POWIAT Szef rady powiatu przesłał radnym pismo nieznanego autora szkalujące starostę. – Co panu strzeliło do głowy!? Tym sposobem można zniszczyć każdego – grzmiał w piątek radny Zygmunt Laskowski
Anonim podpisany przez „Pracownika Starostwa” został przesłany na początku grudnia do Okręgowej Inspekcji Pracy w Warszawie. Pismo otrzymał też do wiadomości m.in. Kurierowi Południowemu.
Zhańbił pan swoją funkcję
Autor napisał również, aby list został przekazany każdemu radnemu powiatowemu. I przewodniczący Włodzimierz Rasiński postąpił zgodnie z jego życzeniem.
– Co panu do głowy strzeliło, żeby nam do wiadomości dawać tak podłe i szydercze pismo?! – zapytał podczas piątkowej sesji podniesionym głosem Zygmunt Laskowski. – Te kalumnie przestały być anonimowe, bo przekazując je dalej podpisał się pan pod nimi. Nie można takich rzeczy wyczyniać! Tym sposobem można zniszczyć każdego, napisać, że ja mam kochankę, a nawet kochanka, można napisać, że jestem złodziejem – uderzył ręką w stół. – Zastanowił się pan, panie przewodniczący, gdyby to pan był wymieniony w tym anonimie? I pana rodzina to czytała, nasze rodziny to czytały? Uważam, że zhańbił pan funkcję przewodniczącego rady. Żałuję, że głosowałem za pana wyborem. Oczekuję, że klub Platformy Obywatelskiej [do którego należy szef rady – przyp. red.] zajmie stanowisko w sprawie działań przewodniczącego rady. Jeżeli ktoś nie miał honoru i odwagi powiedzieć podpisać się pod tym, dla mnie jest tchórzem – stwierdził.
Wojciech Ołdakowski, którego autor anonimu nie przebierając w słowach oskarżył m.in. o niewłaściwe traktowanie pracowników urzędu, szczególnie tych w okresie ochronnym przed emeryturą, oświadczył, że wystąpił do Komendy Powiatowej Policji o podjęcie czynności operacyjnych zmierzających do ustalenia autora tego zawierającego fałszywe zarzuty donosu, w związku z możliwością popełnienia przestępstwa zniesławienia.
Powinien trafić do kosza?
Włodzimierz Rasiński tłumaczył, że nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ przed przekazaniem anonimu do wszystkich radnych skonsultował ten ruch z biurem prawnym. – I otrzymałem odpowiedź, że skoro jest napisane „do każdego radnego”, to mam obowiązek przekazania – uzasadnił. Mecenas Monika Prajsnar dodała, że pismo zostało upublicznione w ten sposób, że skierowano je do mediów. Na sugestię radnych, iż anonim powinien trafić prosto do kosza, odpowiedziała, że nie widzi takiej możliwości, skoro dokument zostały skierowany do instytucji publicznej, inspekcji pracy.
Zdanie Zygmunta Laskowskiego poparła radna Maria Mioduszewska. – To nie jest dokument, który powinien być publicznie pokazywany czy przekazywany. Kiedy byłem przewodniczącą rady, takich anonimów otrzymywałam wiele, wszystkie wrzucałam do kosza – oznajmiła.
Inne zdanie wyraziła Maria Bernacka-Rheims. Jej zdaniem, skoro autor chciał, aby pismo zostało skierowane do każdego radnego, to tak powinno się stać. Nie przekonała tym Zygmunta Laskowskiego. Na koniec dyskusji zacytował on sentencję Starszego Seneki: „Czego nie zabrania prawo, zabrania przyzwoitość”.
Panie Rasiński czy zapytał pan swoich doradców co się robi z anonimami? Czy chciałby Pan aby bzdury na Pana temat taż publikować? Osoba na Pana stanowisku powinna to mieć w genach.