POWIAT/PRAŻMÓW Dziś zwołano sesję nadzwyczajną, której celem miała być pomoc finansowa dla gminy Prażmów, która stanęła przed koniecznością utylizacji niebezpiecznych odpadów nielegalnie składowanych na prywatnej działce przy ul. Akacjowej. Dyskusję zdominowały polityczne i personalne przepychanki. – Jestem tym zażenowany – skwitował jeden z mieszkańców. Uchwały o pomocy ostatecznie nie podjęto
Przy ulicy Akacjowej w Nowym Prażmowie 3 maja 2020 roku odkryto nielegalne składowisko odpadów. Gdy ustalono, że składowane chemikalia są niebezpieczne okazało się, że ich zagospodarowaniem musi zająć się wójt.
– To bubel prawny – uważa wójt Prażmowa, Jan Adam Dąbek. – Przecież rada gminy decyduje o przeznaczaniu środków finansowych. Sam wójt, burmistrz czy prezydent miasta w takich sytuacjach niczego nie może zrobić.
Władze samorządowe wysłały zapytania ofertowe do firm utylizujących odpady. Okazało się, że koszt ich utylizacji może wynieść aż 21 mln złotych. Ta kwota zdecydowanie przerasta możliwości finansowe gminy Prażmów. Wójt zaczął więc starania o pozyskanie środków zewnętrznych na utylizację odpadów, które znajdują się w nieprzystosowanej hali i są tykającą bombą ekologiczną, mogącą w każdej chwili wybuchnąć.
Starosta nie widzi sytuacji kryzysowej
Już podczas posiedzenia komisji poprzedzającej sesję nadzwyczajną uznano, że proponowany projekt uchwały o przekazaniu gminie Prażmów kwoty 3 mln złotych jest wadliwy. Prawniczka starostwa tłumaczyła, że nie można przeznaczyć pieniędzy z przyszłorocznego budżetu, skoro taki budżet jeszcze nie istnieje.
Podczas nadzwyczajnej sesji rady powiatu zamiast zastanowić się, jak skutecznie i zgodnie z prawem wesprzeć działania gminy starającej się rozbroić chemiczną bombę, rozpoczęto dyskusyjnego ping-ponga na docinki i personalne ataki.
– Nie widzę sytuacji kryzysowej, więc nie zamierzam niczego uruchamiać – odciął się starosta Ksawery Gut, zapytany czy sprawą nie powinien zająć się powiatowy sztab kryzysowy. – Nie jesteśmy po to, by sponsorować czyjąś nieudolność czy robić show przed wyborami.
Powiatowa komisja śledcza
Po tym, jak wójt opisał sytuację w Nowym Prażmowie oraz dotychczas podjęte kroki, radni zasypali go pytaniami, z których wnikało, że do tej pory w ogóle nie śledzili sytuacji od lat opisywanej w mediach lokalnych i dokumentów systematycznie publikowanych na stronie internetowej prażmowskiego urzędu. Sesja zaczęła przypominać obrady komisji śledczej, która swoimi pytaniami pragnie zapędzić przesłuchiwanego w ślepy zaułek.
– To były zapytania ofertowe, czy jakieś negocjacje? – dociekał starosta Ksawery Gut, próbując ustalić w jaki sposób wójt oszacował koszty utylizacji.
- Złożyłem zapytanie do dwóch firm – wyjaśniał Jan Adam Dąbek. – To są tylko szacunki, tak naprawdę kwotę poznamy dopiero po rozstrzygnięciu przetargu.
Następnie starosta dopytywał, skąd i ile pieniędzy na utylizację odpadów zgromadził dotąd wójt i zasugerował, by utylizację odpadów podzielić na etapy.
- Jeśli uda się pozbyć połowy tych odpadów, to w wypadku skażenia będzie ono o połowę mniejsze – dowodził starosta Ksawery Gut.
Personalna szermierka
Wójt odpowiedział, że etapowanie ma sens, ale w przypadku dworu Ryxów, na który starostwo nie chce dać pieniędzy twierdząc, że jeśli coś robić, to w całości. - Jak pan sobie wyobraża tę utylizację na raty? Przecież te beczki mogą się rozszczelnić, a poza tym trzeba by kilka razy angażować służby, co sprawi, że całe operacja będzie kosztować jeszcze więcej – argumentował wójt Jan Adam Dąbek. W toku dalszej dyskusji starosta Ksawery Gut wytknął Dąbkowi, że zadłużył powiat w czasach, gdy był starostą, a więc przed ośmioma laty. Wójt odciął się, twierdząc że pozostawił majątek, który dziś starosta wyprzedaje, mogąc w ten sposób finansować swoje inwestycje. - Nie zawsze mi było po drodze z panem Dąbkiem, ale podejście im gorzej tym lepiej to złe podejście. Zostawmy pana wójta, niech go oceniają mieszkańcy – wtrącił radny Grzegorz Pruszczyk (niegdyś sprawujący funkcje wójta w Prażmowie). – Zróbmy wszystko, by pomóc mieszkańcom Prażmowa. Pomóżmy ludziom, bo taka jest konieczność – apelował do radnych.
Głos rozsądku
– Mówimy o zdrowiu i życiu ludzi – przypomniała samorządowcom jedna z mieszkanek gminy Prażmów. – Co państwo w ogóle ważą? – pytała zbulwersowana. – Pan Gut mówi o tym, że jak zabierzemy połowę tych odpadów, to skażenie będzie o połowę mniejsze. To świadczy o pańskiej niekompetencji. Jeśli będzie pan miał bombę w gabinecie to odetnie pan jeden kabelek i będzie pan etapował, czy wezwie saperów, by rozbroili ją w całości? Gmina Prażmów jest w powiecie piaseczyńskim – podkreślała kobieta. – Proszę nie szukać formuły uniemożliwiającej działania, ale takiej, która pozwoli tej pomocy udzielić. Jak możecie spojrzeć w oczy ludziom, o których zdrowiu i życiu decydujecie?
– Te niebezpieczne odpady skażą nie tylko gminę Prażmów, ale także gminy ościenne – skalę zagrożenia próbował radnym powiatowym uświadomić radny Prażmowa Krzysztof Wiśniewski.
Powiat może pomoże. Może w przyszłym roku
– Zostaliście zmanipulowani, wójt przerzuca odpowiedzialność na nas, zastawił na nas pułapkę – odpierał radny Krzysztof Kasprzycki. – To pod wybory, żeby zrobić szum medialny – diagnozował.
W odpowiedzi wójt przeczytał pismo, w którym we wrześniu pytał starostę o możliwości pozyskania od powiatu środków finansowych.
- Zero odpowiedzi – zakończył wójt gminy i wręczył pismo Kasprzyckiemu, który chwilę później je porwał, obrazowo demonstrując, do czego nadaje się uchwała o pomocy finansowej dla Prażmowa przedłożona do głosowania.
- Nie dałem się zmanipulować – odpierał jeden z mieszkańców. – Gmina nie posiada sił i środków, by ten problem rozwiązać samodzielnie. Nie mówię o grach politycznych i personalnych, które z zażenowaniem obserwujemy na tej sali. Chciałbym, żeby starosta się wywiązał ze swoich obowiązków, zapewniając bezpieczeństwo mieszkańcom.
– Jeżeli jest to w ogóle zadanie gminy, w którym my możemy pomóc, to jedynie w ramach wniosku do budżetu na przyszły rok – skwitował radny Krzysztof Kasprzycki.
Polityka czy bezpieczeństwo
I tak się prawdopodobnie stanie. Dziś uchwały nie podjęto, wójt Prażmowa nie uzyskał od starostwa dofinansowania, ani nawet obietnicy, że takowe otrzyma. Radni mogą złożyć wniosek do przyszłorocznego budżetu, by została w nim uwzględniona pomoc finansowa dla gminy Prażmów. Czy tak się stanie i samorząd powiatowy dołoży małą cegiełkę do podniesienia bezpieczeństwa mieszkańców? W przyszłym roku czekają nas wybory samorządowe. Niewykluczone, że znów zwyciężą personalne niechęci i polityczne rozgrywki. - Jeśli nam tych pieniędzy nie dadzą, to nie będę miał wyjścia i znów będą musiał zostać starostą – żartował wójt Jan Adam Dąbek, choć najwyraźniej wcale nie było mu do śmiechu. Składowane odpady w Nowym Prażmowie stanowią realne zagrożenie nie tylko dla samego Prażmowa, ale także ościennych gmin. W obliczu takiego zagrożenia samorządowcy powinni odrzucić wszelkie animozje i sprawę potraktować priorytetowo. Jej stawką jest zdrowie i życie mieszkańców.
Adam Braciszewski
Takie tam gadanie. Pieniądze są w NFOŚiu, trzeba po nie tylko sięgać. Wiele gmin w Polsce, które miały taki problem już go rozwiązało dzięki NFOŚ. W sprawie odpadów w Prażmowie nic się nie działo póki nie napisał o nich Onet. A dziś wójt chce odepchnąć od siebie odpowiedzialność krzycząc: „bo powiat mi nie dał” i dalej nic nie robić. Czyżby Red. Braciszewski zapomniał już o tych metodach od czasu sterty pustaków na pierwszej stronie Kuriera?
A co mówił na to wszystko wicestarosta Lis, który sam jest przecież mieszkańcem Nowego Prażmowa? Nie boi się skażenia swojej okolicy?
„Chemikalia w ogniu… lokalnej polityki”
==============================
„W ogniu”… No Wersal po prostu 🙂
Oczywiście Wersal we właściwym znaczeniu tego słowa.
W Wersalu nie było toalet i załatwiano się tam tam, gdzie popadnie – ci bardziej kulturalni gdzieś po kątach, przy ścianach na korytarzach, w krzakach itp. Mniej kulturalni załatwiali swoje potrzeby tam, gdzie akurat stali. A przebywało tam ciągle parę tysięcy ludzi.
Jak kto nie wierzy, to może sobie sprawdzić – ot, chociażby tu: https://viva.pl/styl-zycia/czym-pachnial-wersal-czyli-smierdzace-sekrety-palacu-krola-slonce-139310-r1/
Do wyborów samorządowych jeszcze ładnych parę miesięcy. Jak obecnie mamy taki Wersal, to już teraz z niecierpliwością oczekuję, jaką cuchnącą kloakę będziemy mieć w „lokalnej polityce” na wiosnę ‘2024 🙂
P.S. Pisząc poprzednie zdanie oczami wyobraźni widziałem toaletę publiczną, która funkcjonowała kiedyś przy dworcu PKP w P-nie.
Jeśli obywatel chciał z niej skorzystać, to musiał brodzić powyżej kostek w rzadkich fekaliach (takich bardziej „moczowych”), a „większą potrzebę” załatwiało się po dojściu (przez ww. fekalie) do dziury w posadzce, pod którą znajdowało się szambo. Jeśli zaś kto był przypadkiem aż takim elegantem, że miał ochotę się podetrzeć, to trzeba było mieć własny materiał do podtarcia, np. gazetę.
Dlaczego gazetę? Ano dlatego, że gazety były wtedy nie tylko tanie, ale też dostępne łatwiej, niż papier toaletowy.
Jak taką gazetę dobrze wymiętosić, to jest prawie tak dobra, jak papier toaletowy dostępny obecnie w toaletach piaseczyńskiego starostwa 😉
Naprawdę tak było i naprawdę tak jest, panie redaktorze et consortes et readers 🙂
Zapraszamy do toalet na Chyliczkowskiej 🙂