PIASECZNO/ PRAŻMÓW Dziś rano napisaliśmy o tym jak mieszkańcy zniecierpliwieni zwłoką w rozpoczęciu prac na zamkniętym przejeździe kolejowym w Jeziórku postanowili porozsuwać betonowe przeszkody i przejeżdżać pomimo zakazu. Na reakcję PKP nie trzeba było długo czekać
– Robotnicy PKP musieli przyjechać na miejsce i z powrotem zabarykadować przejazd – informuje nas jeden z kierowców. – W tej chwili znów trzeba korzystać z objazdu.
Czy to oznacza, że wreszcie przystąpiono do planowanych prac?
– Nie. Nic się nie dzieje – informują nasi czytelnicy. – Przejazd jest zamknięty, a żadne pracy nie są prowadzone.
Przypomnijmy – przejazd kolejowy w Jeziórku w pobliżu stacji Ustanówek został zamknięty 9 czerwca. Wraz z zabarykadowaniem przejazdu i wytyczeniem objazdów dotąd nie rozpoczęły się żadne prace.
Tymczasem od września ubiegłego roku wciąż czekamy na otwarcie wiaduktu w ciągu ul. al. Kalin. Tam również zniecierpliwieni kierowcy zaczynają przejeżdżać pomimo zakazu.
– Ostatnio gdy przejeżdżałem natknąłem się na eleganckiego mężczyznę w garniturze i pomarańczowej kamizelce PKP – opowiada jeden z naszych czytelników. – Oburzył się na mnie, że przejeżdżam mimo zakazu. Nie byłem dłużny i podzieliłem się z nim swoim oburzeniem na przedłużającą się inwestycje. Wszyscy piaseczyńscy kierowcy, którzy korzystają z wiaduktu powinni policzyć nadrobione kilometry przez te miesiące opóźnienia, oszacować koszty paliwa i wystąpić do PKP o odszkodowanie – uważa mężczyzna. – Sposób prowadzenia tej inwestycji jest skandaliczny!
Czytaj też: