PIASECZNO W piaseczyńskim szpitalu od kilku dni działa, długo wyczekiwany – zarówno przez personel, pacjentów, jak i osoby im towarzyszące – barek
Szpitalny barek jest czynny w dni powszednie od godziny 9 do 17.30, a w soboty i niedzielę – od 10 do 15.
Na miejscu oferowane są, między innymi, kanapki, drożdżówki, napoje oraz kawa i herbata. Zjeść można również domowej roboty ciasta i typowe produkty garmażeryjne – np. gołąbki w cenie 15 złotych, krem toskański – 11 złotych, sałatkę śledziową – 10 złotych, surówkę z buraczka – 8 złotych. Dostępne są też pieczone ziemniaki, placki ziemniaczane, kartacze z mięsem czy sajgonki wegetariańskie. W przyszłości w menu mają się także znaleźć soki ze świeżo wyciskanych owoców.
Jest to z pewnością ciekawa alternatywa dla miejscowego automatu z żywnością, który – jak skarżyli się pacjenci – miał, od czas do czasu, w zwyczaju… połykanie monet i nie wydawanie zamówionych produktów.
Tyl.
No i bardzo dobry pomysł brawo konkurencję wykoncza co obok serwuje pseudo ciasta za miliony monet…
A gdzie się podziały miejsca dla oczekujacych których i tak brakowało.
A są bardzo potrzebne bo w szpitalu na ostrym dyżurze czas oczekiwania na przyjecie to kilka godzin.
Tym bardziej że czas liczony jest nie od momentu zapisu w rejestracji tylko dopiero od momentu wejscia do pielegniarki a na to tez sie czeka.
Nie no kolejna sensacja… Chyba pójdę tam jutro na obiad normalnie… Kiedy food trucki, budka z kurczakiem i stacja Veturilo pod pseudo szpitalem… Właśnie, to jeszcze szpital?
Niekomercyjnym klientom tego szpitalnego biznesu potrzebne jest przede wszystkim porządne znieczulenie. Bez takowego po znalezieniu się w piaseczyńskim szpitalu grozi im ciężki udar lub rozległy zawał. Czy szpitalny barek oferuje jakieś mocne „znieczulacze”? Nie chodzi o sfermentowaną surówkę z buraczka.
To wstyd, że 80 tysięczny powiat nie ma szpitala z prawdziwego zdarzenia. Chyba jedyny taki powiat w Polsce. Dlaczego burmistrz i władze powiatu nie myślą o tym? Dlaczego nikt nie pomyśli o skorzystaniu ze środków unijnych na ten cel? Stawianie na chodnikach barierek w kształcie barana i masy słupków jest być może i uzasadnione – ale proszę poważnie potraktować problem braku szpitala.
Starosta Dąbek kiedyś pozbył się problemu i kolejne władze powiatowe do dziś się z tego cieszą, chociaż zarówno PiS jak i PO Dąbka nie znosili.
A cieszą się, bo jak jest problem, to trzeba się nim zająć. Ani Ołdakowski, ani Gut nie chcieliby się tym zajmować, bo ani kompetencji ani ochoty im nie stawało. Wojtkowi stawało coś innego i wolał kontentować się urokami władzy. Cwany Sawcio wie, że najłatwiejszym sposobem na zyskanie poklasku jest chwalenie się inwestycjami – a jakiż to problem kawałek drogi gdzieś zbudować, jak się ma pieniądze (a w dodatku przy okazji można sobie np. fajny dojazd do roboty urządzić za publiczną kasę)?
A szpital to już poważniejsza i bardziej skomplikowana sprawa. Tu już trzeba więcej rozumem „ogarniać”, bez przerwy pojawiają się różne problemy do przewalczenia, a nawet jak się w to włoży dużo energii i pracy, to efekty są mało efektowne. Więc jestem pewien, że nawet jak 25-letnia dzierżawa szpitala się skończy, to władze powiatowe zrobią wszystko, żeby ten problem do nich nie powrócił. Będzie tak, jak jest, a nawet bardziej.
Patrze i nic specjalnego nie widzę w tym pseudo barku…. jesli ktoś otwiera taki punkt w szpitalu to z góry powinien założyć że produkty powinny być zdrowe ale i w przystępnej cenie a nie tłuste i mało wartościowe.
A McDonalds będzie?