PIASECZNO Dwa tygodnie temu mieszkający samotnie właściciel jednej z posesji w Zalesiu Dolnym został zabrany do szpitala psychiatrycznego. Niestety, nikt nie zatroszczył się o jego czworonogi. Obecnie są zdane na łaskę sąsiadów
Karetka pogotowia w asyście policji zajechała przed zamieszkałą przez 68-latka posesję przy ul. Moniuszki 2 sierpnia. Właściciel nieruchomości na podstawie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, został zabrany do szpitala w pruszkowskich Tworkach. Na posesji przebywały cztery dorosłe psy i dwa szczeniaki. Dwa czworonogi, na polecenie policji, zostały zabrane. Resztę zwierząt pozostawiono na opuszczonej działce.
Miał konflikt z sąsiadami
Ulica Moniuszki znajduje się w kameralnej części Zalesia i mieszka przy niej raptem kilkanaście osób.
– Właściciel psów to człowiek bardzo ekscentryczny. Znam go od kilkunastu lat i zawsze byliśmy w dobrych relacjach – mówi jedna z proszących o anonimowość sąsiadek. – Niestety, z częścią mieszkających tu osób był mocno skonfliktowany. Przypuszczam, że to one „załatwiły” mu „bilet” do Tworek.
Na szczęście kiedy psy pozostały na posesji same, znaleźli się ludzie, którzy wyciągnęli do nich pomocną dłoń.
– Codziennie je karmię i wlewam im wodę do misek – przyznaje Elżbieta Lewandowska. – Mówię o starszych psach, 11-miesięcznych Morusie i Tosi, które przybiegają, kiedy je wołam. Nie wiem, co stało się z przebywającymi w budzie szczeniakami, wolę o tym nie myśleć… Prosiłam straż miejską, aby zleciła odłowienie czworonogów. Mieli zorganizować klatkę, w którą można by je złapać, bo psy chowają się w ogrodzie. Do tej pory jednak tego nie zrobili.
Wszystko w rękach urzędników
Odławianiem bezdomnych psów na terenie gminy Piaseczno zajmuje się weterynarz Dariusz Różycki. To on, na polecenie mundurowych, zabrał z posesji przy Moniuszki dwa dorosłe psy. Dlaczego nie zaopiekował się pozostałymi?
– To są psy mające właściciela, a ja mam umowę na wyłapywanie psów bezpańskich – wyjaśnia Dariusz Różycki. – Dlatego wystąpiłem do gminy, aby wystawiła mi zlecenie na ich odłowienie na innych zasadach. Dwa psy odłowiłem, choć nie powinienem. Zrobiłem to na prośbę policji. Na resztę potrzebuję jednak „podkładki”. Teraz piłeczka jest po stronie gminy. Inna trudność polega na tym, że nie mam jak dostać się na zamkniętą posesję. To mogłoby zostać potraktowane jako włamanie. Mam wrażenie, że gmina nie potrafi poradzić sobie ze stroną prawną tej sytuacji.
Tomasz Wojciuk