GÓRA KALWARIA – Dziki zryły mi wiosną sad, a teraz wygniotły owies i dobrały się do łąki – skarży się Kazimierz Gałecki, rolnik ze wsi Obręb. – Zgłaszałem to wszystko lokalnemu kołu łowieckiemu, ale kompletnie mnie olali…
Pan Kazimierz prowadzi nas polną drogą do swoich upraw.
– Ziemniaki ogrodziłem elektrycznym pastuchem, którego dostałem od koła, i tam dziki nie wchodzą – mówi. – A co z resztą? – pyta, bezradnie rozkładając ręce. Rolnik tłumaczy, że dzików z roku na rok przybywa. Kilka lat temu solidnie przetrzebił je afrykański pomór świń (ASF), ale populacja szybko się odradza.
– Dziki mają wysoki potencjał rozrodczy – mówi Sławomir Fiedukowicz z Nadleśnictwa Chojnów. – W jednym miocie może być nawet kilkanaście warchlaków. Poza tym rozmnażają się teraz już dwa razy do roku i praktycznie nie mają konkurencji.
Kazimierz Gałecki pokazuje nam zryty fragment łąki.
– To stało się wczorajszej nocy – tłumaczy. – A proszę spojrzeć na owies. Na całym polu dziki wygniotły mi już kilka gigantycznych placów. Jak ja to skoszę? – pyta. Rolnik ma pretensje do lokalnego koła łowieckiego, że nie robi nic, aby przegonić dziki z tego terenu.
– Dali mi pastucha i to wszystko – podkreśla. – Jak do nich dzwonię, to mówią, że nic więcej nie mogą zrobić i że sam powinienem pilnować swoich upraw.
Myśliwy z koła łowieckiego, z którym udało się nam porozmawiać przyznaje, że problem dzików istnieje.
– W tamtej okolicy tylko ten pan uprawia pole, więc dziki przychodzą tu się najeść – wyjaśnia. – Członkowie koła spędzili w rejonie tych pól kilka nocy, ale nie możemy koczować tam non stop. Poza tym mamy określone plany odstrzałów i więcej dzików nie upolujemy. Zresztą ich mięsem i tak nie można handlować, bo cały czas mamy ASF. Wielu rolników z Góry Kalwarii ma jeszcze większe straty. Trzeba ogrodzić wszystkie uprawy elektrycznymi pastuchami. Tu się nic innego nie wymyśli…
TW
Myśliwi jak organizują polowania to są bandytami i zwyrodnialcami ale jak komuś dziki dołek wyryją lub sarny jakieś kwiatki zgryzą to już są lenie i do roboty się ich goni 🙂
No ludzie, trochę obiektywizmu i zrozumienia, taki jest świat i trochę elastyczności w współżyciu.
A mnie przechodzeń zrył ogródek, pozostawił pustą flaszkę co robić jak żyć.
„Dziki zryły mi wiosną sad, a teraz wygniotły owies i dobrały się do łąki”
===================================
Dzik, jako stworzenie boże, ma prawo bytować na Ziemi.
Jeśli grupa dzików upodobała sobie do bytowania gospodarstwo P. Kazimierza, to najprawdopodobniej przodkowie tych dzików mieli te teren we władaniu na długo przedtem, zanim zajęli je przodkowie P. Kazimierza.
Słusznie i sprawiedliwie byłoby więc wynieść się stamtąd i zwrócić ten teren dzikom – jego prawowitym właścicielom.
P.S. Stary Testament, Księga rodzaju: „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».
Ergo: ludzie nie mają prawa panować nad dzikami – choćby dlatego, że nie są to zwierzęta pełzające. Ergo: dziki na naszej planecie mają takie same prawa, jak ludzie.
=======================================
„… rozmnażają się teraz już dwa razy do roku i praktycznie nie mają konkurencji…”
=======================================
I tu właśnie znajdujemy pewien punkt zaczepienia w naszej walce z agresywnymi dzikami.
Otóż jeśli te upierdliwe dziki nie maja konkurencji oraz naturalnych wrogów, co umożliwia im frontalne natarcie na ludzi, to logicznym jest doprowadzenie do takiego stanu, że wredne dziki będą mieć w Polsce zarówno naturalną konkurencję, jak i naturalnych wrogów, którzy będą te dziki zjadać.
Nie chce mi się teraz zastanawiać nad zwierzętami, które mogłyby żreć to samo, co dziki (guziec byłby fajny, ale nie wiadomo, czy jest w stanie przeżyć w Polsce).
Pozostaje jednak wskazać zwierzęta, które mogłyby poniekąd z nami współpracować, pożerając nienawidzone dziki.
Tu tez mamy problem, bo jeśli nawet takie zwierzęta gdzieś żyją, to są na skraju wyginięcia, więc raczej trudno byłoby je introdukować do Polski, żeby tu te dziki pożerały.
Niestety, człowiek tak bardzo się na Ziemi rozszalał, że zniszczył tzw. „porządek naturalny’, czego skutkiem jest np. to, że jakieś gatunki mnożą się w sposób nieokiełznany, a inne gatunki w ten sam sposób wymierają…
P.Kazimierz twierdzi że od lokalnego Koła Łowieckiego dostał pastucha i ogrodził ziemniaki,ma spokój jak twierdzi .To jak go lokalni myśliwi olali???? Nie rozumie…….Z czystego lenistwa nie ogrodził całości ….Zwykły naciągacz i leń………
Z doświadczenia wiem,że koło pomaga przy ochronie upraw . Wielokrotnie na przestrzeni lat zgłaszaliśmy szkody i zawsze była reakcja. Czasem gdy faktycznie ponieśliśmy stratę dostawaliśmy odszkodowanie , nie są to kwoty na których można bazować przy prowadzeniu gospodarstwa ale przez wzgląd na zaangażowanie można przymknąć oko . W artykule nie ma informacji czy Pan.Kazimierz w poprzednich latach korzystał z pomocy koła i czy były wypłacane mu odszkodowania , zapewne tak .