Z Rayem Wilsonem, byłym wokalistą Genesis, rozmawia Grzegorz Tylec

Grałeś już w największych halach na świecie, a dziś wystąpiłeś w Lesznowoli. Jak twoje wrażenia?

Naprawdę bardzo mi się tutaj podobało. Od samego początku publiczność była dziś świetna. Czasem może przyjść na koncert naprawdę dużo ludzi, ale niekoniecznie reagować zbyt entuzjastycznie, a czasem bywa dokładnie odwrotnie.

Czy trudno jest ci znaleźć optymalne połączenie twojego autorskiego materiału z piosenkami granymi wcześniej przez Genesis i artystów związanych z tą grupą?

Także i w tym przypadku, podobnie jak z moim nastrojem po koncercie, zależy to od widowni. Przez lata stworzyłem swoje własne wersje piosenek Genesis, więc dla mnie nie jest to aż tak istotne co gram na scenie. W zależności od publiczności zawsze jestem jednak w stanie się dostosować.

Większość fanów Genesis uważa, że twój głos brzmi bardziej jak głos Petera Gabriela niż Phila Collinsa. Mimo to zagrałeś dziś piosenki Genesis z czasów gdy wokalistą był właśnie Collins…

Śpiewam po prostu te piosenki, które lubię i nie analizuję specjalnie tego kto je śpiewał w oryginale.

Czy trudno było opuścić rodzinną Szkocję i zamieszkać w Poznaniu?

Nie, absolutnie. Zwłaszcza z tak fantastyczną żoną.

Dużo koncertujesz i jesteś z pewnością bardzo zajętym człowiekiem. Kiedy można spodziewać się twojej nowej płyty?

Tego jeszcze nie wiem. Kilka tygodni temu zacząłem pisać nowe piosenki na płytę. To jednak dopiero wstępny etap tworzenia materiału, dlatego myślę, że to trochę to potrwa zanim coś się ukaże.

Kilka lat temu miałem przyjemność być w Zabrzu gdzie gościnnie śpiewałeś na koncercie Steve’a Hacketta (byłego gitarzysty Genesis). Czy jest szansa na to, że wystąpisz jeszcze kiedyś z Genesis? Może jakiś reunion?

Nie sądzę. Myślę, że nie byłbym zaproszony żeby uczestniczyć w takim projekcie.

Phil Collins z powodu urazu musiał właśnie odwołać swoje występy w Royal Albert Hall w Londynie, a ty zagrałeś dziś w Lesznowoli. To zupełnie inne miejsca, choć obaj byliście kiedyś wokalistami Genesis, a przecież twój głos prezentuje się z pewnością lepiej niż Phila…

To na chwilę obecną. Phil Collins jest znacznie starszy ode mnie i szczerze mówiąc nie chciałbym się z nim teraz zamienić. Przechodzi trudny okres, ale jest też w takim momencie swojej kariery, że nie musi już niczego udowadniać.

A czy ty jesteś zadowolony z przebiegu własnej solowej kariery?

Bardzo. Robię to co chcę, co jest dla mnie najlepszą opcją.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię