GÓRA KALWARIA – Po misterium podszedł do mnie mężczyzna ze łzami w oczach i serdecznie dziękował. Wielu ludzi naprawdę przeżyło nasze widowisko – mówi Wojciech Kochański, który zagrał w sobotniej Pasji dwie role
Choć na niemal dwugodzinną inscenizację przybyły tysiące osób, gdy Chrystus był przybijany do krzyża, na placu panowała totalna cisza.
– Wiele osób autentycznie przeżyło misterium. Nie tylko wśród publiczności, ale i na scenie. Dla nas jest to przeżycie, kiedy ludzie patrzą na nas z zaciekawieniem i wzruszeniem. To dodatkowy bodziec do gry – mówi Wojciech Kochański.
Na co dzień pan Wojciech jest ratownikiem wodnym i radnym gminy. W misterium gra od samego początku jego powstania, czyli 2010 roku. Wciela się w rolę Szymona Cyrenejczyka, który pomaga nieść krzyż Jezusowi. W tym roku, zanim przywdział strój Szymona, założył biały habit św. ojca Stanisława Papczyńskiego i wystąpił w części historycznej, w której odczytano autentyczny wyrok skazujący Chrystusa na mękę z 1761 roku. Scena ta przypomina, że misterium powróciło na ulice miasta po ponad 200-letniej przerwie. Nowa Jerozolima (tak początkowo nazwano Góra Kalwarię, gdy stała się miastem), cała była niegdyś teatrem pomagającym pielgrzymom przeżywanie Wielkiego Tygodnia.