PIASECZNO Piękna, wiosenna pogoda, stanowiska z jedzeniem i odnowiony Skwer Kisiela. Rewia Smaków – pierwszy festiwal food trucków w Piasecznie zdawał się zapowiadać znakomicie. Moje wrażenia z pierwszego dnia imprezy są jednak mocno mieszane
Po pierwsze – jeśli zdecydowaliście się przyjechać rowerem, będziecie mieli spory problem z jego postawieniem. Skromne miejsca przy urzędzie gminy są już bowiem dawno zajęte i jedynym praktycznie wyjściem jest przypinanie jednośladów do… pobliskich znaków drogowych.
Kiedy dotarłem na miejsce, po krótkim obejściu dostępnych stanowisk z jedzeniem zdecydowałem się na kuchnię meksykańską. Była wówczas, mniej więcej, godzina 18. Dostrzegłem, że w kolejce przede mną stoi może z sześć czy siedem osób. Myślę sobie – najpierw małe tacos, a potem zobaczymy czego się jeszcze spróbuje. Niestety, pomimo trzech pracowników obsługujących stanowisko, na jedno małe tacos czekałem prawie godzinę. 30 minut na przyjęcie zamówienia i drugie tyle na odbiór. Jaką pan sobie życzy salsę?
– Ostrą – odparłem, po czym wręczono mi… dwa (?) małe tacos potraktowane łagodnie. Czy pomimo tego były one warte swojej ceny? Moim zdaniem nie, ale niech każdy oceni to już sam, bo gusta i oczekiwania bywają różnie.
Organizatorzy imprezy postanowili umilić czas oczekiwania na posiłek głośną muzyką. Niestety, ze środka skweru przez cały czas słychać było jedynie rytmiczny łomot – stopę i bas, które skutecznie zagłuszały całą resztę wydobywających się z głośników dźwięków. O tempora, o mores!
Idąc na imprezę chciałem również spróbować węgierskich langoszy, ale te – jak się okazało – o 18 były już dawno niedostępne. Na stoisku meksykańskim zabrakło już wtedy z kolei… papryki.
– Nie spodziewaliśmy się, że będzie tu tak dużo ludzi – przyznał jeden z pracowników food trucka serwującego dania kuchni azjatyckiej. – Byliśmy wcześniej na majówce i tam była totalna porażka, a tutaj jest masa ludzi.
– Masa ludzi? – odparłem zaskoczony. – Przecież mamy długi weekend i wielu piasecznian wyjechało. Za tydzień czy dwa tygodnie to by się tutaj dopiero działo…
– No tak, ale skoro tyle osób przyszło, to może powtórzymy imprezę na jesieni? – rozmarzył się mężczyzna.
Po mało ciekawym doświadczeniu z tacos spróbowałem jeszcze wołowiny w tortilli reprezentującej kuchnię żydowską. Tutaj wszystko poszło już znacznie sprawniej i było smacznie. Chciałem jeszcze spróbować burgera, ale o godzinie 20 praktycznie przestały być już dostępne. Z pierwszego dnia imprezy wracałem więc z mocno mieszanymi uczuciami i poczuciem tego, że frekwencja znacznie przerosła możliwości przerobowe większości dostępnych food trucków. A do jej zakończenia zostały jeszcze wówczas przecież dwie godziny. Moja rada jest więc następująca: jeśli masz zamiar spróbować wszystkiego co chcesz, przyjdź na Rewię Smaków odpowiednio wcześniej!
Grzegorz Tylec
Piaseczyńska karta mieszkańca nie daje przepustki w kolejce? Redakcja się nie najadła… 🙁 To zdjęcie powyżej, to te kolejki?
Mam te same odczucia. Jedzenie średnie… Foodtrucki słabo zatowarowane i nie przygotowane… Kolejki ogromne… A o 20 brak możliwości składania zamówień… Ogónie 2/10
Faktycznie szybko zaczęło wszystkiego brakować a ta ogłuszająca muzyka i leżaczki na wybetonowanym placyku pozostawię bez komentarza.
Najsmutniejsze, że opuściłeś imprezę głodny…
A może dajmy szansę chłopakom, pierwsze koty za płoty, następnym razem pójdzie lepiej. Oceniac zawsze łatwo, nie twierdzę, że wszystko było na szóstkę ale będzie co poprawiać i ulepszać, prawda???
z burgerami dla 3 osób wyrobiłem się w niecałe 50 minut. Jak na taką ilosc ludzi to chyba nienajgorzej. Burger fantastyczny, zarówno ten meksykański, jak i classic, który pochłąnęła moja teściowa 🙂 Kawał mięcha, „reszta” tez sie zgadzała. Co do otoczenia to faktycznie skwer Kisiela to jakaś tragedia… kiedyś był czołg, schodki.. drzewa.. cien… był klimat, a dziś plac wygląda jakby przeszła po nim pustynna burza… DRAMAT. Kolejny cmentarz w centrum miasta no ale pewnie sie nie znam… słoiki mają inny gust architektoniczny, moze poprostu mniejsze wymagania. . .
Tad masz rację , worek kasy w ..izdu.Zero klimatu, a było dobrze przedtem.Pozdrawiam.
ja byłam o 13 i było podobnie z tym że dodatkowy drobnych do wydawania nie mieli…
Nie podobało mi się, znajomi też byli rozczarowani i wcale nie jesteśmy malkontentami.
Tłok, hałas, mało żarcia. Przyszliśmy nie najeść się, ale posmakować nowych smaków a o 19stej już ich nie było.