PIASECZNO Wczoraj opisaliśmy relację 70-letniej mieszkanki, której dom sąsiaduje z wyburzaną właśnie piekarnią Wojciechowskich. Kobieta pokazała nam dwie dziury w ścianie, które miały powstać podczas rozbiórki sąsiadujących z jej kamienicą budynków. Tymczasem prowadzący inwestycję deweloper twierdzi, że dziury cały czas tam były, a podczas prac rozbiórkowych zostały tylko odsłonięte
Dziury w domu pani Ewy pojawiły się w środę rano, podczas rozbiórki zabudowań po dawnej piekarni. Kobieta akurat była w kuchni i bardzo się zdenerwowała. Była przekonana, że otwory powstały na skutek pracy za ścianą ciężkiej koparki.
– Jak zobaczyłem co tu się stało, myślałem że się wścieknę – opowiadał syn seniorki.
– Dobrze, że mamie nic się nie stało. Uprzedzałem kierownika budowy, że tak się to skończy. Prosiłem, aby część zabudowań sąsiadujących z naszym domem rozebrać ręcznie. Jak widać, nikt nie potraktował tych sugestii poważnie.
We czwartek rano do sprawy odniósł się deweloper, który nie poczuwa się do winy, tłumacząc że rozbiórka przeprowadzana jest zgodnie z prawem oraz wcześniejszymi ustaleniami z właścicielami sąsiadującego z terenem budowy budynku.
– Zacznijmy od tego, że te dwa otwory już tam były, my je tylko odsłoniliśmy – mówi przedstawicielka dewelopera. – Gdyby dziury w ścianie zrobiła koparka, nie byłyby one symetryczne. Prace rozbiórkowe były wykonywane ręcznie, tak jak się umawialiśmy. Kiedy zobaczyliśmy te dwa otwory, od razu wezwaliśmy na miejsce Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, aby skonsultować z nim, jak zabezpieczyć te miejsca. Otwór w kuchni zabezpieczyliśmy już pustakami na pianę. Otwór w garażu, na życzenie właściciela, na razie zostawiliśmy. Pracująca na budowie koparka nie uszkodziła tego budynku. Dokładamy wszelkich starań, aby prowadzona rozbiórka była jak najmniej uciążliwa dla sąsiadów.
TW