka oczu na wydawanie błędnych pozwoleń na budowę. Czy naprawdę „Gazela” nie widzi, że jest marionetką w rękach Developera i Starostwa, a może taka rola im pasuje. Chyba czas żeby wykrzesać z siebie trochę więcej – jeżeli Starosta i Developer nie poczuje zagrożenia ze strony Prokuratora to niewiele się zmieni. Wymagacie pomocy, a omijacie prawdę, która was do dzisiejszej sytuacji doprowadziła.
Jak może Nam Pan zarzucać, że w sytuacji, w której mamy stracić dom idziemy na łatwiznę? My nie chcemy mieszać się do polityki, układów i układzików tylko żyć spokojnie w swoich domach, w które włożyliśmy mnóstwo pracy i zaangażowania, bez strachu przed bankiem.
Nie obwiniamy Gminy, nie bronimy dewelopera. Chcemy tylko uzyskania aktu własności Naszych domów. Ustalanie winnych, tego kto miał złe zamiary i kogo mam winić za to co się dzieje jest przynajmniej dla mnie tym momencie drugorzędne.
Ratunkiem jest zmiana plan zagospodarowania dla naszej działki, a tego może dokonać tylko Komisja. Komisja, która nie chce nas wysłuchać i przez to jest skłonna wierzyć w takie rzeczy jakie Pan wypisuje.
Radzę się doedukowac i poczytać o swoim bohaterze. Polecam zdziwi się Pan. Wszystko jest w internecie dostępne od ręki
https://piasecznonews.pl/marcin-kania-radny-jakich-malo/
Radzę przeczytać do końca, o swoim „super radnym”
Nie ładnie Panie Przewodniczący, miałem Pana za inną osobę…Jestem w szoku!
Tytuł artykułu powinien brzmieć „Jak polityka, urzędnicy i inwestorzy chcą rękami Radnych Gminy Lesznowola szybko legalizować inwestycje posiadające w toku sprawy z naruszeniem prawa w tle”.
Nawet czytając obecny (drugi w sprawie) artykuł widać od razu:
1. Mieszkańcy Gazeli i ich prawnicy nic nie mówią o developerze – bardzo ciekawe, skoro to prawdopodobnie developer od lat wiedział o problemach, bo przecież chyba od lat był stroną toczących się postępowań oraz jeżeli wierzyć doniesieniom prasowym, poinformował klientów o nich dopiero po latach gdy przysłowiowe mleko się rozlało.
2. Mieszkańcy weszli na trwającą Komisję i dziwią się tylko, że Radni obradują nad typowymi sprawami, które są w jej planie (np. podwyższenie opłat za śmieci, które obecnie spędza sen z powiek wszystkich samorządów), a na informację o podjętych przez Radę Gminy w ich sprawie działaniach i konkretnym terminie spotkania reagują bezpodstawnym celowym komentarzem w mediach (patrz treść artykułu) – także zero komentarza o developerze i przedstawianie tylko własnej wizji świata bez krzty wiedzy jak działa i czym się zajmuje samorząd.
3. Na sali podobno były obecne osoby związane z inwestycją na ul. Mleczarskiej (co artykuł przemilcza ?), która jeżeli wierzyć doniesieniom prasowym chyba również ma uchylone pozwolenie na budowę (tło sprawy zbliżone) i które w związku z powyższym prawdopodobnie również będą zainteresowane zmianą MPZP dla swojej inwestycji.
4. Na sali nagle jest bardzo aktywny jeden z radnych ubiegłej kadencji (czy to nie poprzedni przewodniczący tej samej komisji ?), który nie przeszedł w wyborach (jeden z niższych wyników wyborczych). Inna sprawa, że to wyborcy przecież wybierali i mieli swoje sympatie i antypatie, a w tamtym czasie wynik wyborczy mógł też zbiec się w czasie z równoległym zamieszaniem wokół inwestycji bloków na ul. Mleczarskiej, które budowane są w sąsiedztwie zabudowy jednorodzinnej. Z innej strony patrząc po sąsiadach inwestycje własne ww. radnego były i chyba dalej będą głośne w mediach lokalnych. Sprawa pojawienia się ww. osoby w kontekście parametrów MPZP również nie jest do końca oczywista.
5. Pan Starosta zrzuca winę na podwładnego, a w ogóle nie porusza kwestii odpowiedzialności swojej i developera.
Z drugiego planu treści artykułu widać jak na dłoni, że zmiana MPZP dla jednej działki łączy za dużą ilość niedomówień oraz dodatkowych wątków i zainteresowanych, którzy nagle krążą wokół niej jak satelity (a pewnie nie jest to koniec listy).
Radni, którzy mają wątpliwości w tej sprawie dobrze przeczuwają, że mamy tutaj do czynienia z za dużą ilością nacisków, aby sprawa była jasna i czytelna, a już z pewnością nie jest jednorazowa jak to im co niektórzy z dużym zaangażowaniem medialnym przedstawiają.
Popieram Radę Gminy w podejmowanych przez nią działaniach – należy tą sprawę wyjaśnić i przede wszystkim nie należy ulegać presji Pana Starosty, mieszkańców i napuszczanych przez nich mediów, gdzie każdy artykuł to kalka treści poprzedniego (prosty mechanizm typowej nagonki medialnej).
Co do obecnego Pana przewodniczącego – tak trzymać i nie poddawać się naciskom. Na 100% mieszkańców Gminy nie zawsze wszystko się ludziom podoba i tak to już jest – ważna jest wypadkowa wszystkich działań, a nie pojedyncze zdania osób, że coś mogłoby być lepiej czy inaczej (zwłaszcza tych osób, co często same nic nie robią, a poza sobą widzą całe zło tego świata).
Co do głównego motta sprawy przedstawianego w mediach – argumentem narracji „zróbcie to tu i teraz” nie będą wiecznie kredyty czy wyrzucanie mieszkańców, ponieważ jak widać po historii paru nieruchomości w Piasecznie z podobnymi sprawami w tle, nieruchomości te stoją i są od wielu lat zamieszkałe (wystarczy poczytać nawet tego samego Kuriera Południowego z poprzednich lat).
Sprawa wygląda jak wygląda i ci, którym zależy na poprawnym jej załatwieniu z pewnością nie ulegną tej całej propagandzie i potrafią dostrzec drugi plan, który już teraz ujawnia się nawet w tym artykule – wystarczy tylko zestawić i powiązać parę wątków.
Panie radny, ale żeś się Pan rozpisał. Ale nie dziwię się skoro śmieci spędzają Panu sen z powiek.
„Mieszkańcu Lesznowoli”.
Sądząc po pokrętnym wywodzie, jest Pan doskonale zorientowany w przebiegu Komisji, o której mowa w artykule. I z pewnością nie jest Pan jednym z tych bardzo smutnych ludzi / mieszkańców Gazeli, jak sądzę/, lecz wygodnie siedzi po drugiej stronie. I po co tak kręcić – raz pisze Pan w swoim komentarzu „prawdopodobnie”, „podobno” i nagle przechodzi Pan do konkretów, mówiąc, że „zmiana MPZP dla jednej działki łączy za dużą ilość niedomówień oraz dodatkowych wątków i zainteresowanych” – skąd u Pana ta wiedza, skoro nie mają jej nawet mieszkańcy Gazeli, którzy w „swych” domach mieszkają już od jesieni 2018 r. I nie mieszkają na „dziko”, jak w swej niewiedzy wyraził się któryś z komentujących poprzedni artykuł w tej sprawie, ale zaadoptowali, wykończyli i rządzili swoje domy za oszczędności całego życia po uzyskaniu przez dewelopera pozwolenia na użytkowanie domów w czerwcu 2018 r. od Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, o której to decyzji zawiadomił on zarówno Wójta Gminy Lesznowola jak i Starostę. Gdzie Pan dostrzega podobieństwa z inwestycją przy ul. Mleczarskiej, która jak sprawdziłam jest nieukończona i gdzie absolutnie nikt nie mieszka. W przeciwieństwie do Gazeli, gdzie jak się dowiedziałam ze źródeł j.w. mieszka i jest zameldowanych 16 rodzin z małymi i bardzo małymi dziećmi, łącznie jest to społeczność ok. 60-70 mieszkańców. I o jakich naciskach i napuszczaniu przez mieszkańców Gazeli Pan pisze, przecież to, co ich spotkało to kuriozalne i porażające wydarzenie w państwie o ustalonym porządku prawnym. I jeśli Pan to nazywa „propagandą” i dostrzega jakiś „drugi plan” i „powiązanie paru wątków” to jest Pan chyba bardzo złym człowiekiem, pozbawionym elementarnej empatii. Ale intuicja mi podpowiada, że Pana komentarz to swoisty podkład albo supporcik pod planowane spotkanie z mieszkańcami po sesji w dniu 18 kwietnia. I taż intuicja podpowiada mi także, że powinna być Panu znana, skoro przytoczył Pan tyle wiedzy w swym komentarzu, pierwszoplanowa rola współpracy jednostek samorządowych i organów dla stanowienia ładu i dobra społecznego i dobrostanu mieszkańców. Pana komentarz jest do tego rażącą antytezą. Będę śledzić i udostępniać komu zdołam, bo ta sprawa dla mnie i moich znajomych jest koszmarem bez precedensu.
Bardzo dziękujemy! W tych bardzo trudnych dla nas chwilach każdy głos poparcia w naszej sprawie jest na wagę złota.