LESZNOWOLA – Kiedyś w lesie między Borową, Przyleśną a Wojska Polskiego w Wilczej Górze panowała cisza i spokój – żali się pan Krzysztof, nasz czytelnik. – Teraz trudno jest tam wejść, bo wszędzie kręcą się ludzie z psami, jeżdżą konie, jest mnóstwo biegaczy i rowerzystów. Najbardziej uciążliwe są jednak biegające bez smyczy czworonogi…

– Ostatnio duży wilczur złapał mnie w tym samym lesie za spodnie, jak jechałem rowerem – mówi pan Andrzej, mieszkaniec Bobrowca. – Nic wielkiego się nie stało, a właścicielka przekonywała mnie, że pies nie jest agresywny. Jednak niesmak pozostał. Gdyby rowerem jechało dziecko, mogłoby spaść na ziemie i się potłuc.
Inny mężczyzna opowiedział swoją leśną przygodę za pośrednictwem mediów społecznościowych.
– Jakiś pies biegający luzem rzucił się dziś na mojego czworonoga – opowiada. – Już kilka razy widziałem, jak pies bez smyczy goni zająca lub sarnę. Spacerując ze swoimi zwierzakami bierzmy pod uwagę, że to las, a nie ogrodzony wybieg dla psów…
– Mnie z dzieckiem też zaatakował w lesie pies spuszczony ze smyczy – opowiada inna mieszkanka. – Właścicielka miała na uszach słuchawki i nawet nie słyszała, jak krzyczałam do niej, żeby odciągnęła swojego pupila.
W ustawie o lasach znajduje się zapis mówiący o tym, że będąc na terenie leśnym nie wolno puszczać psów luzem (art. 30). Intencją ustawodawcy było to, aby psy nie płoszyły leśnej zwierzyny i nie niszczyły roślinności. Warto więc pamiętać, że wyprowadzanie psów bez smyczy jest wykroczeniem.

TW