Tężnia, nasz największy skarb, który stał się… dziełem przypadku

0

KONSTANCIN-JEZIORNA Konstancińska tężnia solankowa ma 40 lat. Przez ten czas tworzyła w uzdrowisku niemal nadmorski mikroklimat, ale intensywniej działający na zdrowie


Solankę w sercu uzdrowiska odkryto przypadkowo w połowie lat 60.

– Przed obchodami 1000-lecia państwa polskiego intensywnie szukano w kraju bogactw naturalnych. Zamiast ropy w Konstancinie znaleziono solankę – opowiada Waldemar Dytkowski, konserwator tężni.

Jednak dopiero w roku 1977 władze miasta i państwowego kurortu zdecydowały się na wspólną budowę drugiego w naszym kraju inhalatorium na wolnym powietrzu.

– Ówczesny Park Zdrojowy nie przypominał dzisiejszego. Najpierw, w czynie społecznym, pracownicy okolicznych zakładów wykarczowali roślinność porastającą park – wspomina Andrzej Szczygielski, który miał swój udział we wznoszeniu tężni.

Projektanci, którzy zabrali się za przygotowanie konstrukcji byli pionierami.

– To była dla nich „niezbadany ląd”, nie wiedzieli, co z tego wyjdzie. Wcześniej obejrzeli znacznie większą tężnię w Ciechocinku i jedną w Niemczech. Obiekt budowano początkowo trochę na wariackich papierach, dlaczego powołano dyrekcję do jego realizacji – dodaje.

Andrzej Szczygielski

W lipcu 1978 roku udało się otworzyć pierwszą część obiektu – w kształcie „c”. Ponieważ nikt nie wiedział, ile do niej będzie potrzeba tarniny, czyli odpornych na wilgoć gałązek śliwy polnej, po których ścieka solanka), początkowo jej brakowało.

– Dla pozyskania wystarczającej jej ilości setki osób wyczyściły z dzikiej śliwy nadwiślańskie tereny od Wilanowa po Górę Kalwarię – pamięta Andrzej Szczygielski, który był wówczas komendantem Ochotniczego Hufca Pracy w Chylicach, a dziś działa w Towarzystwie Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina.

Liczące 140 metrów długości i 6 m wysokości ściany drewnianej konstrukcji (którą wznosili także górale z Poronina) domknięto latem 1980 roku. Solanka o temperaturze 35 st. C, ściekająca po ścianach i rozpylana z dwóch tzw. grzybków, jest pompowana z odwiertu o głębokości 1750 m. Zawiera przede wszystkim jod, brom, magnez i wapń, pomocne przy leczeniu wielu schorzeń, m.in. infekcji dróg oddechowych, nadciśnienia tętniczego, alergii, nerwic i niedoczynności tarczycy.

– Tężnia to największy skarb naszego uzdrowiska i miasta, przyciąga kuracjuszy i turystów z kraju oraz zagranicy – uświadamiał podczas ubiegłotygodniowych obchodów jubileuszu obiektu Piotr Marczyk, prezes zarządu Uzdrowiska Konstancin-Zdrój (UKZ), które dba o tężnię.

Od kilku lat w kurorcie można kąpać się w solance (mikroelementy przenikają przez skórę), a od niedawna – także kupić ją w butelce do domowego użytku.

– Z solanki powinno korzystać się z umiarem, 15-30 minut dziennie. Działa ono stymulująco na pracę układu odpornościowego, a dobroczynne działanie tężni można wspomóc spacerując po urokliwym Parku Zdrojowym – zaprasza do Konstancina Robert Moskwa, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży w UKZ.

Choć pracownicy kurortu nie znają przypadku, by ktokolwiek przedawkował inhalacji, jednak z niektórymi dolegliwościami, jak niewydolność serca, niskie ciśnienie krwi czy nowotwór, tężnię lepiej omijać z daleka.

Zdjęcia archiwalne udostępnili: E. Biały, A. Szczygielski i archiwum PPUK

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię