Zmiana przeznaczenia naszych lasów wisi w powietrzu…

14

POWIAT To mogą być rewolucyjne zmiany. Wiele wskazuje na to, że 100 proc. naszych lasów będą stanowiły lasy o wiodącej funkcji społecznej. Trwa spór o ich zagospodarowanie. Ekolodzy i wielu mieszkańców, nazywających siebie stroną społeczną chcą, aby z gospodarki leśnej zostało wyłączonych ponad 90 proc. lasów na naszym terenie. Leśnicy proponują, aby ta wartość wyniosła 15 proc.


Od miesięcy trwają dyskusje dotyczące zmiany funkcji otaczających Warszawę lasów. Większość z nich wchodzi w skład czterech nadleśnictw: Jabłonna, Drewnica, Celestynów i Chojnów. Na przełomie września i października u wojewody mazowieckiego odbyło się kilka spotkań, w których uczestniczyli leśnicy, strona społeczna, przedstawiciele samorządów oraz ministerstwa klimatu i środowiska. Rozmawiano o tym, jaki procent lasów będą stanowiły lasy o wiodącej funkcji społecznej oraz jaka gospodarka leśna ma być na ich terenie prowadzona.
Strona społeczna dogadała się z trzema nadleśnictwami, wyjątkiem było Nadleśnictwo Chojnów – mówi jeden z leśników, który uczestniczył w spotkaniu. – Ekolodzy wysunęli postulaty, które z naszego punktu widzenia są niemożliwe do zrealizowania, bo przyniosą więcej złego niż dobrego… Niestety, strona społeczna nie była zainteresowana żadnymi negocjacjami czy kompromisem – dodaje nasz rozmówca. Co konkretnie ma na myśli? Z naszych informacji wynika, że chodzi głównie o funkcję lasów. Całe Nadleśnictwo Chojnów ma powierzchnię ponad 10,4 tys. ha, z czego w powiecie piaseczyńskim jest około 30 proc. Leśnicy zaproponowali wyłączenie z produkcji leśnej 15 proc. lasów w całym nadleśnictwie, w tym kompleksów leśnych w Zalesiu Dolnym i Żabieńcu oraz w Magdalence. Ograniczenia dotknęłyby kolejnych 8 proc. (z tego połowy nie można byłoby wycinać), zaś modyfikacje 74 proc. powierzchni lasów (brakujące 3 proc. stanowią w tej chwili rezerwaty). Strona społeczna się na taki wariant nie zgadza, optując za wyłączeniem z produkcji leśnej ponad 91 procent powierzchni lasu (leśnicy twierdzą, że 100 proc.).

Spór o definicje

Każda ze stron nieco inaczej interpretuje obowiązujące definicje dotyczące sposobów zagospodarowania lasu, z czego być może bierze się różnica zdań. Inaczej rozumiane jest choćby wyłączenie z użytkowania. Leśnicy interpretują, że jest to gospodarka leśna zakładająca brak pozyskiwania drewna. Drzewa pozostawiane byłyby w lasach do ich naturalnej śmierci i rozkładu. Strona społeczna uważa, że wyłączenie z użytkowania nie oznacza zakazu pozyskiwania niewielkich ilości drewna opałowego na potrzeby lokalnej społeczności.

Zespół skupiony wokół wojewody zakończył już swoje działania. Teraz do połowy listopada cała dokumentacja ma trafić do ministerstwa klimatu, które zdecyduje o ostatecznym kształcie i przeznaczeniu lasów społecznych. Powinno to nastąpić jeszcze w tym roku. Póki co, wszystko jest na razie w fazie projektu.
Jeśli propozycje grupy społecznej zostaną w całości zaakceptowane to nie będzie problem dla nadleśnictwa, tylko dla lasu, który będzie stopniowo ulegał degradacji. A naszym zadaniem jest utrzymywanie jego trwałości – uważa nasz rozmówca z Nadleśnictwa Chojnów.

Każdy ma swoje argumenty

Leśnicy stoją na stanowisku, że wyłączenie lasu z produkcji leśnej spowoduje wiele niedogodności dla mieszkańców, którzy stracą choćby dostęp do drewna opałowego. Oprócz tego mówią m.in. o stopniowym zamieraniu drzewostanu, zwiększeniu się zagrożenia pożarowego oraz pogorszeniu bezpieczeństwa osób spacerujących po lesie, w który nie będzie można ingerować.
My dostrzegamy potrzebę zmian, ale to powinna być ewolucja, a nie rewolucja – mówi nadleśniczy Sławomir Mydłowski. – Trzeba uważać, aby nie wylać dziecka z kąpielą.

Większość samorządów na naszym terenie popiera postulaty strony społecznej. Wyjątkiem jest gmina Góra Kalwaria.
Wyłączenie 100 proc. lasów z produkcji leśnej jest zbyt daleko idącym krokiem, uważamy że to nie jest realne – mówi Piotr Chmielewski, wiceburmistrz Góry Kalwarii. – Trzeba prowadzić gospodarkę leśną. W przeciwnym razie za chwilę nie da się bezpiecznie wejść do lasu. Wszystkie zmiany powinny przebiegać stopniowo. To powinien być proces rozłożony na lata.

Innego zdania jest Anna Kolińska z Alarmu dla Klimatu, która reprezentowała na naszym terenie stronę społeczną.
Rzeczywiście interesuje nas wyłączenie większości lasów z produkcji leśnej – przyznaje.
Modyfikacje dopuszczają pozyskanie większości drzewostanu, na co nie możemy się zgodzić. Nasze nadleśnictwo bardzo różni się od innych nadleśnictw otaczających Warszawę. Jest niewielkie w stosunku do liczby mieszkających tu osób. Poza tym nie ufamy leśnikom, którzy wiele razy próbowali wpuścić nas w maliny. W ramach wyłączeń zaproponowali choćby młodniki, do których i tak nikt na razie nie wejdzie oraz tereny, na których nie ma już lasu. Czujemy się przez leśników manipulowani. Trzeba pamiętać, że nie są oni przyrodnikami. Im zależy na szybkim przyroście drzew, aby jak najszybciej mogli je sprzedać. Dla nich to jest zwykła uprawa. Las był jak nie było leśników, on bez nich urośnie. Oczywiście nie będzie to las gospodarczy. Przyrodnik widzi las jako ekosystem. To są kluczowe kwestie, które nas różnią.

TW

14 KOMENTARZE

  1. Funkcjonowało to setki lat i dobrze było. Teraz grupa kilkuset osób narzuca swoją wolę ogółowi. Świat staje na głowie. To za kilkadziesiąt lat będzie knieja i chaszcze. Nawet wejść tam się nie da bo wszystko zarośnie. Ciekawe kto wtedy będzie z tych lasów korzystał. Czy ci co dziś najgłośniej gardłują ?

  2. Kilka lat temu w lesie zginęła dziewczynka, oskarżono leśnictwo o niewłaściwą konserwację.
    To kto odpowiadałby w takim przypadku kiedy lasy są społeczne? Będzie można patrzeć na las z oddali a nie wchodzić- zagrożenie zdrowia lub życia. A po wichurze? Wtedy drzewa leżą oparte o inne. Mam działkę leśną i wiem jak to wygląda.

  3. Pędzić pseudoekologów!! Alarm dla klimatu to ultralewicowa agentura. Nic nie tworzą, tylko niszczą, zabraniają i ograniczają rozwój

  4. Dlaczego nikt nie liczy się z przedsiębiorcami?? Ten las był osadzony przed bądź po wojnie, drzewostanu osiągnęły wiek rębnosci ponieważ później to drewno nie będzie już produktywne czyt.(Czyli sam opał ) jak dobrze wiemy rynek nie potrzebuje aż takiej ilości drewna opałowego i znowu robi się problem co z tym drewnem zrobić. Jedno jest pewne rynek tego nie wytrzyma będzie jeszcze drożej A drewno się zmarnuje jak w puszczy Białowieskiej. Zastanówmy się nad tym czy nas na to stać bo skutki będą nieodwracalne. Czy nie lepiej pilnować leśników żeby dbali i odnawiali „Nasz Las” w ten sposób las będzie cały czas bo inaczej zostaną zgliszcza. Każdy z nas potrzebuje drewna na codzień w każdej postaci bo pamiętajmy że choćby papier powstaje drewna.

  5. Wszyscy, którzy przejeżdżają przez Magdalenkę, widzą jak znika bezpowrotnie las pod prywatną zabudowę. Gdzie jest Pani Kolińska? Poza tym, kto upoważnił tą Panią do reprezentowania wszystkich mieszkańców w konsultacjach?

  6. W Białowieży mieszkańcy muszą kupować drewno na opał w Nadleśnictwie Bielsk Podlaski. Paranoja. Ciekawe skąd bierze drewno największy szkodnik w Puszczy Adam Wajrak (w ogóle jak on śmie palić drewnem)?!! Już niedługo pod Warszawą…

  7. Fakt faktem ,że drzewo do kominka kupowałem kilka razy taniej niż od handlarzy. Ponadto towar dobrej jakości i nie oszukany na metrach. Teraz zgłoszę się po drewno do ekologów

  8. Na jakiej podstawie jakaś p. Anna Kolińska reprezentowała stronę społeczną?
    Kto ją upoważnił do zabierania głosu w imieniu mieszkańców?
    Jakie ta Pani posiada wykształcenie, żeby wypowiadać się na temat hodowli lasu.

  9. Pani ekolożka widać załatwia własne interesy. Czy tej Pani chodzi o „WYŁĄCZENIA” Z PRODUKCJI LEŚNEJ NIEZBĘDNE DO UZYSKANIA POZWOLENIA NA BUDOWĘ???
    cyt.:
    „nie ufamy leśnikom, którzy wiele razy próbowali wpuścić nas w maliny. W ramach wyłączeń zaproponowali choćby młodniki, do których i tak nikt na razie nie wejdzie”

    Nie wejdzie inwestor??? Na razie? 😉

  10. Nie mylmy ekologów z aktywistami. Ekologia to nauka, a ekolog to naukowiec. Pani która się wypowiada jako strona społeczna, to aktywistka która siłę argumentów ma w głośnym krzyku. Różnego rodzaju aktywiści zablokowali rozbudowę bezpiecznej drogi na Nowinkach, miała być droga dla rowerów, chodnik. Ale krzyczący aktywiści spowodowali tylko wyasfaltowanie dla samochodów, bez dodatków „bezpieczeństwa”.

  11. Was chyba Bóg opuścił? Chyba że te wpisy to rzecz samych leśników (?)
    Popatrzcie w mapach gógla jak wygląda obecnie „las”. Nikt nie musi mnie przekonywać że tereny te wymagają większej ochrony. Z tych lasów już niewiele zostało. Przy budowie drogi do Góry Kalwarii pozostanie jeszcze mniej… Dlaczego każdy kto chce dbać o zielone musi być od razu nazywany ekooszołomem albo ekoterrorystą? Pozwolenia na budowę? Prywata? LAS I PARK pozostaną lasem i parkiem, tu nic się nie zmieni w planach zagospodarowania. To co obecnie wyprawia Chojnów nazywane jest „rabunkową gospodarką” po spojrzeniu na mapy zobaczycie czemu.

  12. Las, jak las. Wygląda dobrze i jest społeczny. Każdy może wejść, zbierać grzyby, wstęp jest wolny.
    Proszę pojechać do Magdalenki i tam się przejść. Las ogrodzony.
    A drogi jak mają przebiegać w powietrzu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię