LESZNOWOLA Równo tydzień temu w Łoziskach zerwał się przewód linii wysokiego napięcia. Mimo że od razu go zabezpieczono, usuwanie awarii trwa do tej pory, budząc protesty okolicznych mieszkańców
– Przewód zerwał się po godzinie 16, było już ciemno – opowiada jeden ze świadków zdarzenia. – Słychać było huk, jakby uderzył piorun. Zaraz potem poszły iskry…
Zerwany kabel leżał w poprzek ulicy Leśnej przy skrzyżowaniu z Postępu. Na miejsce zdarzenia niemal natychmiast przybyło pogotowie energetyczne oraz straż pożarna. W ciągu dwóch godzin udało się opanować sytuację i dokonać tymczasowej naprawy.
– To cud, że nikomu nic się nie stało – mówi pan Mateusz, mieszkaniec Łozisk. – Gdyby przewód uderzył w samochód albo autobus, mogli zginąć ludzie. Ta linia ma 50 lat i najwyższy czas, żeby ją wyremontować lub zdemontować – dodaje.
W sobotę w rejonie awarii zjawiła się działająca na zlecenie PGE firma, mająca naprawić linię.
– Bez pytania weszli na moje pole i zniszczyli zasiane tam zboże, straty wyceniam na 5 tys. zł – denerwuje się Jacek Lichocki, mieszkaniec Kolonii Lesznowola. – Gdy do nich wyszedłem twierdzili, że PGE uzgodniło już wszystko z właścicielami gruntów, ale to była nieprawda. Takie działania to jest po prostu partyzantka…
Podobna przykrość spotkała pana Andrzeja, mieszkańca Bobrowca.
– Wygoniłem tę firmę ze swojego terenu, za kogo oni się uważają – opowiada zbulwersowany mężczyzna. – Najgorsze, że wchodzą na cudze pole bez żadnych uzgodnień, bez pytania. Wiadomo, że muszą usunąć awarię, ale to powinno zostać wcześniej ustalone z właścicielem posesji. PGE to monopolista, może dlatego z nikim się nie liczy… – zastanawia się dodając, że według planów stara linia 110 kV miała zostać zdemontowana wraz z budową trasy S7.
TW