KONSTANCIN-JEZIORNA – Nigdy nie miałam ambicji politycznych – przekonywała Anna Anders, córka generała Andersa podczas wczorajszego spotkania w Konstancinie-Jeziornie. I w tym zapewnieniu była bardzo wiarygodna. Otwarta, ciepła, szczera – na licznie zgromadzonej publiczności zrobiła piorunujące wrażenie. Nie zabrakło nostalgicznych opowieści, gorących dyskusji, pamiątkowych zdjęć i łez wzruszenia


Anna Maria Anders urodziła się 22 listopada 1950 w Londynie. Od 2016 roku jest sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnikiem prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego oraz zasiada w Senacie.
– Urodziłam się w Anglii i wychowałam w bardzo patriotycznym domu, o czym zdałam sobie dopiero sprawę w późniejszych latach – opowiadała Anna Anders. – Nasz dom był ciekawy. Z jednej strony polityczny za sprawą ojca, z drugiej artystyczny, dzięki matce. Ja nie dostrzegałam tej wyjątkowości, dla mnie to był normalny dom, a wielu znakomitych i znanych ludzi, którzy nas odwiedzali byli po prostu znajomymi. Dzięki temu, że ojciec w Londynie był osobą praktycznie anonimową mógł spędzać ze mną dużo czasu.

Choroba i śmierć generała

Gdy Anna Anders miała 10 lat jej ojciec zachorował.
– Mimo, że normalnie nie było upałów tata zasnął na słońcu i dostał udaru – wspominała córka generała. – To był początek jego kłopotów ze zdrowiem. Umysłowo do końca pozostał w dobrej formie, ale fizycznie było z nim coraz gorzej.
Generał Anders zmarł gdy jego córka miała 19 lat.
– Pierwszy raz do Polski przyjechałam z matką w 1991 rok – opowiadała Anna Anders. – Mama była bardzo wzruszona. Przeszła cały szlak generała Andersa, żałuje, że nigdy nie napisała książki. To co wiem o wojnie, wiem głównie od niej. Tata bardzo rzadko poruszał ten temat. Jeśli mówił o Polsce to głównie o tej przedwojennej czy o Monte Cassino. O Łubiance i Syberii wspominał rzadko.

Kombatanci jak rodzina

Swojego męża, amerykańskiego pułkownika Anna Andres poznała w 1984 roku pod Monte Cassino, przy grobie ojca. Wyszła za mąż, najpierw mieszkała w Monachium a później wyjechała do Stanów Zjednoczonych.
– Niestety nie miałam możliwości, by często przyjeżdżać do kraju – wspominała. Jej mąż zmarł w 2007 roku po kilkuletniej chorobie na raka. Trzy lata później zmarła matka.
– Przeznaczeniem mojego ojca było utworzenie armii Andersa. Był ranny osiem razy, przeżył więzienie na Łubiance, a jednak nie zmarł. Jego przeznaczeniem było uratować więcej niż 120 tys. osób z Syberii – mówiła Anna Anders. – Moim przeznaczeniem było to, że podczas pogrzebu mojej mamy w Londynie pan minister Jan Ciechanowski, który wtedy był szefem urzędu do spraw kombatantów powiedział mi, że ma nadzieję, że przejmę pałeczkę po mamie. Później zostałam zaproszona na wyjazd z kombatantami do Rosji. Pojechałam z nimi i zobaczyłem miejsca, o których wcześniej tylko słyszałam – pomnik Armii Andersa, cmentarze żołnierzy. Zrobiło to na mnie nieprawdopodobne wrażenie. Bardzo mnie to wszystko zainteresowało, a kombatanci byli szczęśliwi. Życzę każdemu dowódcy, żeby był tak uwielbiany przez swoich żołnierzy, jak uwielbiany jest mój ojciec. Jego żołnierze są dla mnie jak rodzina.

Siła przeznaczenia

Anna Anders zaczęła być aktywna nie tylko w środowiskach kombatanckich, ale także brać udział w uroczystościach szkolnych dzieląc się swoimi wspomnieniami i wiedzą.
– Stałam się osobą publiczną i wówczas Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało mi start do Senatu z okręgu 44, w którym głosuje cała Polonia. Nie dostałam się, ale otrzymałam trzecią największą liczbę głosów w Polsce, uzyskując prawie 155 tysięcy głosów. Zostałam ministrem w rządzie pani premier, pełnomocnikiem do spraw dialogu międzynarodowego. Po wyborach uzupełniających wygrałam i jestem też senatorem. Wciąż biorę udział w różnych uroczystościach wojskowych i jeżdżę po szkołach w całym kraju. Moją największą misją jest iść szlakiem generała Andersa i może dopisać ostatni rozdział do książki mojego ojca. Tak bardzo marzył o tej wolnej Polsce, której nigdy nie dożył.

O polityce i historii

Po wspomnieniach Anny Anders przyszedł czas na pytania z publiczności, na które odpowiadała szczerze, czasami nie bojąc się przyznać, że o czymś nie wie, albo nie chce się wypowiadać z powodu drażliwości tematu. Poruszono m.in. współpracę Polski ze stanem Nevada, aktualną politykę Donalda Trumpa wobec naszego kraju, ale także wydarzenia historyczne, związane choćby z armią Berlinga czy Powstaniem Warszawskim.
Nie zabrakło emocjonalnych wypowiedzi i łez wzruszenia. Spotkanie odbyło się w życzliwej atmosferze. Na zakończenie nie zabrakło podpisów, pamiątkowych zdjęć i podziękowań. Organizatorami spotkania byli Sergiusz Muszyński, wiceprzewodniczący rady powiatu piaseczyńskiego oraz Martin Świegodziński z Forum Młodych PiS.

Kamil Staniszek

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię