Worki z liśćmi i trawą blokują Zalesie!

6

PIASECZNO – W całym Zalesiu Dolnym od dwóch tygodni zalegają worki z liśćmi i innymi odpadami biodegradowalnymi. Trudno wyjechać z bramy – alarmuje Mariusz Drozd. – Jak zadzwoniłem do gminy, to powiedzieli, że to wina ministerstwa środowiska. W ministerstwie twierdzą, że gmina sama powinna poradzić sobie z problemem


Zalesie Dolne przypomina pierwszą linie frontu. Rolę „umocnień” pełnią worki ze śmieciami biodegradowalnymi

Worki ze śmieciami zalegają wzdłuż wielu ulic w Zalesiu Dolnym, m.in. al. 3 Maja, Jana Matejki, Wita Stwosza. Niemal przed każdą posesją jest ich od kilku do kilkunastu.
– Nikt tego nie odbiera, bo jak się dowiedziałem, z pięciu Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK) na Mazowszu działa tylko jedna – mówi Mariusz Drozd. – Za chwilę firmy nie będą odbierały śmieci mieszanych i dopiero wtedy zacznie się prawdziwy dramat…
Mieszkaniec Zalesia zwraca uwagę, że już teraz ptaki i koty rozrywają worki, a śmieci zaczynają „walać się” po najbliższej okolicy.
– Nigdy tu czegoś takiego nie było – dodaje.
Na stronie gminy Piaseczno znajduje się komunikat wyjaśniający, że opóźnienia w odbiorze odpadów zielonych są spowodowane… dużą ilością tych odpadów oraz ograniczoną możliwością ich zagospodarowania w regionalnych instalacjach przetwarzania odpadów. Dlatego też firma odbierająca śmieci bio w sektorze pierwszym i drugim ograniczyła odbiór odpadów z nieruchomości, z czego wynikły opóźnienia.
– Odpady będą sukcesywnie odbierane w miarę możliwości ich zagospodarowania do końca listopada – informuje gmina.

Ciągłe problemy z odbiorem śmieci sprawiają, że coraz więcej osób zastanawia się czy wprowadzenie ustawy śmieciowej w ogóle miało sens

W cieniu wydarzeń w Piasecznie rozgrywa się „walka” o RIPOK-i na Mazowszu. W sprawę zaangażowali się już i minister środowiska Henryk Kowalczyk i marszałek województwa Adam Struzik. Ministerstwo środowiska unieważniło w ostatnim czasie kilku instalacjom odbierającym odpady tzw. pozwolenia zintegrowane. Marszałek Struzik zwraca uwagę na zagrożenie ekologiczne, ministerstwo zarzuca marszałkowi opieszałość. Nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa ten pat. Tymczasem Piaseczno może zaraz utonąć w liściach i nie tylko.
Problem z odbiorem śmieci biodegradowalnych nie jest nowy. Dwa lata temu mieszkańcy zwrócili uwagę na gnijącą hałdę trawy i liści w rejonie oczyszczalni ścieków przy ul. Żeromskiego. Okazało się, że to Sita magazynuje tam odpady zielone. Odpady były zwożone w to miejsce od późnej jesieni, mimo że w myśl prawa powinny trafiać do Regionalnej Instalacji Odpadów Zielonych. Niestety, instalacje wprowadziły nowe, minimalne limity, które okazały się niewystarczające.
– Marszałek musi dać pozwolenie na więcej RIPOK-ów na terenie województwa – mówi proszący o anonimowość właściciel jednej z firm odbierających odpady. – W tej chwili jest ich za mało. Powinna zostać też wydana zgoda na wywóz odpadów poza Mazowsze.

TW

6 KOMENTARZE

  1. To chyba jakiś absurd? Odpady biodegradowalne jadą do elektrowni.Podobno są tam „mile widziane” bo tanie paliwo.( kosztuje tyle co transport).Sądzę,że firmy odbierające odpady powinny zapłacić kary za nieterminowy odbiór.Przetarg wygrały ?

  2. Liście i trawa to nie są odpady komunalne ,człowiek w swoim gospodarstwie domowym, do niczego ich nie używa. Jest to naturalna ściółka z lasu a trawa z ogrodu. Gminy same wbiły sobie gola deklarując ich wywóz. A Pan Struzik miał ponad 18 lat na uregulowanie problemu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię