PIASECZNO Podczas ostatnich dni targowych na piaseczyńskim targowisku panował niemiłosierny ścisk. – Nie można wjechać na teren placu i normalnie zaparkować, bo miejsca przeznaczone dla kupujących są okupowane przez handlujących kwiatkami i sadzonkami – podnosi pan Marek. – Robią się przez to zatory, często dochodzi do kłótni. Dziwi mnie, że osoby odpowiadające za utrzymanie porządku na targu nic z tym nie robią…
Niedawno plac targowy przy torach, usytuowany między ulicami Żytnią i Jana Pawła II przeszedł kompleksową modernizację, za którą gmina zapłaciła w sumie kilkanaście milionów złotych. Targowisko zostało wyłożone kostką, pojawiły się na nim stanowiska dla handlujących (niemal 270) oraz nowe miejsca parkingowe dla kupujących (w sumie w rejonie targu jest ich około 120 oraz dodatkowych 10 dla niepełnosprawnych). Zadbano o nasadzenia zieleni, a od strony torów tworzono nową drogę przelotową z miejscami parkingowymi, w którą można wjechać od ulicy Jana Pawła II.
Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził
– I właśnie na tej drodze, jak już się w nią wjedzie, można utknąć na dobre – podnosi nasz czytelnik. – Po pierwsze jest ona za wąska, po drugie znajdujące się przy niej miejsca parkingowe są przeznaczone dla kupujących, a rozstawiają się na nich sprzedający. W rezultacie nie ma gdzie zostawić samochodu i tworzą się zatory. Gdy zgłosiłem ten problem obsłudze placu usłyszałem, że na tym polega handel sezonowy, a jak mi się nie podoba, mogę przychodzić na targ na piechotę… – dodaje oburzony. Mieszkaniec twierdzi, że handlujący powinni sprzedawać swoje produkty w obrębie wyznaczonych stanowisk. A co na to zawiadująca miejskim targiem gmina?
– Na naszym targowisku nie ma tylu miejsc do parkowania, co przy marketach – wyjaśnia urzędniczka z gminnego wydziału utrzymania terenów publicznych. – Cały czas musimy godzić interesy sprzedających i kupujących. Po przeprowadzonym remoncie nasz plac stał się bardzo popularny, coraz więcej osób chce sprzedawać tu swoje produkty. Ta szeroka oferta przyciąga siłą rzeczy kupujących. Jeśli ją ograniczymy, albo zrezygnujemy z części miejsc do handlu, targowisko straci na atrakcyjności – prognozuje.
Jak usprawnić handel na placu?
Dziś targowisko, o czym wie niewielu kupujących i sprzedających, jest otwarte tak naprawdę… aż trzy dni w tygodniu. Do wtorku i piątku (główny dzień handlowy) doszła jeszcze sobota. Ten nowy dzień na razie się nie przyjął. Gmina liczy jednak, że jak zrobi się cieplej, także w sobotę plac targowy zacznie tętnić życiem.
– Najwięcej kupujących zjawia się na targu między godz. 7 a 10, chociaż sprzedający są na miejscu już po godz. 5, a pakują się tak naprawdę dopiero około 13 – mówi nasza rozmówczyni. – Zachęcamy mieszkańców, aby robili więc zakupy nieco wcześniej lub, w miarę możliwości, po godz. 10. Samochody można zostawiać także wzdłuż torów, od ulicy Towarowej, gdzie jest sporo wolnego miejsca. Do targu jest stamtąd może nieco dalej, ale bez porównania łatwiej zaparkować. W ogóle namawiamy, aby nie podjeżdżać samochodami osobowymi pod same stragany, bo powoduje to zatory, a do takich sytuacji dochodzi niestety coraz częściej. A kto nie chce stać w korku i przepychać się w tłumie, może powinien rozważyć zrobienie zakupów w sobotę.
TW
Tam gdzie nie wiadomo o co chodzi to wiadomo że o pieniądze. Ilość miejsc parkingowych wymagają przepisy budowlane więc teoretycznie one są a praktycznie ich nie ma bo kupujący nie płacą sprzedawcy płacą za miejsce do handlu. Ja również zwróciłam na to uwagę bo z każdym targiem więcej miejsc parkingowych jest wyłączona pod handel. I jeszcze jedno. O godzinie trzynastej to są na placu tylko ekipy sprzątające. Handel zaczyna się pakować już o jedenastej.
Pierwsza zasada to nic nie kupować u okupantów miejsc parkingowych. Gdyby tylko chcieli, zmieściliby się na terenie targowiska.
Panie Zenku, niestety to tak nie działa. Miejsca handlowe na targu są zarezerwowane. Sprzedający płacą miesięczną rezerwacje i te miejsca są ich chyba, że ktoś nie przyjedzie to wtedy ktoś może „wskoczyć” na to miejsce handlowe. Wiadomo nigdy nikomu się nie dogodzi, z jednej strony klienci niezadowoleni bo brakuje miejsc parkingowych (naprawdę mnie to nie dziwi,będąc klientem też dwnerowalbym się) z drugiej strony sprzedawcy którzy chcą zarobić a nie mają swojego stałego miejsca na placu bo miejsc brakuje a jeszcze z trzeciej strony miasto które chce zarobić.
A co to w ogóle jest za targowisko? Raczej już taka ekskluzywna galeria handlowa „pod chmurką”.
Na prawdziwym tradycyjnym targu powinno być błoto, kurz, zarośnięci, niedomyci (brudne ręce – warunek konieczny!), trochę „wczorajsi” sprzedawcy etc..
Pięknie byłoby, gdyby handel odbywał się z furmanek, a zaprzęgnięte do nich koniki co i raz sadziły parujące, pachnące kupy.
No dobra, te furmanki i koniki to już chyba nie wrócą, ale jednak powinno się kultywować tradycje na tyle, na ile się da, prawda?
Tak więc zamiast tego nazbyt ucywilizowanego targu w obecnym miejscu proponowałbym sprzedającym i kupującym stworzenie wspólnymi siłami w miarę autentycznego „dzikiego” targu po drugiej stronie torów, na tych wygonach i nieużytkach, które tam są. Czort wie, czyje to jest, ale w końcu w Polsce tzw. „prawo kaduka” w ostatnich latach stało się wręcz normą.
Trochę szkoda tych zwierzątek, które tam dotychczas sobie bytowały, ale trudno – przecież człowiek jest „panem stworzenia”. Niech sobie zwierzaki idą gdzie indziej (może w Bieszczady?), my tu teraz będziem mieć targowisko!
Nóżki ludzi bolą 50 m przejść się niechce ?
Gdzie jest straż miejska żeby egzekwować kary za nielegalne zajęcie miejsc parkingowych w celu prowadzenia handlu?
Systematycznie robię zakupy na targowisku i widać wolne przestrzenie między stoiskami, szczególnie od strony gdzie ustawiają się rzeczowi sprzedający. Plac jest na tyle duży, że spokojnie wszyscy sprzedający by się zmieścili. Wystarczy tylko trochę dobrej chęci zarządcy targowiska żeby dopilnował ustawienia straganów.