Piaseczno 998 to wyjątkowy profil facebookowy, który donosi o interwencjach straży pożarnej na terenie powiatu piaseczyńskiego. Reaguje nie tylko wtedy gdy wybuchnie duży pożar, czy wydarzy się nieszczęśliwy wypadek, ale także gdy zapłoną sadze w kominie, komuś zaleje piwnicę, albo jakiś biedny kociak nie może zejść z drzewa. Piaseczno 998 krok w krok podąża za naszymi dzielnymi strażakami. Kto tworzy ten fan page? W jakim celu to robi? Postanowiliśmy sprawdzić
Gdzież indziej mogliśmy się umówić jeśli nie pod siedzibą Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Piasecznie przy ul. Staszica? Patrzę na zegarek, minął już kwadrans od umówionej godziny, a wciąż nikogo nie ma. A może oni w ogóle nie istnieją? Może to jakiś żart, którego stałem się ofiarę? Rozglądam się wokół, ale jest pusto. Zerkam na Facebooka – otrzymałem wiadomość. Już jadą – spóźnieni, bo po drodze zatrzymał ich patrol policji.
Wybierają anonimowość
Chwilę później podjeżdżają, wysiadają z samochodu i podchodzą do mnie. Witamy się, a ja spostrzegam, że są dużo młodsi niż się spodziewałem. Na oko mogą mieć ok. 20 lat. Od razu proponuję zrobienie zdjęcia na tle budynku straży pożarnej. Są nieco zdziwieni moją propozycją i zupełnie do niej nieprzekonani.
– Jesteśmy tylko we trzech, a naszą grupę stanowi kilkanaście osób – tłumaczą. – Takie zdjęcie nie byłoby fair wobec reszty. Wszyscy tak samo jesteśmy zaangażowani w Piaseczno 998.
Widać, że nie mają parcia na szkło. Ich pasja jest celem samym w sobie, nie służy autopromocji i nie jest sposobem łatwego lansu. Chwilę później siedzimy przy herbacie i zaczynamy rozmawiać.
Przyjemne z pożytecznym
– Pomysł na facebookowy profil Piaseczno 998 wziął się z wolnego czasu, fascynacji strażą pożarną i chęci pokazania innym jej codziennej pracy – mówi Damian. – Również działałem w Ochotniczej Staży Pożarnej. Początkowo prowadziłem stronkę sam, ale nie dawałem rady i zwróciłem się do innych o pomoc. Odezwał się Paweł, dwie koleżanki z Tarczyna i Góry Kalwarii – Magda i Gosia. Dołączył do nas Krystian z gminy Konstancina-Jeziorna i zaczęliśmy działać. Początkowo pod nazwą „Ochotnicza Straż Pożarna Powiat Piaseczyński”, potem „Piaseczno 112”, ale ostatecznie zapadła decyzja, że połączymy się z inną stroną, która zakończyła już działalność. I tak powstało „Piaseczno 998” – przybyły nam kolejne osoby – z gmin Piaseczno, Lesznowola i Góra Kalwaria. Działamy od końca listopada ubiegłego roku. Strona się cały czas rozwija i zdobywa nowych sympatyków. Jesteśmy w stałym kontakcie na Facebooku i gdy coś się wydarzy, to ten kto z nas jest najbliżej jedzie na miejsce akcji. Tworzenie informacji sprawia nam dużo frajdy, ale dodatkowo robimy też coś pożytecznego – pisząc o wypadkach pomagamy kierowcom ominąć korki, czy zablokowane odcinki ulic.
Rowerem i metrem za strażakami
– Praca straży pożarnej fascynowała mnie od dawna – opowiada Paweł. – Przeprowadziłem się z Warszawy do gminy Prażmów w ostatnie wakacje, ale już wcześniej biegałem z aparatem fotograficznym za strażakami. Po stolicy jeździłem za strażackimi wozami metrem, rowerem, nieraz z tatą samochodem. Gdy po przeprowadzce natrafiłem na profil facebookowy Damiana skontaktowałem się z nim i zaczęliśmy razem współpracować.
– Podobnie jak Paweł pracą strażaków interesowałem się od małego dziecka – mówi Krystian. – Gdy natknąłem się na stronę Damiana postanowiłem się do niego przyłączyć.
Przyjemne hobby i ciężka praca
Aktualnie z Piaseczno 998 współpracuje kilkanaście osób. Jaki jest ich główny cel?
– Informowanie ludzi o zdarzeniach w naszym regionie – mówią zgodnie.
Na jakie największe przeszkody natrafiają w swojej działalności?
– Jest to dla nas dodatkowa rzecz, czyste hobby – mówi Krystian. – Staramy się godzić je z nauką i pracą. Nie zawsze możemy wszędzie dojechać, nie na wszystkie zdarzenia możemy zareagować tak jak byśmy chcieli.
– Bywa, że ktoś zakłada na Facebooku fikcyjne konto i próbuje nam uprzykrzyć życie – dodaje Damian. – Staramy się na takie osoby nie zwracać uwagi i robić swoje. Coraz większa popularność naszej strony motywuje nas do działania i zagrzewa do dalszej pracy.
Adam Braciszewski