KONSTANCIN-JEZIORNA Dziś nadzwyczajne walne zgromadzenie członków Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej. Jeśli nie dojdzie do odwołania rady nadzorczej, obecny prezes spółdzielni zakończy pracę w kwietniu
Wniosek o zwołanie nadzwyczajnego zebrania członków spółdzielni to inicjatywa około 10 osób niezadowolonych z pracy rady nadzorczej (spółdzielnia zrzesza około 950 osób). Spór tak bardzo się zaognił w ostatnich tygodniach, że mieszkańcy nie chcieli czekać do czerwca, kiedy minie kadencja rady, tylko zebrali 300 podpisów, aby przyspieszyć wybory. O tym pośpiechu i kwestiach spornych chcieliśmy porozmawiać z liderką oponentów rady, jednak odmówiła nam komentarza.
Remont bloku przewodniczącej
Po klatkach konstancińskich osiedli krążą ulotki, w których przeciwnicy 9-osobowej rady nadzorczej wyłożyli swoje argumenty. Tłumaczą, że „utracili do niej zaufanie”. Jednym z głównych powodów jest fakt wyremontowania na przełomie lat 2015 i 2016 elewacji największego, ale i jednego z najnowszych (oddanego w 1997 roku) bloków spółdzielczych przy ul. Jaworskiego 21R. Problem w tym, że na ten cel rada nadzorcza dokonała wewnętrznej pożyczki 715 tys. zł z funduszu remontowego spółdzielni (tzn. do 2019 roku lokatorzy z Jaworskiego będą zwracali tę kwotę z własnego odpisu na remonty). Na taką kwotę musieli złożyć się mieszkańcy kilkunastu innych, dużo starszych, bo pamiętających lata 60. budynków. Zarzuca się przy tym radzie, że dokonała pożyczki „po cichu” i naruszając przepisy. Krytykę wzmaga fakt, że w bloku przy Jaworskiego 21R mieszka obecna szefowa rady nadzorczej.
– Od początku byłam przeciwniczką remontu bloku przy Jaworskiego 21R, co zaproponował poprzedni zarząd spółdzielni, ponieważ spodziewałam się, jakie to wywoła dla mnie następstwa – twierdzi przewodnicząca rady. – Ten budynek jest najmłodszy, ale wcale nie znaczy, że w najlepszym stanie. Było zagrożenie, że runą z niego balkony. Został ocieplony w pierwszej kolejności, pilotażowo, ponieważ jest największym blokiem spółdzielni i było jasne, że najszybciej spłaci pożyczkę z funduszu remontowego. Dodam, że kiedy podejmowaliśmy uchwałę o pożyczce, dysponowaliśmy opinią prawną, która wskazywała, że postępujemy zgodnie z prawem – przekonuje.
– Wszyscy myślą, że to rada nadzorcza rządzi w spółdzielni. A my tylko akceptujemy to, co nam przedstawi zarząd – dodaje Krzysztof Klimkowski, członek rady nadzorczej.
To prezes inspiruje protest?
Kolejne zarzuty oponentów już trudniej zmierzyć. Przeciwnicy rady wskazują na arogancję jej członków, nieliczenie się z pracownikami i członkami spółdzielni. To z tego powodu – w ocenie krytyków rady – tak często zmieniają się prezesi spółdzielni (w ostatnich czterech latach było ich trzech). Na koniec inicjatorzy zebrania twierdzą, że rada próbuje utajniać ważne dokumenty, m.in. w sprawie pożyczki na remont bloku przy Jaworskiego.
Członkowie rady nadzorczej zaprzeczają oskarżeniom. W ich ocenie cała awantura w spółdzielni jest inspirowana i podsycana przez prezesa Piotra Bakuna, ponieważ rada nie zamierza w kwietniu przedłużać mu umowy o pracę. Stąd, zdaniem rady, termin jutrzejszego zebrania nie jest przypadkowy.
Bakun, który jest mieszkańcem stolicy, wygrał konkurs na prezesa i objął stanowisko 10 kwietnia ubiegłego roku. Jak słyszymy od członków rady, pokładali w nim nadzieje, ponieważ obiecywał zdobyć fundusze zewnętrzne na pilne inwestycje w spółdzielni (ocieplenie 34 kolejnych budynków i budowę nowej kotłowni). – Niestety, rozczarowaliśmy się działaniami pana Bakuna jako gospodarza. Miał pozyskiwać fundusze, a nie złożył nawet jednego wniosku. Poza tym nie odpowiada na nasze pisma, w których prosimy o dokonanie rozliczenia wydatków spółdzielni oraz realizacji zaplanowanych robót. Kiedy zaczęliśmy o tym mówić, zaczęła się wojna. Chodzi o ukrycie niezasadnie wydawanych pieniędzy – tłumaczy Elżbieta Pijarczyk z rady nadzorczej. Członkowie rady uważają również, że prezes manipuluje dokumentami ukrywając część z nich, niewygodnych dla siebie. Poza tym „robi mieszkańcom wodę z mózgu” i nie prowadzi remontów w blokach, choć na koniec minionego roku na ten cel na koncie spółdzielni było ponad 800 tys. zł. Przedstawiciele rady nadzorczej skarżą się również, że prezes i współpracujący z nim agresywni spółdzielcy blokują im dostęp do siedziby spółdzielni i zakłócają zebrania rady.
Piotr Bakun dystansuje się od konfliktu. – To spór pomiędzy mieszkańcami i radą nadzorczą. Mimo że stoję obok, padłem ofiarą tej wojny, ponieważ jestem za jawnością, przejrzystością w spółdzielni. Podejrzewam, że rada ma do mnie pretensję za to, że wydałem mieszkańcom dokumenty, bo to zrodziło problemy – tłumaczy.
Przypomnijmy, że do podobnego przesilenia w konstancińskiej spółdzielni doszło na początku 2014 roku.
Piotr Chmielewski