PIASECZNO Haker ukradł z konta pani Krystyny 10 tys. zł. Kobieta przekonuje, że to wina złych zabezpieczeń w banku, który zobowiązał się do chronienia jej środków. Jednak pieniędzy do tej pory nie udało się odzyskać
W marcu nieustalony do tej pory sprawca ukradł z konta mieszkanki Chyliczek łącznie 10 tys. zł. Przestępca zrobił w sumie pięć przelewów.
– Wiedzieli, kiedy zaatakować, był początek weekendu, bank „stał” – komentuje Henryk Skowera, mąż i pełnomocnik pani Krystyny. Pan Henryk skontaktował się z naszą redakcją, aby ostrzec innych. – Bank Zachodni WBK ewidentnie rżnie głupa, uchyla się od niezwłocznego zwrotu środków, do czego zobowiązał się w umowie i zmusza klientów do uciążliwego postępowania sądowego. Przecież ochrona naszych pieniędzy to ich obowiązek, a takie włamania do systemu to ich ryzyko – argumentuje.
Bank nie czuje się winny
Henryk Skowera tłumaczy, że korespondencja z bankiem do tej pory nie odniosła oczekiwanego skutku.
– Poza tym, że wszczęli pięć odrębnych postępowań reklamacyjnych dotyczących osobno każdego przelewu dokonanego przez hakera, każde prowadzone jest w innym mieście. To działanie na zwłokę i drwina z klienta – irytuje się.
Zdaniem mieszkańców Chyliczek wina banku jest ewidentna, ponieważ żaden z przelewów wykonanych przez przestępcę wbrew umowie nie został autoryzowany przez panią Krystynę kodem przysłanym SMS-em. Bank spostrzegł po czasie, że mogło dojść do kradzieży, ponieważ cztery dni po fakcie wezwał właścicielkę konta i poinformował ją, iż z jej konta oszczędnościowego ktoś zadysponował bez jej wiedzy i zgody dwa przelewy po 5 tys. zł.
W korespondencji bank wyjaśnia, że operacje przeprowadził „zgodnie z dyspozycjami” i dodaje, że „prawdopodobnie w wyniku działania złośliwego oprogramowania” zlokalizowanego w urządzeniu pani Krystyny, „bądź też przez przejęcie kontroli nad routerem” nastąpiło przekierowanie pani Krystyny „na fałszywą stronę usług bankowości internetowej”. Zaprzecza przy tym, by „wystąpiły nieprawidłowości w pracy systemów bankowych” i sugeruje, aby zgłosić sprawę policji.
Skarga do nadzoru finansowego
Henryk Skowera przekonuje, że absolutnie nikomu nie zostały udostępnione hasła dostępu do konta jego żony, nie było również wirusów w komputerze, poprzez który wykonuje operacje bankowe (sprawdził to specjalista), a przez smartfon z bankowości internetowej nie korzysta.
Poszkodowani zawiadomili policję (postępowanie zostało wszczęte) a także Komisję Nadzoru Finansowego. W skardze do KNF Henryk Skowera uważa, że Komisja powinna podjąć skuteczne działania wobec Banku Zachodniego WBK, aby zapewnił ochronę interesów swoich klientów. Jego zdaniem reakcja banku na kradzież dokonaną przez hakera jest „skandaliczna”.
– Nasz przypadek nie jest pierwszym w Polsce – tłumaczy pełnomocnik. Państwo Skowera wezwali bank do niezwłocznego zwrotu skradzionych pieniędzy, ale wciąż bezskutecznie.
Piotr Chmielewski