LESZNOWOLA W niedzielę Stanisław Kiljańczyk, społecznik z Mrokowa, zorganizował na polach Lesznowoli kolejny piknik historyczny, upamiętniający rocznicę „Cudu nad Wisłą” oraz 100-lecie utworzenia błękitnej armii Józefa Hallera
Była to już trzecia edycja pikniku, zorganizowanego tym razem bez udziału gminy Lesznowola. – Decyzję o przygotowaniu inscenizacji podjąłem spontanicznie na wieść o tym, że zbezczeszczono pomnik Jana III Sobieskiego, znajdujący się na wzgórzu Kahlenberg w Wiedniu – mówi Stanisław Kiljańczyk. Równo 34 lata temu, w 200. rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej 12 września 1683 roku, kiedy to król Jan III Sobieski rozgromił wojska Kara Mustafy, pan Stanisław wybrał się bryczką do Wiednia. Było to wówczas duże wydarzenie, o którym rozpisywały się zarówno polskie, jak i europejskie media. Podczas pikniku na lesznowolskich polach Wiktorii Wiedeńskiej nie było. Przypomniano natomiast historię błękitnej armii Hallera, utworzonej w 1917 roku, bitwę warszawską 1920 roku oraz jeden z epizodów Powstania Warszawskiego. Swoistymi przerywnikami były pokazy musztry oraz pokazy konne.
Widowiskowo, wzniośle, patriotycznie
Organizatorzy wydarzenia nawiązali współpracę z ponad 100 odtwórcami, w tym grupą Historyczno-Edukacyjną „Szare Szeregi” z Jazgarzewa oraz rekonstruktorami z Radomia, którzy przybyli w mundurach błękitnej armii. Sporo kolorytu dodali wydarzeniu także kozacy, którzy przyjechali aż z Garbaki pod Kozienicami (w inscenizacji uczestniczyło około 45 koni). W przerwach między pokazami sztuki wojennej widzowie mogli posłuchać występów znanej i cenionej na całym świecie orkiestry OSP Nadarzyn. Po pokazie musztry oraz próbce możliwości zaprawionych w bojach kozaków, przyszła pora na regularną bitwę, w której stanęły naprzeciwko siebie wojska polskie i sowieckie. Część sił polskich stanowiła także uformowana w 1917 roku we Francji armia Hallera. Zaszczekały karabiny maszynowe, a powietrze zgęstniało od wybuchów szrapneli. Mieszkańcy znajdujący się tuż obok pola bitwy mieli dobry widok, mimo że momentami patrzyli pod słońce. W tle cały czas rozlegał się fachowy komentarz historyczny, pozwalający lepiej zrozumieć tło polityczne obserwowanych wydarzeń.
Darmowa grochówka i żurek
Obok pola bitwy zostało rozstawione obozowisko żołnierzy. Można było podejść tam, porozmawiać z rekonstruktorami i obejrzeć ich sprzęt. Cały czas działała także kuchnia polowa, w której był wydawany za darmo gorący żurek i grochówka. – Wydaliśmy w sumie około 1000 porcji zupy – mówi Stanisław Kiljańczyk. – Cieszę się, że nikt z naszego pikniku nie wyszedł głodny.
Na pytanie czy inscenizacja zostanie powtórzona za rok, organizator lekko się obrusza. – Jak zdrowie pozwoli, a finanse dopiszą to czemu nie… – dodaje po chwili.
Tomasz Wojciuk