GÓRA KALWARIA Katarzyna Rewerska, sołtys Obrębu wraz z mężem każdego roku uprawiają na swojej działce dynie. Pod ich okiem i troskliwą opieką warzywo to osiąga niespotykane rozmiary. – W tym roku mamy ich 28, wszystkie dynie rozdamy przyjaciołom i sąsiadom – mówi pani Kasia
Państwo Rewerscy sadzą dynie od 10 lat. Tegoroczny plon zawdzięczają czterem sadzonkom, które wysadzili w ziemi 10 maja.
– Nasiona dyni gruszkowej otrzymałam od sąsiadki, która zmarła w wieku 102 lat – mówi pani Kasia. – Zawsze podkreślała, że receptą na długie życie są zacierki z dynią, które jadła niemal przez całą zimę.
Nie do końca wiadomo, dlaczego dynie rosnące w ogrodzie państwa Rewerskich osiągają tak gigantyczne rozmiary.
– Tam jest odrobinę niżej, bo nieopodal przepływa rzeczka Czarna – mówi pani Kasia.
– Mają więc dość mokro. Niczym ich nie nawozimy, to całkowicie ekologiczna uprawa. Czasami jednak z nimi rozmawiamy, może dlatego tak rosną… – śmieje się nasza rozmówczyni. Dyniowe żniwa zaczynają się na początku września. To właśnie wtedy pani sołtys, za pośrednictwem mediów społecznościowych, zaprasza po dynie wszystkich chętnych.
– Dla nas jest ich za dużo – mówi. – Cała nasza rodzina bardzo lubi krem z dyni oraz dynię w occie. Te potrawy królują na naszym stole w okresie jesienno-zimowym, innych nie próbowaliśmy.
Największe dynie ważą ponad 40 kg i trzeba przenosić je na podwórko… na kocu. Ważne, aby dyni nie uszkodzić, bo wówczas zacznie gnić. W przeciwnym razie może poleżeć w chłodnym, przewiewnym i nienasłonecznionym miejscu nawet do sześciu miesięcy.
TW