GÓRA KALWARIA W Brześcach w ciągu kilku dni zaniknęła niemal cała aleja kasztanowa istniejąca nieopodal XVIII-wiecznego dworu. Jak się jednak okazuje nie była ona objęta jakąkolwiek ochroną
Informację o tym, że na terenie dawnego Państwowego Gospodarstwa Rolnego (PGR) w Brześcach wycinane są około 90-letnie drzewa uformowane w aleję, otrzymaliśmy w niedzielę. Fakt ten zaniepokoił właściciela dworu w Brześcach. Na miejscu okazało się, że drwale usunęli około 10 kasztanowców.
Magdalena Myszkowska-Bagińska, która jest właścicielką tego terenu od 2002 roku przyznaje, że skorzystała z obowiązujących od początku roku przepisów związanych z wycinką drzew (prywatne osoby nie potrzebują już zezwoleń, jeśli porządkują w ten sposób swoją nieruchomość). Jednak – jak dodaje – wcześniej próbowała aleję ratować.
– Wcześniej na moją prośbę oglądali je dendrolodzy pracujący dla Łazienek Królewskich w Warszawie i zaszczepiałam drzewa przeciwko szrotówkowi – wyjaśnia. – Niestety, w ostatnich latach okazało się, że pnie są puste w środku, a suche gałęzie z czubków drzew spadają pod wpływem wiatru. Między tymi kasztanowcami przejeżdżają dzieci na koniach. Obawiałam się o ich bezpieczeństwo. Gdyby nie zły stan kasztanowców, na pewno bym ich nie wycięła, bo kocham drzewa – przekonuje.
W poniedziałek miejsce wyrębu obejrzała komisja, w której znajdował się m.in. przedstawiciel Mazowieckiego Urzędu Konserwatora Zabytków z Warszawy.
– Ta aleja nie była w żaden szczególny sposób chroniona. Mimo to zwrócimy się do właścicieli działki o złożenie pisemnych wyjaśnień, co było powodem usunięcia drzew – mówi Fryderyk Błeszyński zajmujący się w kalwaryjskim ratuszu m.in. pielęgnacją terenów zielonych.
Około 100-hektarowy teren po PGR w Brześcach pozostaje ziemią rolną, choć w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy przewidziano możliwość powstania na nim w przyszłości zabudowy mieszkaniowej.