PIASECZNO/POWIAT Miniony sezon nie był najlepszy dla ośrodka w Zalesiu Górnym. – Z parkiem rozrywki ruszymy na wiosnę. Żeby było naprawdę fajnie, potrzebujemy 2-3 lat – mówi Rafał Karwowski, najemca obiektu


Dlaczego w „Wiśle” (od wiosny: „Planecie Zalesie”) nie było dobrze w minionym sezonie?

– Pogoda w tym roku wszystko zabiła, tylko jeden letni weekend był upalny – tłumaczy zaleski przedsiębiorca.

W marcu Rafał Karwowski podpisał umowę z zarządem powiatu, na mocy której będzie gospodarzem liczącego 50 ha kompleksu jeszcze przez 16 lat. Jednym z głównych warunków jaki mu postawiono (to był straszak na mało poważnych oferentów) jest zainwestowanie w ośrodek 2 mln zł w ciągu dwóch lat. – Już dawno przekroczyliśmy tę kwotę – przekonuje najemca. – Same zgromadzone przez nas elementy wystaw kosztowały więcej – dodaje.

Nie patrzę na zyski

W byłym ośrodku „Wisła” na pierwszy rzut oka zmian jest niewiele. Jednak Rafał Karwowski podkreśla: Dzieje się dużo. Mężczyzna mówi, że jest wizjonerem, a park rozrywki, który tworzy jest spełnieniem jego marzeń. – To taki mój konik, nie patrzę na zyski. Chciałbym, aby ten ośrodek zbliżył się jak najbardziej do świętokrzyskiego Bałtowa. Blisko stolicy nie ma podobnych obiektów – oznajmia mężczyzna. Rafał Karwowski nie przejmuje się słowami krytyki, jakie spadły na jego głowę na forach internetowych po tegorocznym sezonie. Zarzucono mu, że promuje kicz, a „Wisła” w jego wydaniu to chaos. – Nie zrażam się. Wszystkim się nie dogodzi – kwituje te komentarze i zakasuje rękawy. – Gościom ośrodka może się wydawać, że jest w nim mydło i powidło, że brak temu wszystkiemu spójności. Jednak powoli ekspozycja jest porządkowana i dzielona na strefy.

Jako przewodnik oprowadza nas po przyszłej „dzielnicy filmowej” ukrytej między drzewami. Dzieci (bo na nie nastawia się głównie najemca ośrodka) natrafią tu m.in. na licząca 50 sztuk ekspozycję ogromnych grzybów różnych gatunków czy dwumetrowe „ludziki z żołędzi”. Jeszcze większą uwagę gości może przyciągnąć kolekcja samochodów widzianych w różnych filmach (m.in. animowanych). Jedno z aut (takie jak w „Harrym Potterze”)… wisi między drzewami. Wisienką na torcie ma być część wystawy poświęcona filmom z Jamesem Bodem. Będzie można zobaczyć tu figury woskowe oraz prawdziwego astona martina, którym jeździł agent 007.

Postaci i pojazdów zgromadzonych w „dzielnicy filmowej” jest mnóstwo: duża lokomotywa z „Tomka i przyjaciół”, urządzenia z „Boba budowniczego”, prawdziwy dwupłatowiec („gra” tego z „Niezniszczalnych”), autentyczne armaty i haubice, a obok nich tor przeszkód i trasa wspinaczkowa. I , oczywiście, dinozaury oraz roboty. Będą też wielkie szachy i chińczyk.

Remontowane są też magazyny i inne stare budynki, które przez 20 lat niszczały. W jednym na widza patrzy kolekcja filmowych robotów, a w innym kompletowana jest zestaw dwumetrowych wojowników. To nie wszystko, bo Rafał Karwowski kupił wystawę – linię produkcyjną prezentów z elfami, saniami św. Mikołaja i innymi elementami, która będzie pokazywana w grudniu i styczniu. Stworzy też „dom muzyki” z prawie 30 urządzeniami wydającymi dźwięki, m.in. laserową harfą i wielką klawiaturą fortepianu, po której będzie można skakać (ta wystawa przyjechała z… Wielkiej Brytanii). – Prace nad parkiem poszłyby szybciej, ale brakuje mi pracowników – narzeka najemca.

Na wszystko życia nie starczy

Rafał Karwowski tłumaczy, że pewnymi rzeczami zajmie się w drugiej kolejności lub odda je poddzierżawcom. Jeden z nich buduje obecnie w „Wiśle” czterostopniowy park linowy, planowana jest też tyrolka nad zalewem. Ale stanu odkrytego basenu – w którym sanepid nie pozwala się kąpać – najemca póki co nie zmieni (choć na wiosnę zapowiadał jego „odświeżenie”). – Wszystko w swoim czasie. Żeby basen spełniał odpowiednie normy, potrzebne są ogromne nakłady. Szukam sposobów na jego uruchomienie – zdradza. – Cały czas poszukuję też współpracowników, którzy zaproponują działalności przyciągające ludzi. Sam nie zabieram się za gastronomię czy miejsca noclegowe, bo na wszystko życia nie starczy – tłumaczy.

Na działania najemcy póki co przychylnym okiem patrzą władze powiatu. – Niekoniecznie nam się wszystko podoba, jeśli chodzi o część wizualną, ale pan Karwowski twierdzi, że na poukładanie wszystkiego potrzebuje czasu. Jego pomysły są dość ciekawe, atrakcji w ośrodku, które mogą to miejsce wyróżnić, przybywa – komentuje wicestarosta Arkadiusz Strzyżewski. – Dla mnie prawdziwym egzaminem dla dzierżawcy będzie najbliższy rok. Dopiero po nim będziemy mogli powiedzieć, czy udało nam się znaleźć właściwego gospodarza dla „Wisły” – dodaje.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię