PIASECZNO Księgarnia „Bzyk” działa w Piasecznie od 1991 roku. Od czasu gdy zaczynała swoją działalność całkowicie zmienił się rynek książki i muzyki. Zmieniło się też nasze miasto, zmienili się ludzie i gospodarcza rzeczywistość. Zmienił się też „Bzyk”, ale mimo wszystko on zdecydowanie najmniej…


Każde miasto ma sklepy, kawiarnie czy restauracje, które istnieją od lat i są z nim utożsamiane. W Piasecznie takich miejsc było kilka, ale większość do naszych czasów nie przetrwała. Jednym z miejsc, które towarzyszy mieszkańcom już od 26 lat jest księgarnia „Bzyk” – dziś znajdująca się przy skrzyżowaniu ul. Chyliczkowskiej z ul. Warszawską


Kasety i książki za miliony

Reklama dźwignią handlu. Plakat "Bzyka" z 1991 roku.
Reklama dźwignią handlu. Plakat „Bzyka” z 1991 roku.

Po towar jeździliśmy fiatem 126 p o numerze rejestracyjnym WFC 3867 i pojemności 600 cm sześciennych. Cena kasety magnetofonowej wynosiła osiem tysięcy złotych – wspomina Zbigniew Mucha, który w 1991 roku wraz z Jackiem Uchmanowiczem zawiązał spółkę i otworzył do dziś istniejącą księgarnię „Bzyk”. W rękach trzyma dokumenty księgowe firmy sprzed 26 lat, które zostawił sobie na pamiątkę. – O! Tu mam rachunek za kasety magnetofonowe opiewający na milion sześćset tysięcy złotych. Zamawialiśmy dużo. Wówczas muzyka sprzedawała się znakomicie i na początku naszej działalności kasety stanowiły główny asortyment „Bzyka”.

To były czasy po transformacji ustrojowej, ludzie zaczynali być coraz bardziej aktywni, inflacja szalała – opowiada Zbigniew Mucha. – Pracowałem wówczas w szkole specjalnej w Piasecznie przy ul. Zgoda 14. Rzeczywistość wokół nas zaczęła się dynamicznie zmieniać, postanowiliśmy z kolegą spróbować rozkręcić własny interes. Same chęci jednak niewiele wnosiły – bo nie mieliśmy czym, nie mieliśmy gdzie i nie wiedzieliśmy jak. Trochę jak w „Ziemi obiecanej” – Ty nie masz nic, ja nie mam nic – razem zbudujemy fabrykę – dodaje ze śmiechem. – Chciałem robić coś co lubię i na czym się znam – uzupełnia.

Początkujący przedsiębiorcy znaleźli w Poznaniu firmę, która na raty sprzedawała pawilony handlowe. Postanowili skorzystać z jej oferty i otworzyć księgarnię muzyczną w Piasecznie. Od samego początku działalności wspierały ich małżonki – Maria Mucha i Teresa Uchmanowicz.  


Pieniądze z kosza na śmieci

Maria Mucha z synem Mikołajem. Rok 1993.

Na lokalizację dla „Bzyka” wybrano atrakcyjne sąsiedztwo ówczesnego bazaru, który znajdował się przy ul. Sierakowskiego, jadąc dziś od strony ronda „Solidarności”, po prawej stronie za urzędem miasta. Zielone szczęki, stragany, łóżka polowe i rozkładane stoliki, z których handlowano rozciągały się od ul. Sierakowskiego do ul. Zgoda, odcinającej targowisko od parku. Dziś w tym miejscu znajduje się największy w mieście parking.

Pawilon „Bzyka” był dopiero rozstawiany, ale handel kasetami już się rozpoczął.
Zawiązaliśmy spółkę, z dnia na dzień zarejestrowaliśmy firmę i zaczęliśmy działać – wspomina Zbigniew Mucha.
Po całym dniu pracy okazało się, że zniknął gdzieś utarg.
Pieniądze chowaliśmy do kartonowego pudełka, ale w pewnym momencie zorientowaliśmy się, że jest ono puste – opowiada Zbigniew Mucha. Okazało się, że gotówka nie padła łupem złodziei, ale dostała się w ręce wówczas trzyletniego syna pana Zbyszka – Mikołaja.
Malec niezauważony wyrzucił utarg do kosza na śmieci – wspomina ze śmiechem nasz rozmówca. Wtedy jednak do śmiechu nikomu nie było, tym bardziej gdy okazało się, że pieniędzy w koszu już nie ma.
Ktoś nam powiedział, że zabrali je ludzie z domu komunalnego z ul. Warszawskiej 5. Wybraliśmy się więc do nich prosząc by je oddali. Odmówili, więc poszliśmy na policję. Przy wsparciu mundurowych udało nam się pieniądze odzyskać – opowiada Zbigniew Mucha.


