PIASECZNO/GÓRA KALWARIA Firma Stalko obsługująca linię L32 wysłała na trasę bus bez miejsca nawet na wózek dziecięcy. – Potraktowali mojego synka jak zbędny śmieć – żali się pani Jolanta Kacprzak
Pani Jolanta ze swoim 3,5-letnim synkiem Antosiem chorym na zespół Downa co kilka dni jeździ do Łbisk na terapię. Ich podróż zaczyna się w Czersku. Przesiadają się w Górze Kalwarii, a następnie w Piasecznie. Pani Jolanta już dwukrotnie na przystanku w przy Sierakowskiego miała problem z umieszczeniem dziecięcego wózka Antosia w busie.
– W poprzedni czwartek doszło do kuriozalnej sytuacji. Dlatego nie mogę tak tego nie pozostawić, bo na terapię do Łbisk będę jeździła z synkiem przez kolejne pięć lat. Inni pasażerowie również komentowali, że trzeba coś z tą sytuacją zrobić – mówi Jolanta Kacprzak.
Jak relacjonuje, na przystanku okazało się, iż bus L32 nie ma luku bagażowego. Nie otwierały się także tylne drzwi (nie miały klamki). Nie było możliwości pozostawienia złożonego wózka w korytarzu, ponieważ nikt wówczas nie mógłby przejść. Wózek dzięki pomocy innych pasażerów do góry kołami udało się w końcu wcisnąć między fotele. Tyle, że powypadały z niego na podłogę ubranka dziecka i bułeczki.
– Wszystko było na wariackich papierach. Wyjechaliśmy z kilkuminutowym opóźnieniem, bo powiedziałam kierowcy, że nie ustąpię i musi mnie zabrać. Do tego człowieka nie mam pretensji, jemu było wstyd, wyjechał na trasę tym, co mu dał pracodawca – tłumaczy pani Jolanta.
Mama Antosia głośno zastanawia się, czy tak powinien wyglądać godny przewóz osób niepełnosprawnych w XXI wieku. – Tyle się teraz mówi o przełamywaniu barier, jeśli chodzi z niepełnosprawnością, a tu taka sytuacja. Nie wiem, kto był tak mądry i podjął decyzję, żeby na trasę linii dojeżdżającej do szkoły specjalnej puścić bus nieprzystosowany do przewozu osób jeżdżących na wózkach – komentuje Jolanta Kacprzak. – Jak można tak potraktować malutkie dziecko? Ja w autobusie poczułam się poniżona – dodaje rozżalona.
Z naszych ustaleń wynika, że wygrywając przeprowadzony przez warszawski Zarząd Transportu Miejskiego przetarg na obsługę m.in. linii L32 firma z Zielonki zobowiązała się, że będzie wysyłać na trasę „autobusy częściowo lub w pełni niskopodłogowe”.
– A to oznacza, że muszą być one przystosowane do przewozu osób niepełnosprawnych na wózkach, a także wózków dziecięcych – tłumaczy Bogdan Krawczyk, zajmujący się komunikacją publiczną w piaseczyńskim ratuszu (gmina dopłaca ZTM-owi do jazdy „elek”). – Podejrzewam, że bus, który nie spełnia tych wymogów pojawił się na trasie zastępczo, ze względu na awarię właściwego autobusu. Stan techniczny taboru firmy Stalko pozostawia wiele do życzenia – przyznaje urzędnik.
Próbowaliśmy skontaktować się z przewoźnikiem (z kierownikiem zajmującym się transportem publicznym, do którego nas skierowano), ale jego telefon komórkowy milczał. Pani Jolanta natomiast kilka dni temu została przeproszona przez z przedstawicielkę Stalko i zapewniona, że „sprawa zostanie wyjaśniona”.
Proponuję Pani wzywać patrol policji drogowej. Zabierane dowody rejestracyjne i mandaty zdyscyplinują przewoźnika bo ewidentnie bus był niesprawny.
Powinno się zgłaszać takie sytuacje też do ZTM , który nadzoruje wszystkie linie „L”, aby spełniały okreslone wymogi, z tego co pamiętam każdy bus z pod znaku LINII L musi byś przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych , na wózkach inwaliczkich i mieć miejsce do przewozu wózka dziecięcego.
Po pierwsze na L32, jeździ podwykonawca Stalko Zielonka. Pewnie się popsuł stały autobus, więc jeździł rezerwowy, a skoro Pani chciała dojechać do Łbisk zawsze mogła skorzystać z L17.
Kurczę, no nie mogę zostawić tego komentarza bez odpowiedzi.
Chociaż uważam, że poczucie „poniżenia” jest subiektywną oceną i w sytuacji, którą się wydarzyła nie było powodu do takiego poczucia – ktoś dał ciała, wysłał zły pojazd na trasę, ludzie sobie jakoś poradzili, tylko zapomnieli wyjąć bułeczek z wózka przed jego złożeniem. Nie ma mowy o poniżeniu, tylko o niewywiązaniu się z umowy, za co przewoźnik powinien zapłacić karę.
Nie zmienia to faktu, że wyrażona w powyższym komentarzu już sama propozycja zostania na przystanku i czekania na inny autobus tylko dlatego, że przewoźnik dał ciała, jest poniżająca. Kiedyś w USA murzynom mówiono, żeby poczekali na inny autobus, bo ten jest dla białych…
Ale rezerwowy to ma mieć niesprawne czy urwae k;lamki drzwi gamoniu?
Niestety nie każdy bus jeżdżący na eLce musi spełniać te wymogi – to zależy od tego, jak gmina ustawiła przetarg na daną trasę: np. pamiętam papiery przetargowe na L-39: co drugi kurs niskopodłogowcem z miejscem na wózek czy rower. Dlaczego TAK? Bo oczywiście TANIEJ! I wygrał Stalko. A i tak wczoraj jeździł mały bus bez miejsca na wózek. Jeździł też wysoko-podłogowiec do którego nawet osoba na kulach ma problem wsiąść. Ale to nie wina ZTM, tylko złego zamówienia warunków przetargowych.
Z rozkładu umieszczonego na stronie ZTM (ztm.waw.pl) wynika, że każdy kurs L-32 powinien być realizowany niskopodłogowcem. Tylko, czy w tym przypadku to oznacza niskopodłogowca z miejscem na wózek??? Nie znam warunków przetargowych na L-32.
pzdr.,
Za opisaną wyżej sytuację panią Jolantę oraz jej synka pragniemy serdecznie przeprosić. Dołożymy wszelkich starań, aby jakość oferowanych przez nas połączeń jak najszybciej poprawić.
Oczekuję od naszych władz,że jako zamawiający usługę na linię będzie domagać się poprawy jak i dyscyplinujących kar finansowych od Stalko?