LESZNOWOLA W sobotę 14 maja w hali Centrum Sportu w Mysiadle przez cały dzień toczyła się zażarta, ale równocześnie prowadzona w niezwykle sympatycznej atmosferze rywalizacja w ramach VII Memoriału im. Mateusza Walczaka
Odbywający się co roku turniej ma na celu upamiętnienie Mateusza Walczaka – mieszkańca gminy Lesznowola, który w wieku zaledwie 17 lat zginął w tragicznym wypadku na peronie w Nowej Iwicznej w listopadzie 2008 roku. Jego wielką pasją był zawsze sport, a w szczególności piłka siatkowa. Rodzina i przyjaciele Mateusza od kilku lat organizują imprezę, na której spotykają się, żeby powspominać zmarłego i jednocześnie uczcić jego pamięć w najlepszy chyba możliwy sposób – poprzez sportową rywalizację. Jak zwykle mile widziani byli tego dnia wszyscy kibice dobrej siatkówki, a na głodnych i spragnionych czekały napoje, poczęstunek i świetna zabawa. Nie zawiedli również sponsorzy – jeden z graczy miał nawet możliwość weekendowej jazdy wybranym modelem Volvo.
W turnieju, który otworzył oficjalnie Rafał Skorek, dyrektor Centrum Sportu w gminie Lesznowola, wzięło udział dziewięć drużyn, które zostały podzielone na dwie grupy. W wielkim finale triumfowali tym razem gospodarze turnieju – Mateusz TEAM, którzy dość pewnie pokonali w dwóch setach drużynę „Kamyki”. Trzecie miejsce wywalczyła z kolei w Mysiadle ekipa Lotnisko Dęblin. Tradycyjnie na zakończenie wyłoniono również najlepszych zawodników turnieju. Najlepszym przyjmującym został Bartek Stępień z Mati Team, najlepszym środkowym – Radek Nowak z Mati Team, najlepszym rozgrywającym – Szymon Madzio z WSOSP Lotniska Dęblin, najlepszym libero – Tomasz Głód z Mati Team, najlepszym atakującym – Ireneusz Zych z ekipy Kamyki, a MVP memoriału – Patryk Pruchniewski z Mati Team.
– Razem z tatą Mateusza jesteśmy bardzo szczęśliwi, że po raz siódmy mogliśmy zorganizować ten memoriał – mówi Anna Walczak, mama tragicznie zmarłego siatkarza. – Impreza przyciąga coraz więcej chętnych do grania, a z roku na rok poziom prezentowany przez drużyny jest wyższy. To piękny dzień uczczenia pamięci naszego syna Mateusza, gdzie sport i uczciwa rywalizacja są najważniejsze. Ogrom pracy, który wkładamy w przygotowania tego dnia jest dla nas przyjemnością, a uśmiech i zadowolenie siatkarzy dopinguje do dalszego działania. Cieszymy się, że coraz więcej osób jest zainteresowanych tym wydarzeniem, a pomysły na kolejny rok rodzą się w głowie cały czas.
Grzegorz Tylec