GÓRA KALWARIA Sanepid poinformował, że w wodzie z ważnego ujęcia dla miasta stwierdzono bakterie z grupy coli. Woda już została zdezynfekowana i w ocenie ZGK nie powinna zawierać zanieczyszczeń
O tym, że woda w części Góry Kalwarii jest niezdatna do picia udało nam się potwierdzić dopiero kilkanaście minut temu. Wcześniej z niepokojącymi pytaniami zwracali się do nas mieszkańcy. – Wczoraj wieczorem napiłam się wody z kranu i do tej pory boli mnie brzuch. Nie wiem co mam robić? Czy to wina skażonej wody? Znikąd nie ma na ten temat informacji – skarży się mieszkanka ul. Witosa. Kobieta twierdzi, że to co płynie z kranu śmierdzi, czuć chlor.
Od Jerzego Pełki prezesa ZGK usłyszeliśmy, że sanepid pobrał wodę do badania na początku tygodnia z ujęcia przy basenie (ul. Pijarska 119). – Po otrzymaniu wyników badań, już wczoraj zdezynfekowaliśmy wodę podawaną z Zakalwarii. Już powinna być czysta, ale czy tak jest dowiemy się dopiero w sobotę około 11, kiedy sanepid poda nam wyniki ponownych badań – informuje.
Ze względów profilaktycznych ZGK zalecił, aby nie spożywać wody kranowej. Prezes spółki przekonuje, że dotyczy to jedynie ujęcia przy basenie. I tam zostanie podstawiony beczkowóz.
Magistrat podał, że problem dotyczy: os. Parcela, bloków przy ul. Pijarskiej i bloków przy ul. Wyszyńskiego, ul. Chopina, ul. Budowlanych, ul. Rybie, os. Marianki, ul. 11 Listopada, ul. Wojska Polskiego. Na pozostałym obszarze miasta woda jest zdatna do picia.
Jednocześnie urzędnicy poinformowali, że zastępcze źródła wody zostaną umieszczone: na rogu ulic Żwirki i Wigury oraz Batorego, przy ul. Marianki, przy ul. Głowackiego, przy ul. Chopina.
Szkoda, że „ZGK ze względów profilaktycznych zalecił” niespożywanie w/w wody dopiero dzisiaj, po aferze jaka wybuchła. Bo ZGK jeszcze rano (czyli już po informacji z sanepidu) informował mieszkańców, że woda jest OK. Profilaktycznie to się działa, kiedy jest podejrzenie zagrożenia. Taką informację powinni podać w poniedziałek, kiedy to sanepid pobrał próbki do badań. Teraz to niech się za przeproszeniem w tyłek ugryzą.
W poniedziałek próbka była pobrana do rutynowego badania, które co jakiś czas są robione profilaktycznie, a nie dlatego, że jest podejrzenie skażenia wody.
Tragedia, to jest nic innego jak zatajenie posiadanych informacjii przed mieszkańcami i narażenie ich zdrowia, w cywilizowanym kraju taki pan prezes wyleciałby za taką decyzję z pracy i to w najlepszym przypadku, w najgorszym poszedłby siedzieć, ale cóż u nas tylko kolesiostwo i nikt za to nie odpowie.