W powiecie piaseczyńskim, ze względu na zagrożenie koronawirusem coraz częściej mówi się o potrzebie zamknięcia szkół. Taką decyzję mogą podjąć dyrektorzy po konsultacji z powiatowym inspektorem sanitarnym
– Decyzja o zamknięciu szkoły może zostać podjęta wówczas, gdy okaże się, że jeden z uczniów danej placówki jest chory na koronawirusa – mówiła Anna Matkowska, Powiatowy Państwowy Inspektor Sanitarny podczas posiedzenia komisji zdrowia poświęconego koronawirusowi, które odbyło się wczoraj w starostwie powiatowym w Piasecznie. – Wtedy wszystkie osoby, które miały kontakt z zarażonym muszą zostać poddane kwarantannie.
Póki co jednak żadnego zachorowania w naszym powiecie nie zanotowano, nie tylko wśród uczniów, ale w ogóle. 150 osób znajduje się pod nadzorem epidemiologicznym, a 8 zostało objętych domową kwarantanną. Mimo tego pojawiają się pierwsze głosy, że szkoły powinny zostać zamknięte natychmiast – póki jeszcze wirus nie dał w nich znać o sobie.
– W trosce o nasze dzieci powinniśmy zamknąć szkoły na minimum 2 tygodnie – uważa Piotr Kandyba, radny sejmiku mazowieckiego. – Możemy wykorzystać nowe technologie do nauki na odległość (już chyba w każdym domu jest smartfon), mszy świętych można słuchać przez radio, zakupy możemy robić na zmianę między sąsiadami lub przez internet, aby ograniczyć przemieszczanie się.
Zdania są podzielone – jedni uważają, że głos radnego jest głosem rozsądku, inni tak daleko idące działania prewencyjne jak zamykanie szkół uważają za przejaw paranoi. Wydaje się jednak, że głosów nawołujących do wykazywania najwyższych przejawów ostrożności jest więcej. Jak zachowają się dyrektorzy szkół. Czy już wkrótce placówki edukacyjne będą zamykane? O tym przekonamy się prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni.
AB
Zamykać, żeby nie było za późno. To nie przejaw paranoi tylko wyraz trzeźwego myślenia i dużej wyobraźni, wystarczy uczyć się na błędach innych, nie trzeba ich powielać, włosi czekali aż się pojawi, bagatelizowali temat, nie popadali w paranoję i mają 18 milionów ludzi w kwarantannie z poważnymi ograniczeniami w poruszaniu się po kraju, ba w wychodzeniu z domów. Dzieci często są cichymi i bezobjawowymi nosicielami tej zarazy, a największa śmiertelność jest w grupie osób starszych i chorych na inne choroby z osłabionym systemem odpornościowym organizmu, nas (ludzi w średnim wieku i dzieci) pewnie wirus nie pochłonie ale już dziadków, babcie, miłą panią Zosię, sąsiadkę może dotknąć kostucha, nie doprowadzajmy do tego. Prewencja, tylko prewencja, rozwaga i trzeźwe myślenie. Żarty się skończyły w momencie wykrycia pierwszego przypadku w kraju. Potem może ktoś powie, że po co było zamykać szkoły skoro tak mało osób zachorowało ale lepiej mało niż doprowadzić do totalnego paraliżu państwa.
Do przychodni w Piasecznie, zgłosiła się kobieta z informacją, że była za granicą i miała się zgłosić po maseczkę, którą otrzymała i założyła na twarz. Wszystko ładnie, pięknie i zgodnie z zasadami.
Tylko, że opuściła placówkę ZOZ i co? maseczka do plecaka i w drogę. BRAWO DLA TEJ PANI. Ile jeszcze jest takich mundrych?
@Kojak
pierwsze co to powinno się zlikwidować komunikację zbiorową. W szkole w klasie przebywa na raz 25 dzieci. Tych samych dzieci. W autobusie ciągle się mieszają i w tłoku przebywa kilka razy więcej. Metro to już tragedia.
Zamknięta szkoła to brak dzieci w komunikacji. No chyba, że ktoś ma to w nosie ale to inna para kaloszy.