PRAŻMÓW Znalazła finał sprawa, którą dwa lata temu opisywaliśmy na łamach „Kuriera Południowego”. 83-letni Zbigniew Bańdo otrzyma zwrot pieniędzy, które gmina naliczyła za odbiór śmieci z nieruchomości, którą wcześniej sprzedał
Sześć lat temu Zbigniew Bańdo sprzedał dom w Ustanowie i wyprowadził się do Warszawy. Po trzech latach mężczyzna został zaskoczony tytułem egzekucyjnym.
– Okazało się, że zajęcia mojej emerytury dokonała gmina Prażmów – żalił się dwa lata temu pan Zbigniew. – Po tym jak sprzedałem nieruchomość i wyprowadziłem się, wciąż naliczano mi opłaty za śmieci.
Nie złożył deklaracji „zero”
Mężczyzna po sprzedaniu domu w gminie Prażmów wymeldował się, a nowy właściciel nieruchomości złożył deklarację na odbiór odpadów. Została zatem zachowana ciągłość opłat i odbioru śmieci z nieruchomości.
– Pocztą elektroniczną zawiadomiłem Referat Ochrony Środowiska i „wodociągi” o sprzedaży domu, wypowiadając w ten sposób umowę – wspomina Zbigniew Bańdo. – Z wodą żadnych problemów nie było, tymczasem opłaty za śmieci wciąż mi naliczano.
– Mieszkaniec nie złożył deklaracji „zero” i dlatego naliczały mu się opłaty – wyjaśniał wójt gminy Jan Adam Dąbek. – Gdy ją złożył przestaliśmy naliczać. Obowiązkiem mieszkańca jest pilnowanie swojego interesu – dodał wójt. – Jeśli nie mieszka już w danej nieruchomości musi złożyć deklarację „zero”, która jest dla nas sygnałem, że nie wytwarza już śmieci.
Zapłacił za śmieci, których nie odbierano
Gmina wraz z odsetkami naliczyła panu Zbigniewowi 2 012,56 zł za odbiór odpadów od marca 2017 roku do marca 2020 . Faktycznie w tym czasie śmieci od Zbigniewa Bańdo nie odbierano, bo mieszkał już w Warszawie.
– Zajęto mi 1147,72 zł z emerytury, resztę musiałem gminie dopłacić – mówi mężczyzna. – Pod wpływem groźby naliczania dalszych opłat podpisałem tzw „deklarację zero”, ale uważam, że nie byłem do tego uprawniony.
Deklaracja zerowa daje możliwość właścicielowi nieruchomości nieponoszenia kosztów odbioru odpadów, jeśli zmienia miejsce zamieszkania i na jego nieruchomości nie są wytwarzane odpady.
– Sprawa w pełni przejrzysta i zrozumiała – uważa Zbigniew Bańdo. – Daje ona prawo właścicielowi do niepłacenia za odbiór śmieci po spełnieniu określonych warunków. Jednak zgodnie z prawem składającym deklarację zero jest właściciel nieruchomości, a ja przecież już nim nie jestem – podkreśla mężczyzna. – Wymaganie od byłego właściciela złożenia deklaracji zerowej jest biurokratyczną nadinterpretacją bez umocowania w ustawia – ocenił Zbigniew Bańdo.
Urzędniczy impas
– Mam ponad 80 lat i nie mam ani zdrowia, ani ochoty chodzić przez najbliższe lata na rozprawy sądowe – mówił dwa lata temu Zbigniew Bańdo.
– Analizowaliśmy tę sprawę i okazało się, że nie ma żadnych podstaw prawnych by umorzyć należność – rozkładał wówczas ręce wójt Jan Adam Dąbek. – W tej chwili nie możemy już temu panu w żaden sposób pomóc.
Zbigniew Bańdo mógł na sprawę machnąć ręką i poniechać dalszych działań. Ostatecznie jednak postanowił dochodzić sprawiedliwości, jak sam podkreśla, nie dla pieniądzy, ale dla zasady.
– Być może takich osób jak ja jest więcej – mówi 83-latek. – Byłem przekonany, że gmina złamała prawo i postanowiłem dojść do prawdy. Po bezskutecznych rozmowach z wójtem, wielu pismach i e-mailach do urzędu, bezowocnych rozmowach z radnymi, odrzuconej przez radę skardze na działania wójta, Zbigniew Bańdo oddał sprawę kancelarii prawnej, która skierowała ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO przyznało rację mieszkańcowi.
– Uznałem, że jeśli SKO pozwala na zwrot pieniędzy to w tej sytuacji pójdziemy na rękę temu panu i oddamy należność – komentuje wójt Adam Dąbek. – Ale to nie będzie regułą i uczulam wszystkich, żeby w takich sytuacjach deklaracją zero składali, bo tego wymagają przepisy – uważa wójt.
Sprawa zakończyła się więc zwycięstwem mieszkańca, ale urzędnicy obstają przy swoim. Gdyby gmina od decyzji SKO odwołała się do sądu i postępowanie skończyłoby się prawomocnym wyrokiem nie mielibyśmy żadnych wątpliwości. To by mogło jednak potrwać kolejne lata.
Adam Braciszewski
Dobrze, że starszy Pan inteligentny to sobie poradził. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o urzędnikach z wójtem na czele.