Uzdrowisko pod kroplówką

0

KONSTANCIN-JEZIORNA Spółka uzdrowiskowa musi kontynuować wyprzedaż swoich gruntów i budynków, aby nie upaść. Nie ma przy tym gwarancji, że wielomilionowy zastrzyk ją uratuje


We wtorkowy wieczór Stanisław Borkowski, prezes zarządu Uzdrowiska Konstancin Zdrój (UKZ) oraz Piotr Marczak, członek zarządu spółki do spraw finansowych spotkali się z władzami gminy. W prezentacji planów restrukturyzacji wzięli również udział starsi wiekiem mieszkańcy miasta, związani przede wszystkim z Towarzystwem Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina (TMPiZK).

Ucieczka przed upadłością

Ku zaskoczeniu obecnych na spotkaniu prezes uzdrowiska oświadczył, że bardzo chętnie sprzedałby także sztandarowy obiekt firmy Eva Park Life&Spa, który wybudowano za duże pieniądze, bo… nie jest w stanie się utrzymać, gdyż „jest za mały”.

Przy okazji tegorocznych obchodów 100-lecia powstania jedynego mazowieckiego uzdrowiska, obecni dostali gorzką pigułkę. Jak bowiem ujawnili zarządzający uzdrowiskiem od 7 miesięcy panowie, balansuje ono na granicy upadłości i są potrzebne pilne działania, które umożliwią firmie dalsze funkcjonowanie. Na koniec ubiegłego roku jej zadłużenie sięgnęło 44 mln zł i spółka nie była w stanie nawet spłacać odsetek, ponieważ na bieżącej działalności osiągnęła prawie 9 mln zł straty. Aby pilnie ratować firmę w listopadzie zarząd sprzedał na 10,9 mln zł uzdrowiskową nieruchomość przy ul. Gąsiorowskiego. Co ciekawe, kupił ją od spółki ten sam fundusz inwestycyjny, który… jest właścicielem UKZ.

Prezes Borkowski deklaruje, że realizując strategię „postara się uratować spółkę uzdrowiskową”
Prezes Borkowski deklaruje, że realizując strategię „postara się uratować spółkę uzdrowiskową”

Co robi zarząd uzdrowiska, żeby ratować konstancińską perłę? Tnie koszty. W ubiegłym roku wypowiedzenie otrzymało 29 z 215 pracowników uzdrowiska, głównie personel pomocniczy. Wśród tych, którzy pozostali zdecydowana większość to lekarze i pielęgniarki. Kolejnym ruchem było zwiększenie komercyjnej sprzedaży usług. Do tej pory uzdrowisko utrzymywało się głównie z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale ponieważ to źródło przychodów jest coraz bardziej niestabilne (trwa kolejna reforma opieki medycznej), uzdrowisko planuje, że coraz więcej pacjentów m.in. za rehabilitację kardiologiczną, neurologiczną i onkologiczną będzie płaciło z własnej kieszeni. Uzdrowisko ma również wkrótce zaoferować leczenie chorób zawodowych, otyłości, a także długotrwałą opiekę nad starszymi osobami.

Jeśli strategia Stanisława Borkowskiego i jego współpracowników wypali, w 2019 roku spółka ma osiągnąć… zerowy wynik finansowy, a dopiero w kolejnych latach wypracowywać zysk.

Eva Park to porażka

Widok z tężni na najnowocześniejszy obiekt uzdrowiska – Eva Park

Aby ten scenariusz miał szansę powodzenia, w bieżącym oraz 2018 roku uzdrowisko ma zamiar pozbyć się balastu w postaci wysokiego zadłużenia. To oznacza wyprzedaż wszelkich nieruchomości, które są niewykorzystywane przez spółkę oraz części… działających. W pierwszej kolejności pod młotek mają pójść działki przy ul. Wierzejewskiego oraz dwie przy ul. Mostowej, obok Hugonówki (obecnie dzierżawi je gmina i jest żywo zainteresowana ich zakupem). W dalszej kolejności sprzedane mają być hotel z restauracją Konstancja, Cafe Beza w Parku Zdrojowym (który dość dobrze prosperująca), a także odzyskany w minionym roku piękny pałacyk Zagłobin (znany też jako rezydencja Seydla), który prawem kaduka przez lata zajmował były prezes PZU. Za tą ostatnią nieruchomość spółka chciałaby uzyskać 31 mln zł i dlatego ogłoszenia mają trafić także do potencjalnych oferentów zza granicy.

Ku zaskoczeniu obecnych, na spotkaniu prezes uzdrowiska oświadczył, że bardzo chętnie sprzedałby także sztandarowy, pięciogwiazdkowy obiekt firmy Eva Park Life&Spa obok tężni. Wybudowano go za duże pieniądze, a teraz… nie jest w stanie się utrzymać, ponieważ „jest za mały” (to słowa prezesa). – Nie mogę go sprzedać, ponieważ ktoś wziął unijne pieniądze na jego budowę – tłumaczył Stanisław Borkowski.

Spółka zamierza oprzeć swoją działalność na białym domku oraz szpitalu przy ul. Sue Ryder, obecnie rozbudowywanym. – Jesteśmy jedynym uzdrowiskiem kardiologicznym na Mazowszu – przypomniał prezes Borkowski.

Zmieńcie nazwę na biuro sprzedaży

Zgromadzeni nie kryli oburzenia, że zarząd UKZ oparł swoją strategię na sprzedaży gruntów, a także obiektów, w których spółka mogłaby prowadzić działalność. Wyrażali także obawę, co będzie jeśli działek i budynków sprzedać się nie uda.
– Powinniście zmienić nazwę spółki na biuro sprzedaży nieruchomości. Ja zęby zjadłem na prywatyzacjach i na tych przekrętach – grzmiał rdzenny mieszkaniec Konstancina Tadeusz Koss, zanim ostentacyjnie wyszedł z sali.

Inni mieszkańcy, w tym radna powiatowa Maria Mioduszewska, przypominali, że kiedy w 2011 prywatyzowano konstancińskie uzdrowisko, oni protestowali właśnie po to, aby nie doszło do sytuacji, w której obecnie znalazło się przedsiębiorstwo. Na takie uwagi członkowie zarządu niezmiennie odpowiadali: Jesteśmy w spółce od niedawna, my taki stan zastaliśmy.

Czesława Gasik, prezes TMPiZK zaapelowała do burmistrza i radnych, aby ustalili dla obecnych nieruchomości uzdrowiska taki plan zagospodarowania,aby w przyszłości można było prowadzić na nich wyłącznie działalność uzdrowiskową. Andrzej Cieślawski, przewodniczący rady miejskiej, zapowiedział, że takie regulacje zostaną wprowadzone, ponieważ władzom miasta bardzo zależy, aby pozostało ono uzdrowiskiem.

Piotr Chmielewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię