POWIAT Zmiana na stanowisku powiatowego inspektora nadzoru budowlanego otworzyła puszkę Pandory. Do piaseczyńskiego urzędu na Czajewicza trafiają setki skarg na deweloperów i sąsiadów
Edyta Frączak szefuje Powiatowemu Inspektoratowi Nadzoru Budowlanego (PINB) od 7 października 2016 roku. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, od tamtego czasu do PINB zaczęły płynąć narzekania mieszkańców powiatu, którzy na co dzień borykają się z wadami kupionych mieszkań lub – w ich ocenie – dokuczliwym sąsiedztwem. W 2016 takich skarg wpłynęło do nadzoru budowlanego 253, a w 2017 niemal 2,5 razy więcej! – Traktujemy to jako efekt wzrostu zaufania do PINB – komentuje te dane Edyta Frączak.
Kto winny wilgoci w mieszkaniu
Wśród skarg przeważają te związane z podtapianiem terenu i złym stanem budynków, m.in. zawilgoceniami w mieszkaniach. W pierwszym przypadku uznający się za pokrzywdzonych donoszą, że deweloper lub sąsiad podwyższył teren i nie zaplanował odwodnienia inwestycji.
– Zdarza się, że wnioski mieszkańców są niezasadne, ponieważ zalewanie ich działki wynika z naturalnego ukształtowania terenu. Jest jednak i tak, że mają oni rację, wówczas rozpoczynamy postępowanie administracyjne, które wyjaśni, kto musi naprawić zaistniałą sytuacje naprawić – tłumaczy powiatowa inspektor nadzoru budowlanego.
Wilgoć, a czasem grzyb na ścianach to numer jeden w przypadku skarg na jakość kupionych lokali w blokach. Mieszkańcy zarzucają deweloperom złe wykonanie budynku, głównie izolacji. – Rozmawiamy z bardzo wieloma autorami wniosków, ponieważ nie wiedzą, że nie mogą występować do nas ze skargami indywidualnie. Muszą być reprezentowani przez zarząd spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej – informuje Edyta Frączak. Ta zasada nie obowiązuje w przypadku zakupu domu jednorodzinnego od firmy, która go wybudowała.
Ludzie przychodzą z pretensjami
Aby sprawdzić, kto jest winny wilgoci na ścianach, PINB nakłada na dewelopera lub wspólnotę wykonanie ekspertyzy budowlanej.
– Często okazuje się, że zawinił właściciel mieszkania lub wspólnota. Poprzez zaniechanie przeglądów kominiarskich kanałów wentylacyjnych lub zatykanie kratek wentylacyjnych. Zdarza się również, że mieszkańcy chociażby samodzielnie wymieniając okna, przerywają izolację. Oczywiście, są też przypadki, w których, nakładamy obowiązki dewelopera jako winowajcę – podsumowuje Edyta Frączak.
Do PINB wracają również postępowania, które rozpoczynały się nawet kilkanaście lat temu. W jednym z najbardziej bulwersujących przypadków wyszło na jaw, że odprowadzenie ścieków z powstającego etapami piaseczyńskiego osiedla jest samowolą budowlaną. Są tego przykre konsekwencje: zbyt mały przekrój rury kanalizacyjnej i jej złe nachylenie sprawia, że jeden z segmentów jest notorycznie podtapiany. – Dużo osób przychodzi do nas z pretensjami, że PINB odebrał budynek wiele lat temu, a teraz są w nim mankamenty – zauważa powiatowa inspektor nadzoru budowlanego.
Inwestorzy mają taktykę
Aby zapobiec podobnym problemom i skargom oraz eliminować bylejakość, nadzór budowlany zaczął z większą uwagą kontrolować inwestycje, które deweloperzy zgłaszają jako ukończone.
– Choć nie w każdym przypadku przepisy nakładają na nas obowiązek kontroli, inspektorzy przynajmniej zza płotu sprawdzają plac budowy, aby nie odebrać czegoś, co jest niezgodne z projektem – mówi Edyta Frączek. – Zauważyliśmy, że deweloperzy składają u nas kilkakrotnie więcej zawiadomień o zakończeniu budowy tuż przed świętami lub w okresie międzyświątecznym licząc na to, że nie będziemy mieli czasu na kontrolę i nie zgłosimy zastrzeżeń. W okresie bożonarodzeniowym wychwyciliśmy w ten sposób bardzo dużo niezgodności co do składanych dokumentów. Myślę, że to będzie przestroga dla inwestorów, którzy działają na naszym rynku.
W skrajnych przypadkach budynki, które zgodnie z dokumentami zostały ukończone, w rzeczywistości były w stanie surowym i nie nadawały się do odbioru. W innych przypadkach w budynkach, które oferowano jako gotowe do sprzedaży, brakowało pieców, balustrad, a nawet schodów, czy słupów konstrukcyjnych. – Deweloperzy tłumaczą, że próbują oficjalnie zakończyć budowę, ponieważ wymaga tego od nich bank przed wypłatą kolejnej transzy kredytu. Nie możemy się jednak zgodzić na to, aby w składanej u nas dokumentacji była poświadczona nieprawda – tłumaczy Edyta Frączak.
Fajna blądynka…
Gówno prawda , kłamie Pani w żywe oczy, jake kary na deweloperów nakładacie, chyba Pani bierze łapówy od deweloperów mi.in spółdzielnia w Traczynie deweloper Ziółkowski , bloki wybudowane na osiedlu ,
Piękne mieszkania ,gdzie temperatura w zimie panuje przy pełnym ogrzewaniu mieszkania 17-19 stopni na pluusie, gdzie jest nadzaór , Pytam PANI kto tego pilnuje Pani!!!!!!!!!!!!!!!
Przecież Pani Fraczak utzymanana jest z naszych podatków.
Chyba ze z łapów deweloperów W tarczynie ,
dziadostwo.
Dzieci chorują w bloku , zeby się wykąpać musimy włączać farelkę , bo grzejniki nie są w stanie ogrzać mieszkań.
I gdzie jest nadzór budowalny,
niech się weżmie za porządek,
ubrania przymarzły mi do ścian w garderobie _pytam pani czy to jest normalne !!!!!!!!!!!!!!!
za co my wam płacimy – po co tam siedzicie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Moze najwyższy czas wziąć sie za robote ,
wywalić Panów ze spółdzielni w Traczynie i wziąc sie za oszustów ziółkowskich.
Powodzenia.
Macie racie , za bloki w Traczynie wzięli mnustwo kasy , anie da sie w nich mieszkac , jest zimno , grzyb wychodzi na sciane, złodzieje i oszusci, gdzie jest nadzdór budowlany ,!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kto się podpisał pod odbiorem tych bloku.
>
Wrocław ul Oficerska inwestycja dworek wykonawca wbijał pręty kilkanaście razy przez kilka tygodni w chodnik, krawężnik itp przed dzień, przyjazdu pompy likunastometrowej, zostałem napadnięty i z groźbami karalnymi, gdy zaparkowałem w miejscu samowolki pomiędzy tymi nielegalnymi prętami, a bywało ich nawet 10 sztuk, dzwoniąc na 112 nic nie uzyskałem pomimo łamania przepisów o oznakowana, ZDIUM w tym czasie nie mai żadnej informacji wyłączeniu ani kawałka ul. Oficerskiej, oczywiście po kilku dniach po kontroli stwierdzono jedynie uszkodzenie części chodnika i zobowiązano wykonawce do naprawy, dzwoniłem na Policje, to nie ich sprawa, jasne czekając jak ktoś się przewróci a pręt wyjdzie drugą strona ciała, także w straż miejska na 7 zgłoszeń interweniowała może dwa razy, raz chyba dość skutecznie bo jeden z panów był trzy razy w jeden dzień i chyba czwarty raz następnego ranka, myślę że ukarał sprawce, o oczywiście w niczym nie zatrzymało w kolejnym wbiciu prętów, z zemsty wykonawca pomówił mnie o zniszczenie jego samochodu, to niesamowite jak urzędy i instytucje powołane do pomocy obywatelom, zajmują się czym zupełnie innym, a i w wypadku pomówienia są skłonne zając się kłamstwem a nie potrafią zatrzymać przestępstwa zagrażającemu życie, obecnie będę składał skargę do inspektora budowlanego, oraz, o groźby karalne.