Kasetowa mekka piaseczyńskich rockmanów

„Bzyk” w swojej starej siedzibie przy ul. Sierakowskiego. Druga połowa lat 90.

Podstawą naszej działalności była sprzedaż muzyki i książek, ale by utrzymać się na rynku próbowaliśmy też urozmaicać nasz asortyment – mówi Zbigniew Mucha i i pokazuje plakat „Bzyka” z 1991 roku, na którym reklamowana jest sprzedaż biletów autokarowych na zagraniczne wyjazdy. – Ludzie mieli już paszporty w szufladach, stąd przyszedł pomysł by sprzedawać bilety na podróże po Europie. Długo to jednak nie potrwało, bo wiele biur podróży wówczas równie szybko znikało co się pojawiało.

Na początku lat 90. księgarnia „Bzyk” była miejscem wyjątkowym. Co prawda kasety można było wówczas kupić nie tylko na bazarkach przy ul. Szkolnej i Sierakowskiego, ale nawet w zwykłych kioskach Ruchu – jednak ich jakość i wybór, szczególnie w kontekście muzyki rockowej były nieporównywalnie mniejsze. „Bzyk” przyciągał też promocjami. W 1993 roku przy zakupie dziesięciu kaset cena za sztukę spadała z kilkunastu do dziesięciu tysięcy ówczesnych złotych.


Z kasetami aż do końca… kaset

Kasety na początku lat dziewięćdziesiątych sprzedawały się bardzo dobrze – mówi Zbigniew Mucha. – Ludzie byli głodni muzyki i poszukiwali wielu zespołów i konkretnych albumów. Największy rynek miało disco polo, ale my takiej muzyki nie sprzedawaliśmy. Postawiliśmy na rock i alternatywę i tym wyróżniliśmy się od konkurencji.

Mieszkańcy Piaseczna w latach 90. bardzo chętnie kupowali w "Bzyku" kasety. Pamiętacie jeszcze te stare wydania?
Mieszkańcy Piaseczna w latach 90. bardzo chętnie kupowali w „Bzyku” kasety. Pamiętacie jeszcze te stare wydania?

Sprzedaż kaset trochę zmalała gdy w lutym 1994 roku weszła ustawa o prawach autorskich i kasety z wytwórni takich jak Takt czy Elbo z dnia na dzień stały się nielegalne. Ceny kaset licencyjnych, początkowo w większości opatrzonych charakterystycznymi hologramami były kilkakrotnie wyższe. Rynek się zaczął zmieniać – pirackie wydania zniknęły zastąpione przez droższe licencje, Polskę zalały płyty kompaktowe sprowadzane ze wschodu, które można było nabyć taniej niż kasety. Z czasem zaczęła pojawiać się muzyka w formie plików mp3, które wraz z rozwojem internetu zaczęły stawać się coraz powszechniejsze.

Firmy zajmujące się produkcją kaset zaczęły padać lub zmieniać zakres swojej działalności – mówi Zbigniew Mucha. – Wówczas nie było mowy o renesansie płyt winylowych, kasety przestawały istnieć a kompakty były drogie i nie cieszyły się zainteresowaniem. „Bzyk” musiał wycofać się ze sprzedaży muzyki.


Przeprowadzka na koniec wieku

„Nazwa „Bzyk” miała kojarzyć się z muzyką i z dźwiękiem, trochę z moim nazwiskiem. Miała być łatwa do zapamiętania i do skojarzenia.”

Zbigniew Mucha

Oprócz zmian na rynku muzycznym nastąpiły także zmiany w Piasecznie. Bazarek przy ul. Sierakowskiego został przeniesiony, najpierw na targowisko przy ul. Jana Pawła II (wówczas ul. 22 Lipca), a później włączony do bazarku przy ul. Szkolnej.

Księgarnia "Bzyk" na przełomie wieków wyprowadziła się z ul. Sierakowskiego. Do dziś funkcjonuje przy skrzyżowaniu ul. Chyliczkowskiej z ul. Warszawską.
Księgarnia „Bzyk” na przełomie wieków wyprowadziła się z ul. Sierakowskiego. Do dziś funkcjonuje przy skrzyżowaniu ul. Chyliczkowskiej z ul. Warszawską.

Teren, na którym działaliśmy pierwotnie podlegał gminie, później jednak odzyskała go Gmina Żydowska – opowiada Zbigniew Mucha. – Wiedzieliśmy, że nowy właściciel będzie chciał coś z tym gruntem zrobić. Postanowiliśmy się przenieść, tym bardziej, że teren wokół nas zaczynał pustoszeć. Zniknął bazarek, pobliska budka z hamburgerami i kiosk Ruchu. Istniały co prawda punkt ksero i kawiarenka internetowa, ale ludzi w tej części miasta było coraz mniej. Dodatkowo chcieliśmy wyjść z szerszą ofertą sprzedaży podręczników i potrzebowaliśmy nieco większego lokalu.

Na przełomie wieków „Bzyk” przeniósł się do nowej siedziby przy skrzyżowaniu ul. Warszawskiej z ul. Chyliczkowską. W tym miejscu funkcjonuje do dziś, jako jedna z dwóch księgarń w mieście.


Ocalić historię, budować tożsamość

Promocja książki " Drugie Szkice z Dziejów Piaseczna i Okolic". Z Ewą i Włodzimierzem Bagieńskimi wywiad przeprowadza redaktor Grzegorz Tylec z tygodnika "Kurier Południowy".
Promocja książki ” Drugie Szkice z Dziejów Piaseczna i Okolic”. Z Ewą i Włodzimierzem Bagieńskimi wywiad przeprowadza redaktor Grzegorz Tylec z tygodnika „Kurier Południowy”.

Oprócz sprzedaży książek „Bzyk” zaangażowany jest także w wydawanie i promocję tytułów poświęconych historii naszego regionu.

– Udało nam się wydać dwie część „Szkiców dziejów Piaseczna” Ewy i Włodzimierza Bagieńskich – mówi z dumą Zbigniew Mucha. – To bardzo ważne pozycje dla Piaseczna, profesjonalnie opracowane przez historyków, w oparciu o konkretne źródła. Wydaliśmy też debiutancki tomik poezji Katarzyny Sioćko, oraz pierwszy tom wspomnień mieszkańców, który pierwotnie wydał urząd gminy, ale jego nakład dystrybuowany bezpłatnie szybko się wyczerpał. W miarę możliwości staramy się wspierać różne lokalne inicjatywy, nie tylko literackie, ale także muzyczne. Uważam, że tożsamość i historia naszego miasta zasługują na szczególną uwagę.


Niepewna przyszłość

Zbigniew Mucha (po lewej) wraz z Jackiem Uchmanowiczem prowadzą księgarnię "Bzyk" od 26 lat.
Zbigniew Mucha (po lewej) wraz z Jackiem Uchmanowiczem prowadzą księgarnię „Bzyk” od 26 lat.

– Co roku zamykają się kolejne księgarnie – mówi Zbigniew Mucha. – Teraz nadeszły jeszcze gorsze czasy, bo zniknęły z nich podręczniki. Rynek jest trudny. Z jednej strony są książki ponadczasowe, na których sprzedaż trzeba długo czekać, a z drugiej są też popularne tytuły o dynamicznej sile zbytu, ale bardzo krótkotrwałej. Prowadząc księgarnię trzeba balansować między jednym a drugim.

Aktualnie w „Bzyku” najlepiej sprzedają się biografie i książki historyczne. Jest też spora grupa czytelników zainteresowanych książkami fantasy.

– Sprzedaje się też dobrze literatura dziecięca – mówi Zbigniew Mucha. – Nie tylko ta lekturowa.

Do księgarni przychodzą starzy klienci, którzy czują się związani z „Bzykiem” emocjonalnie. Nie brakuje też nowych osób, często zainteresowanych historią regionu, ciekawostkami związanymi z miejscem swojego zamieszkania.

Przyszłość nie napawa optymizmem – przyznaje nasz rozmówca. – Jest duże niebezpieczeństwo, że nie damy sobie rady. Co roku zamyka się w Polsce 200-300 księgarń. Pytanie o przyszłość księgarń wiąże się też z pytaniem o przyszłość książki. Czy przetrwają one w formie papierowej?

Kamil Staniszek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię