Michał Otręba jest nie tylko radnym gminy Lesznowola i prowadzącym przedszkole „Nutka”, które na skutek administracyjno-sądowych perturbacji zasłynęło na całą Polskę. Od lat działa także w stowarzyszeniu Niepokonani 2012, które pomaga osobom pokrzywdzonym przez sądy i urzędy. W zeszłym tygodniu zarząd stowarzyszenia spotkał się z Prezydentem RP Andrzejem Dudą
Spotkanie z Prezydentem RP nie zdarza się często. Czego dotyczyło?
Zmian, których wymaga polskie sądownictwo oraz inne przepisy administracyjno-prawne. Poruszyliśmy problem przewlekających się postępowań sądowych i administracyjnych. Proponowaliśmy rozwiązanie problemów, z którymi jako stowarzyszenie mamy do czynienia na co dzień. Prezydent przyjął nas z życzliwością, wyrażając chęć do współpracy i uczestnictwa w planowanych przez nas projektach. Biorąc udział w wielu sprawach sądowych i przyglądając się postępowaniom administracyjnym jako stowarzyszenie zdobyliśmy dużo praktycznej wiedzy, która pozwala nieco inaczej spojrzeć na pojawiające się problemy.
Na czym będzie polegała dalsza współpraca z prezydentem?
Przedstawiliśmy pomysł na cykl szkoleń, które chcemy przeprowadzić w całym kraju pod patronatem Prezydenta RP. Miałyby one uświadomić ludziom, jak poruszać się w administracyjno-sądowej rzeczywistości. Często brak wiedzy wpędza w poważne kłopoty. Osoby, które na co dzień nie mają do czynienia z sądami pozbawione są elementarnej wiedzy o tym jak one funkcjonują.
Jakich zmian potrzebuje polskie sądownictwo?
Jest wiele aspektów, które wymagają radykalnych zmian lub dostosowania do zmieniających się warunków. Tempo naszego życia, rozwoju technologicznego jest zawrotne – przepisy prawa często za nim nie nadążają. Właściwie każdy zapis prawny prędzej czy później wymaga uściślenia czy modyfikacji.
Sądy zawalane są wieloma bzdurnymi sprawami, które niepotrzebnie zajmują czas i pochłaniają koszty. Uważam, że powinna powstać instytucja tzw. „przedsędziego”, która eliminowałaby pozwy nie nadające się do rozpatrywania przez sądy. Mnóstwo postępowań niepotrzebnie absorbuje czas i uwagę sędziów oraz powoduje wydłużanie terminów naprawdę istotnych spraw. Terminy się wydłużają, bo sądy zajmują się bzdurami. Sam wielokrotnie doświadczyłem niedorzecznych pozwów, które zostawały umarzane zajmując czas zarówno mi jak i sądowi, a podatników narażając na niepotrzebne koszty. Instytucja „przedsędziego” mogłaby takie kurioza eliminować.
Skąd pomysł angażowania się w sprawy innych?
Zainspirowali mnie ludzie, od których otrzymałem pomoc i wsparcie. To było dla mnie bardzo ważne, bo w czasie tej wieloletniej batalii miałem chwile zwątpienia i rozpaczy. Wiele osób stanęło za mną murem, dodając otuchy i wiary w zwycięstwo. Rodzice naszych przedszkolnych dzieci dawali nam wsparcie, niektórzy nawet przychodzili jako publiczność na rozprawy. Postanowiłem tę pozytywną energię przekazać innym. Zaangażowałem się w działalność stowarzyszenia Niepokonani 2012 i zacząłem pomagać innym, dodając im siły i dzieląc się swoimi doświadczeniami.
Nikomu nie odmawiacie pomocy?
Czasami się zdarza. Każda ze zgłaszanych spraw jest szczegółowo analizowana. Nigdy nie angażujemy się w sprawy rodzinne czy sąsiedzkie konflikty. Interesują nas takie przypadki, gdy obywatel walczy z urzędem, albo doszło do rażącego naruszenia prawa. Przykładem może być ostatnia sprawa pana Żonki ze Szczecina, który był ofiarą wypadku, a starano się zrobić z niego sprawcę. Pojechaliśmy na miejsce, zrobiliśmy wizję lokalną, zaangażowaliśmy w sprawę biegłego sądowego specjalizującego się w rekonstrukcji wypadków samochodowych i udało się sprawę doprowadzić do pomyślnego finału.
Takich spraw było w ciągu ostatnich lat bardzo dużo – w Zamościu udało nam się zablokować przejęcie dokumentów jednego z przedsiębiorców przez Urząd Kontroli Skarbowej.
W Poznaniu po naszym zaangażowaniu się w sprawę pani Agnieszki skazanej na 1,5 roku w zawieszeniu i 200 tys. zł doprowadziliśmy do uniewinnienia. Pani Elżbieta z Gniezna została skazana przez sąd na 1,5 roku bezwzględnego więzienia, odwołanie było 23 grudnia i w finale spędziła z rodziną spokojne święta. Doprowadziliśmy też do tego, by wiele spraw w ogóle nie weszło na wokandę sądową instruując uczestników w jaki sposób powinni się zachować, by uniknąć wieloletniego sporu.
Czy zgłaszają się tylko ludzie niewinni?
Zgłaszają się różni ludzie – i niewinni i tacy, którzy tylko czują się niewinni, ale też ci którzy myślą, że dzięki naszemu stowarzyszeniu uda im się uniknąć sprawiedliwości. Dlatego, jak już wspomniałem, bardzo uważanie przyglądamy się opisom zgłaszanych spraw zanim w ogóle poprosimy o dokumenty.
Czy wszystkie sprawy związane z przedszkolem już się zakończyły?
Nie, one wciąż trwają nieprzerwanie od 11 lat. Mam za sobą ponad 40 wyroków i chyba już ponad setkę decyzji administracyjnych. Kiedyś zażartowałem, że jak będzie trzeba to będę taczką to wszystko woził. Dziś już wiem, że tych taczek potrzebowałbym ze trzech. Mój przypadek pokazuje ogromną niemoc systemu. Gazeta prawna zatytułowała artykuł o moim przypadku „Zaprocesować człowieka na smierć”. Trzeba doprowadzić do takich zmian legislacyjnych, by prawo ludziom służyło, a nie stawało się orężem, w rękach tych, którzy chcą innym uprzykrzyć życie.
Jaka jest skala działania stowarzyszenia?
Działamy na terenie całego kraju. W ciągu ostatnich 5 lat braliśmy udział w ok. 500 rozprawach. Na salach sądowych spędziliśmy ponad 700 godzin, a przejechaliśmy łącznie 250 tys. kilometrów poświęcając czas, który moglibyśmy poświęcić swoim rodzinom.
Kiedy i gdzie rozpocznie się cykl szkoleń prowadzonych przez stowarzyszenie?
Chciałbym byśmy zaczęli od gminy Lesznowola, w której mieszkam i w której pełnię funkcję radnego. Szczegóły szkoleń i terminy zostaną doprecyzowane z Kancelarią Prezydenta.
Rozmawiał: Kamil Staniszek
Informację o spotkaniu Prezydenta RP z zarządem stowarzyszenia Niepokonani 2012 opublikowano na oficjalnej stronie Prezydent.pl
czytaj też:
Patologia sędziowska a nie Państwo prawne !
Autonomiczna władza sądownicza, podległa tylko samej sobie, nie mieści się w pojęciu demokratycznego Państwa.
Choćby i nawet durnowaty wyrok jest wyrokiem i wara wam, szaraczkom, od próby jego wzruszenia.
Wyroki polskich sądów są trwalsze od boskich przecież….
Tak przynajmniej było do tej pory.
Walka o sprawiedliwość, jaką od dekady prowadzi Bogdan Biedrzyński nie ma końca. Zaniżona prawie dwukrotnie wartość nieruchomości zgodnie z obrzędowym postępowaniem cywilnym stała się niepodważalną prawdą.
http://3obieg.pl/instancja-ostatniej-szansy
Zaczyna się… przedwyborcze puszczanie bąków w stronę wyborców. Niech ten pożal się Boże radny zajmie się swoim przedszkolem, a sprawy gminy zostawi innym. Tym, którzy chcą coś zrobić dla gminy, a nie tylko pilnować dotacji do swoich przedszkoli.