KONSTANCIN-JEZIORNA Dziś przed południem na ogrodzeniu willi Biały Dworek u zbiegu ulic Wierzejewskiego i Jagiellońskiej odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą żołnierzom AK Batalionu „Krawiec”, NSZ Batalionu „Mączyński” oraz innym ofiarom reżimu komunistycznego, w tym Henrykowi Stokowskiemu ps. „Jaskółka”
Przybyłych na uroczystość gości, w tym kombatantów, harcerzy, uczniów z miejscowych szkół oraz mieszkańców Konstancina-Jeziorny powitał burmistrz Kazimierz Jańczuk.
– Myślę, że dzisiejsze wydarzenie jest najlepszą lekcją wychowania patriotycznego i obywatelskiego – dodał. Następnie dwie uczennice, Aleksandra Zwierzchowska i Gabriela Głowacka przypomniały postać st. strz. Henryka Stokowskiego, ps. „Jaskółka”, zamordowanego pod koniec września 1945 roku w pobliskim Białym Dworku, w którym po wojnie znajdowała się siedziba Urzędu Bezpieczeństwa.
Tragiczna historia
O upamiętnienie „Jaskółki” od 2013 roku starał się Janusz Kłos z Konstancina-Jeziorny. Urodzony w 1914 roku Stokowski był pierwszym mężem jego matki, Zofii Stokowskiej z domu Kalmus. – Nigdy nie spotkałem tego człowieka, ale jestem z nim emocjonalnie związany. Jako małe dziecko widziałem, jak mama przeżywała jego śmierć, pokazywała zdjęcia z albumu i opowiadała, że walczył w Powstaniu Warszawskim i w wielkiej bitwie partyzanckiej w Piskórce w Lasach Chojnowskich. To wszystko utkwiło mi w pamięci. Dlatego kiedy mama zmarła, postanowiłem dokończyć jej dzieło – mówił nam dwa lata temu Janusz Kłos.
Henryk Stokowski brał udział w kampanii wrześniowej i trafił do niewoli niemieckiej. Po powrocie w rodzinne strony związał się z Armią Krajową. Dlatego w 1945 roku na celownik wzięli go ubecy z powstałej w Konstancinie-Jeziornie placówki, dowodzonej przez szkolonego w Związku Radzieckim Romana Jabłońskiego. Zabrali „Jaskółkę” z domu w Nowym Wierzbnie pod koniec września 1945 r. AK-owca poddano okrutnym torturom i wielogodzinnym przesłuchaniom, w wyniku których najprawdopodobniej w nocy z 28 na 29 września zmarł. Jako oficjalny powód śmierci bohatera podano zawał serca. Zofia Stokowska w to nie uwierzyła. Tym bardziej, że widziała ciało, które było okrutnie zmasakrowane. Mimo, że oferowano jej 20 tys. zł zadośćuczynienia nie przyjęła pieniędzy, decydując się dociekać prawdy na własną rękę. Zaapelowała nawet o ukaranie winnych do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta, ale śledztwo w tej sprawie dwukrotnie umarzano. Żona „Jaskółki” zmarła w 1992 roku. Jednak starania o upamiętnienie Stokowskiego postanowił kontynuować Janusz Kłos.
Chwała i cześć bohaterom
W kwietniu 2017 roku st. strz. Henryk Stokowski został odznaczony pośmiertnie Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości „za wybitne zasługi poniesione z niezwykłym poświęceniem w walce o suwerenność i niepodległość Państwa Polskiego”, następnie – postanowieniem prezydenta RP Andrzeja Dudy – awansowano go na stopień podporucznika.
Po odsłonięciu i poświęceniu tablicy postanowienie to odczytał pułkownik Zbigniew Mikusek. Patent oficerski odebrał Janusz Kłos. Zrobił to z wyraźną ulgą, ponieważ był to epilog jego wieloletnich działań, zmierzających do odkrycia prawdy i przywrócenia pamięci o zakatowanym bohaterze AK.
TW