We wtorek po zmroku na drodze krajowej nr 79 doszło do wypadku. Na ulicę wypadło zwierzę, uszkodziło nadjeżdżający samochód i uciekło. – Nie mam pojęcia co do było – przyznaje zdezorientowany kierowca
Dni coraz krótsze, a jadąc samochodem po zmroku warto poza miastem zdjąć nogę z gazu. Nie zawsze można uniknąć wypadku, ale mniejsza prędkość pozwoli zminimalizować jego konsekwencje.
– Jechałem z Tarczyna do Piaseczna, na wysokości Runowa wybiegło jakieś zwierzę – opowiada jeden z naszych czytelników. – Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy, dosłownie jakby mi coś nagle z nieba spadło na maskę. Nie widziałem ani kształtu ani koloru. Zanim wcisnąłem hamulec ulica była już pusta. Przypuszczam, że to mogła być jakaś sarna, ale pewności nie mam – dodaje kierowca. – Przeszedłem z latarką pobliskie zarośla sądząc, że może jest ranna i potrzebuje pomocy, ale niczego nie znalazłem. Gdyby nie rozbity samochód to wydawałoby mi się, że przysnąłem za kierownicą i to był jakiś sen.
Do podobnej sytuacji doszło przedwczoraj na krajowej 79 – na forda jadącego od strony Góry Kalwarii za Baniochą również wpadło zwierzę. Kierowca nie zdążył wyhamować. Miał mniej szczęścia niż nasz rozmówca. Ucierpiała nie tylko maska, ale i przednia szyba auta.
Do makabrycznego wypadku spowodowanego przez sarnę doszło w styczniu na drodze z Konstancina-Jeziorny do Borowiny. Sarna została uderzona przez volvo, a następnie wpadła pod nadjeżdżającą z naprzeciwka skodę. Zwierzę zginęło na miejscu, rozbiło przednią szybę i wpadło do środka auta.
– Cały samochód był we krwi – wspomina nasz reporter, który przyjechał na miejsce chwilę po zdarzeniu. – To był okropny widok. Dobrze, że oprócz sarny nikt nie ucierpiał.
Do prawdziwej tragedii doszło przed trzema laty. Przed maskę volkswagena polo prowadzonego przez 22-letnią kobietę wybiegł dzik. Nie miała szans by wyhamować, uderzyła w zwierzę, zabijając je na miejscu, a następnie straciła panowanie nad kierownicą i dachowała w rowie. Zginęła na miejscu.
Policja apeluje o zachowanie szczególnej ostrożności także na terenach podmiejskich. Zwierzęta widząc światła nadjeżdżającego samochodu potrafią nagle wybiec na jezdnię stwarzając śmiertelne zagrożenie. Warto o tym pamiętać i zdjąć nogę z gazu.
Adam Braciszewski