Materiał sfinansowany przez KWW Nasza Gmina - Nasz Powiat
Jako kandydatka na urząd burmistrza stworzyła Pani alternatywę dla partyjnych kandydatów Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Z jakimi reakcjami się Pani spotkała?
Nie miałam wątpliwości, że w Piasecznie potrzebne są zmiany i wiele osób podziela mój pogląd o tym, że nasza gmina w pełni nie wykorzystuje swojego potencjału. Nie przypuszczałam jednak, że reakcje mieszkańców będą aż tak żywe. Gdy ogłosiłam swoją kandydaturę zostałam wręcz zalana korespondencją od osób, które chciały nawiązać ze mną kontakt, zaprosić do współpracy, przedstawić od wielu lat nierozwiązywalne problemy. Przyznam, że skala reakcji na moją kandydaturę mnie przytłoczyła i nie dałam rady ani spotkać się ze wszystkimi, ani odpisać na całą kierowaną do mnie korespondencję. W toku kampanii to jednak było dla mnie priorytetem, żywy kontakt z potencjalnymi wyborcami, poznanie ich punktu widzenia, zderzenie się z problemami, o których dotąd nie wiedziałam.
Zarzucano Pani brak udziału w debatach wyborczych…
Uznałam, że to marnotrawienie czasu – igrzyska dla ludzi, którzy sami biorą udział w wyborach lub są samorządem na tyle zainteresowani, że pod wpływem debaty na pewno nie zmienią swoich wyborczych sympatii. Czy jakikolwiek wyborca Koalicji Obywatelskiej po debacie zagłosuje na Prawo i Sprawiedliwość? Czy sympatyk PiS na skutek debaty poprze kandydata Koalicji Obywatelskiej? Wszyscy doskonale wiemy, że tak to nie działa. Po tym, jak krytykowałam politykę w samorządzie, miałabym usiąść do stołu z przedstawicielami dwóch zwaśnionych partii politycznych i de facto tę politykę zacząć z nimi uprawiać? Myślę, że Piaseczno ma dość polityki – debatowania, planowania, snucia wizji na bliżej nieokreśloną przyszłość. Nasze miasto i gmina potrzebuje decyzyjności i dynamiki działań. Mniej słów, więcej pracy.
Obejrzała Pani debaty, które się odbyły?
Zerknęłam na wczorajszą. Razem ze mną oglądało ją na żywo 15 osób. To chyba najlepiej potwierdza skalę zainteresowania mieszkańców kampanią wyborczą, która jest prowadzona w taki sposób. Jako kandydatka bezpartyjna swoją kampanię prowadziłam własnymi siłami, przy wsparciu męża i przyjaciół. Nie dysponowałam ogromnym budżetem, potężnym sztabem wyborczym, wydziałami promocji, rzecznikami prasowymi. Wszystkie materiały wyborcze przygotowywałam samodzielnie, pisałam teksty, nagrywałam filmiki, a nawet sama wieszałam banery, których w odróżnieniu od konkurencji zrobiłam naprawdę niewiele. Udało mi się spotkać z wieloma osobami, które oczekują zmian i wierzą, że po wyborach samorządowych Piaseczno może wkroczyć na ścieżkę szybszego rozwoju, goniąc lepiej zarządzane gminy takie jak Pruszków, Otwock czy Grodzisk Mazowiecki.
Od wielu lat w toku kampanii wyborczej nie było krytyki. Pani jako pierwsza zaczęła odważnie formułować zarzuty pod adresem dotychczasowych władz.
Gdybym nie dostrzegała inwestycyjnej opieszałości i marazmu, w którym od lat tkwi Piaseczno, to nie zdecydowałabym się na start w wyborach, tylko poparłabym dotychczasowe władze. Uważam, że moja krytyka była konstruktywna – wskazałam na wieloletnie zaniedbania i brak decyzyjności, który cechuje burmistrza Daniela Putkiewicza. 7 lat temu otrzymaliśmy grunty pod budowę basenu i wciąż nie rozpoczęliśmy inwestycji. Mieszkańcy słyszą, że była epidemia, wojna i tysiące innych problemów, które uniemożliwiały działania. Część przyjmuje takie wytłumaczenie ze zrozumieniem, podczas gdy w sąsiednim Otwocku właśnie zaczęto budować basen, a w Pruszkowie kilka tygodni temu dokonano uroczystego otwarcia nowoczesnej pływalni. Piaseczno dysponuje potężnym budżetem i ogromnymi możliwościami pozyskiwania środków zewnętrznych. Niestety, zarządzane jest nieporadnie i opieszale. Wiem, że estetyka przestrzeni publicznej w porównaniu do tej sprzed 10 czy 15 lat zmienia się na lepsze, ale ta ewolucja przebiega zbyt wolno, a większe inwestycje wciąż nie są realizowane. Ostatnia większa inwestycja gminy Piaseczno to budowane latami Centrum Edukacyjno-Multimedialne, które otwarto w… 2019 roku. Ostatnie pięć lat zmarnowaliśmy. Nie twierdzę, że nie zrobiono zupełnie nic, ale można było nieporównywalnie więcej. I wiedzą o tym doskonale nawet najbliżsi współpracownicy obecnego burmistrza, którzy głośno tego nie powiedzą, ale brakiem decyzyjności i powolnym tempem zmian są również zmęczeni i rozczarowani. Mam nadzieję, że część środowiska związanego z Platformą Obywatelską odsunie politykę na bok i w urnach wyborczych postawi na nową osobę, która swoją wartość udowodni nie w debatach, lecz w realnym działaniu.
W trakcie kampanii spotkała się Pani także z agresywnymi atakami?
Oczywiście, część osób związanych z ugrupowaniami politycznymi przestraszyło się mojej kandydatury. Partie nie lubią kandydatów niezależnych, bo wnoszą element nieprzewidywalności oraz realne zagrożenie. Przed kampanią wyborczą burmistrz Daniel Putkiewicz reprezentujący Koalicję Obywatelską mógł spać spokojnie. Wiedział, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości w gminie Piaseczno oscyluje wokół 20 procent, więc miał pewną wygraną. Gdy pojawiała się moja kandydatura zrobiło się nerwowo. Mieszkańcy niezadowoleni z dotychczasowej władzy, nie chcący głosować na PiS otrzymali alternatywę – kandydatkę ze świeżym spojrzeniem, nieumocowaną politycznie, bez żadnych układów i powiązań partyjnych. Spotkałam się z brutalnymi atakami, seksistowskimi bezpardonowymi wpisami autorstwa pracownika biura poselskiego posła Piotra Kandyby, krytyką środowiska związanego z obecną władzą. Wiedziałam, że wkładając kij w szprychy wielkim partiom politycznym muszę liczyć się z konsekwencjami. Nie jestem zaskoczona – dla tych ludzi praca w samorządzie to kwestia „być albo nie być”, od wyników wyborów zależą ich przyszłe kariery i polityczna przyszłość. Niektórzy nie wytrzymują presji i zaczynają atakować, nie przebierając w środkach. Ja startuję, bo widzę niewykorzystany potencjał naszej gminy, dostrzegam jak wiele można zrobić przez najbliższe pięć lat, odsuwając od władzy partie polityczne i koncentrując się na realnych celach i inwestycjach. Wierzę, że 7 kwietnia mieszkańcy dadzą mi szansę i będę mogła pokazać, jak wygląda nowa jakość zarządzania naszą gminą.
Dobra Aśka, jak taka jesteś rowerzystą to daj nick ze stravy.
Fakt, ta Pani ma racje… O czym rozmawiać z takim Putkiwiczem czy nawet jego poplecznikiem Widzem. Ci ludzie są niezdolni do normalnej rozmowy i fakt to tylko marnotrawienie i starata czasu… Aroganccy, a wręcz bezczelni…