KONSTANCIN-JEZIORNA Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej znów podzielili się na dwa wrogie obozy. Obecna awantura dotyczy docieplania 25 bloków i pożyczki, jaka miałaby być zaciągnięta na ten cel


Dziś w hali przy ul. Żeromskiego odbędzie się kolejne walne zgromadzenie mieszkańców osiedli  na Grapie i w Mirkowie. Wszystko wskazuje, że będzie nie mniej burzliwe od poprzedniego. Tamto, 27 maja, po trzech godzinach zostało przerwane, a na miejsce wezwano policję, ponieważ  niektórym spółdzielcom puściły nerwy. To nie wszystko, bo w wyniku panującej atmosfery, na walnym do dymisji podali się członkowie rady nadzorczej, wybrani zaledwie trzy miesiące wcześniej.

Prezes kładzie na szali karierę

Od kilku tygodni emocje w Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej (SML-W) rozpala kwestia termomodernizacji 25 z 35 bloków. Na realizację inwestycji, której koszty są szacowane na przeszło 15 mln zł, naciska prezes spółdzielni Piotr Bakun, sprzyjający mu członkowie rady nadzorczej (którzy właśnie podali się do dymisji) oraz część spółdzielców. Na zlecenie prezesa wynajęta firma dokonała przeglądu leciwych bloków i wskazała, które z nich powinny zostać ocieplone. Spółdzielnia opracowała również i złożyła dwa wnioski w konkursie ogłoszonym przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) o dofinansowanie termomodernizacji. Brakuje jeszcze tylko uchwały walnego zgromadzenia członków, która umożliwi zarządowi spółdzielni zaciągania wszelkich zobowiązań finansowych związanych z dociepleniem budynków. Musi być podjęta najpóźniej dziś. Na majowym walnym większość ze 140 osób na sali była przeciwna zaciąganiu wysokiej pożyczki na termomodernizację. Jak będzie dziś?

Prezes widzi w zaplanowanej inwestycji, finansowanej z NFOŚiGW same jasne strony. Na pierwszy plan wysuwa tzw. premię w wysokości 5,4 mln zł, gdyby docieplenie bloków w pełni się udało. Tych pieniędzy spółdzielnia nie musiałaby zwracać (tzn. o taką kwotę umorzono by jej spłatę ostatnich rat pożyczki z NFOŚiGW). Jednak, aby inwestycja doszła do skutku, SML-W musiałaby wystąpić do funduszu o przeszło 10 mln zł pożyczki i zapewnić następnie tzw. wkład własny w kwocie prawie 5 mln zł. Piotr Bakun argumentuje, że spółdzielni nie stać na docieplenie bloków  i wymianę węzłów cieplnych bez zewnętrznego wsparcia. Przekonuje, iż inwestycja nie spowoduje podwyżek czynszu, a jej finansowe konsekwencje obciążą jedynie mieszkańców bloków objętych termomodernizacją, tzn. to oni będą spłacali pożyczkę dokonując wpłat na fundusz remontowy.

– Jako młody prezes chcę pokazać, że coś można zrobić, zmienić oblicze Grapy. Przy budynkach komunalnych spółdzielcze wyglądają jak należące do ubogich krewnych – stwierdza prezes. – Apeluję do spółdzielców o spokój, rozwagę i podejmowanie decyzji dobrych dla wszystkich, a nie jednostek, zadymiarzy, którzy stale wywołują awantury. Niezgoda w spółdzielni ją rujnuje i trwa zbyt długo – komentuje.

Piotr Bakun mówi, że kładzie na szali swoją dalszą karierę.  – Jeżeli nie będzie realizowana założona przeze mnie strategia, a członkowie nadal będą się obrażali nawzajem, kłócili i dzieli, zakończę pracę w spółdzielni – zapowiada.

Z motyką na słońce

Na klatkach schodowych osiedli trwa kampania. Anonimowe ulotki przekonują do „ratowania swojego mieszkania”. Przeciwnicy działań prezesa Bakuna, z którymi udało nam się porozmawiać, prosili o niepodawanie nazwisk. Argumentują, że „prezes ciągle straszy ich policją i sądem”. Nie wierzą w to, co mówi Piotr Bakun, zarzucają mu manipulowanie faktami; uważają, że prowadzi spółdzielnię do upadku.

– Zobowiązania, które chce zaciągnąć zarząd obciążą całą spółdzielnię, a nie wyłącznie mieszkańców docieplanych bloków. Ten dług będziemy spłacać wszyscy – podkreśla członek spółdzielni z ul. Jaworskiego. – Według mnie spółdzielnia jest do tego projektu nieprzygotowana. Nie ma działu inwestycji, pionu technicznego. To jest rzucanie się z motyką na słońce i wizja budowy rakiety przez spółdzielnię, która nie jest nam w stanie zapewnić nam czystych okien na klatce schodowej – krytykuje.

Mieszkanka bloku przy Jaworskiego uważa z kolei, że prezes planuje termomodernizację w tak dużym zakresie, a przez rok pracy nie pokazał co potrafi, nie wykonał żadnej inwestycji w spółdzielni, choć były na to pieniądze, a od marca zarabia 16 tys. zł miesięcznie. Natomiast spółdzielca z bloku przy ul. Kopernika uważa, że SML-W nie stać na tak kosztowne przedsięwzięcie. – Zadłużenie spółdzielni na tak wysoką skalę, jest nieracjonalne. Pytamy prezesa i nie znajdujemy odpowiedzi, skąd spółdzielnia weźmie 3,7 mln zł wkładu własnego, skoro jej obecne zadłużenie to przeszło na 3 mln zł – zauważa.

Jacek Krysiński jest zwolennikiem podziału spółdzielni. – Porozumienie między osiedlami staje się niemożliwe – uważa

Inny mieszkaniec Grapy przekonuje, że prezes nie wspomina o kosztach obsługi pożyczki, które sięgałyby około 200 tys. zł rocznie. – Skąd spółdzielnia weźmie te pieniądze, skoro w ubiegłym roku wypracowała 25 tys. zł zysku? A to nie jedyne koszty, bo  trzeba będzie wynająć fachowców do nadzorowania inwestycji  Będzie jedno wyjście: podnieść czynsz – uważa.

Podział sposobem na niezgodę?

Spór o ocieplenie ma swoje poboczne konsekwencje. Jacek Krysiński, mieszkaniec bloku przy ul. Sobieskiego, uważa że obecna awantura jest efektem zaszłych konfliktu pomiędzy osiedlami Grapa i Mirków. W jego ocenie członkowie z Mirkowa nie pozwalają z jakichś względów ocieplić budynków na Grapie. Dlatego zaproponował wydzielenie ze spółdzielni czterech bloków przy ul. Jaworskiego. Dziś jego uchwała ma być omawiana na walnym zgromadzenie. – Moim zdaniem porozumienie między osiedlami staje się już niemożliwe – komentuje.

– Uważam, że awantura wokół podziału spółdzielni jest w tej sytuacji absolutnie niepotrzebna – komentuje Piotr Bakun.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię