PIASECZNO Czego najbardziej brakuje w Piasecznie? Kina. Przynajmniej taką odpowiedź najczęściej słyszeli uczniowie prywatnej szkoły podstawowej Word School, którzy w ramach warsztatów dziennikarskich kilka miesięcy temu robi sondę wśród mieszkańców
– Dlaczego w Piasecznie nie ma kina? Czy nasze władze czynią jakieś starania w tej sprawie? – pyta nas Czytelniczka Dorota. – To wstyd, że w mieście, które się tak szybko rozrasta nie ma jeszcze kina – uważa Czytelnik Łukasz. Temat kina, a raczej jego braku powraca coraz cześciej.
Kino w galerii raczej nieprędko
Kina najczęściej powstają w ramach dużych galerii handlowych, a takiej Piaseczno się jeszcze nie doczekało. Najbardziej realną lokalizacją dla kina wydaje się być rozbudowane centrum handlowe Auchan. Zanim jednak planowana inwestycja doczeka się realizacji musi przejść drogę formalno-prawą. Mieszkańcy sąsiadujący z hipermarketem zaskarżyli decyzję środowiskową wydaną przez gminę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które jednak ją podtrzymało. Protestujący przeciwko rozbudowie Auchan nie składają broni i decyzję SKO zaskarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Gdy ten wyda wyda wyrok będzie możliwe kolejne odwołanie – tym razem do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wszystko wskazuję na to, że jeśli dojdzie do realizacji inwestycji to trzeba będzie na nią jeszcze poczekać.
Czy komercyjne kino ma szasnę na piaseczyńskim rynku?
Czy w Piasecznie lub okolicach kino mogłoby powstać jako samodzielna placówka? To raczej wątpliwa sprawa. Inwestorzy z pewnością analizują koszty takiego przedsięwzięcia i perspektywy jego zwrotu. Skoro w powiecie piaseczyńskim nikt dotąd nie pokusił się o budowę kina, to najwidoczniej nie rokuje ono opłacalność. Nie zapominajmy, że w niedalekim sąsiedztwie powiatu piaseczyńskiego mamy Multikino na Ursynowie, oraz Cinema City w Jankach. Czy kolejne kino zlokalizowane w Piasecznie przyciągnęłoby liczbę widzów zapewniającą rentowność? Nie jest to takie oczywiste.
Sala kinowa Piaseczyńskiego Centrum Kultury?
Istnieje szansa na salę kinową w planowanej hali widowiskowej na terenie kolejki wąskotorowej. Uściślając – byłaby to wielofunkcyjna sala teatralno-kinowo-widowiskowa mogąca pomieścić 500 osób. Wszystko jest jednak na etapie koncepcji, która musi być uzgodniona z konserwatorem zabytków. Czy da zielone światło dla funkcji kinowej? Tego na razie nie wiemy.
– Oglądaliśmy takie wielofunkcyjne sale we Włocławsku i Sierpcu – mówi burmistrz Daniel Putkiewicz. – Chcielibyśmy, by ta, którą planujemy pełniła także rolę sali kinowej. Nie wiadomo jednak czy konserwator pozwoli na zachowanie wszystkich funkcji.
Kino z historią
W Piasecznie kino powstało już w 1923 roku przy ul. Sienkiewicza (wówczas Granicznej). W latach 30. kino odkupił Karola Gerber. Po wojnie zostało ono upaństwowione i zmieniło nazwę na „Mewa”. Pod tym szyldem działo aż do 2003 roku. Jeszcze w latach 80. kino tętniło życiem – na poranne seanse ściągano najmłodszych z okolicznych przedszkoli, wieczorami sala kinowa zapełniała się dorosłymi. W latach 90. popularność „Mewy” spadła. Niewygodne siedzenia, słaba jakość dźwięku, ogrzewanie piecem kaflowym, filmowe premiery z kilkumiesiącznym opóźnieniem – to wszystko zniechęcało nawet największych kinomanów. Klimatu „Mewie” nie sposób było odmówić, ale coraz więcej osób wolało wybrać się do nowoczesnego multipleksu, które zaczęły powstawać w Warszawie.
Pustki w starym kinie
– W drugiej połowie lat 90. do „Mewy” przychodziła garstka ludzi – wspomina Kamil Staniszek, redaktor naczelny „Kuriera Południowego”. – Filmy grano wówczas gdy na sali pojawiło się co najmniej 8 osób. Nie raz przez godzinę agitowaliśmy przechodniów namawiając ich na seans.
W ostatnich latach kino funkcjonowało w ograniczonym wymiarze. Organizowano w nim nocne maratony.
– Miały świetny klimat, ale były też wyzywaniem – wspomina dziennikarz. – Po kilku godzinach robiło się zimno, a siedzenia stawały się boleśnie niewygodne. Zawijaliśmy się w koce i popijaliśmy herbatę z termosu.
„Mewa” nie rozłożyła skrzydeł
Budynek kina wciąż należał do spadkobierców byłych właścicieli (dziś znajduje się w nim restauracja „Szara Eminencja”). Gmina dofinansowywała placówkę kwotą kilku tysięcy złotych miesięcznie. Wpływy z biletów pokrywały zaledwie 20-30 proc. kosztów utrzymania. W 2003 roku samorządowcy doszli do wniosku, że dalsze funkcjonowanie piaseczyńskiego kina nie ma sensu. Nie przedłużono umowy dzierżawy. Piaseczyńskie kino ostatecznie zostało zamknięte i przez dłuższy czas niewiele osób za nim tęskniło. W ostatnich latach coraz więcej widzów znudzonych multipleksami i ich hollywoodzkim repertuarem, zaczyna powracać do małych kin, oferujących mniej oczywiste filmy. Z nostalgią wspomina się „Mewę” i coraz więcej osób dopomina się kina w Piasecznie. Samorządy odpowiadając na potrzeby mieszkańców latem organizują seanse w ramach kina plenerowego, które z roku na rok cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Zimą pozostaje wyprawa do Warszawy lub do Janek. Na szczęście nie mamy zbyt daleko.
W tym wypadku umiejscowienie Piaseczna, jego infrastrukturę i odległości do najbliższych kin nie można rozpatrywać w kategorii kilometrów, tylko czasu dojazdu do nich. Jak sobie pomyślę ile czasu zajmuje przedzieranie się przez korki, aby się wydostać z tej sypialni, to sobie odpuszczam bo szkoda nerw.
Idealny komentarz. W ogóle nie chodzi o to, że do kina „nie mamy daleko”. Chcemy mieć tu, obok, bez wsiadania w samochód. Miasta mniejsze liczenie od P-na maja kina, a tu wciąż uciakaja do tych samych komentarzy-bo Warszawa blisko.
A czy nie można byłoby wyremontować kina Mewa, załoźyć tam nowe ogrzewanie, klimatyzację, wentylację, unowocześnić siedzenia, wyposażenie i otworzyć na nowo w starym budynku pod dawną historyczną nazwą?
A gdyby tak Mewa mogła się odrodzić? Z nowym ogrzewaniem i fotelami? Byłoby dużo taniej , no i z klimatem. W 2003 roku bylismy zachlysnieci multipleksami, to było coś nowego. Ale teraz wolalabym iść na wieczorny spacer do Mewy. Albo z dzieckiem na niedzielny poranek z bajka.No i ludzi teraz dwa razy tyle w Piasecznie co w 2003…
Piaseczno miasto dużych możliwości. Niewykorzystanych możliwości. Zastanawia mnie jak kiedyś było w piasecznie od strony kulturowej?. Działo się wiele?
Wystarczy że w Piasecznie jest kilka Biedronek więc gały w smartfony i nie narzekać! 😀
I seanse po ukrainsku, po co kino w tej dziurze? Zaorałbym to „miasto” najchetniej
Przyszłością jest streaming i to nie VOD a live.
kolejna restauracja w Mewie nic nie wniosła do naszego światka. Kotleta można jeść w domu- a taki czynnik integracyjny jak kino-byłoby super, przecież to nie tylko seanse…
Loomp, menelu pier…, jak tak ci się nie podoba to wypier.. na tą swoją wioche zabitą dechami.. Uwielbiam takie komentarze, przyjedzie wsiur, i to mu nie pasuje, tamto, a sam za stodołe latał żeby się wysrać… A chociaż, podatki rozliczasz w Piasecznie, żeby było lepiej? czy dalej na pipidówie mniejszej zameldowany?
Ja też mieszkam tu od zawsze ale to straszna dziura to nasze miasto jedno wielkie blokowisko brudu i śmierdzące dziurawe drogi może by tak wielcy gospodarze pojechali do innych i podpatrzyli np do Grodziska Mazowieckiego albo Pruszkowa ale po co oni wiedzą najlepiej razem z tymi wiecznymi urzędnikami w gminie
Chcesz iść do kina – do Warszawy, chcesz iść do jakiegoś pubu – do Warszawy. Oczywiście płacąc za przejechanie 4 przystanków 2 razy drożej ze względu na strefę. Pustynia i dziura zabita dechami to nasze Piaseczno. Tu porządnych prostych chodników nie ma, w wy chcecie kulturę i kino. Nikt tu palcem nie tknie w żadnej sprawie.