PRAŻMÓW W środę w siedzibie OSP Nowy Prażmów odbyło się spotkanie zorganizowane przez sołtys miejscowości Grażynę Żarlicką w sprawie nielegalnego składowiska odpadów na pobliskiej posesji. Sala na poddaszu pękała w szwach – przybyli zaniepokojeni mieszkańcy, wójt, radni, urzędnicy oraz parlamentarzyści – Bożena Żelazowski i Maciej Lasek
O sprawie nielegalnego składowiska odpadów przy ulicy Akacjowej pisaliśmy 3 maja 2020 roku jako pierwsi na portalu PiasecznoNEWS.pl. Tego dnia strażacy (w tym dwa zastępy z grupy ratownictwa chemicznego z Warszawy) odkryli składowane w beczkach substancje nieznanego pochodzenia. Do sprawy powróciliśmy 19 sierpnia 2020 roku – wówczas biegły powołany przez prokuraturę pobrał próbki, by określić rodzaj chemikaliów i ich potencjalne zagrożenie. Od tamtego czasu problemu nie rozwiązano. Dwa tysiące 1000-litrowych beczek wciąż znajdują się na posesji i nie bardzo wiadomo, kto ma je zabrać i zutylizować.
– Od lat walczymy o to, by te substancje zniknęły – mówił podczas spotkania wójt Prażmowa Jan Adam Dąbek. – Napisaliśmy setki pism w tej sprawie, ale niestety wciąż bez rezultatu. To przekracza kompetencje samorządu, wymaga rozwiązań na szczeblu krajowym.
Sprawę nielegalnych składowisk odpadów znajdujących się w gminach podwarszawskich na łamach „Kuriera Południowego” w ubiegłym tygodniu poruszył radny Sejmiku Mazowieckiego Piotr Kandyba. Temat odbił się echem w mediach ogólnopolskich. Kto powinien utylizować toksyczne odpady? Jak to możliwe, że wydostają się one z fabryk bez żadnego nadzoru i odpowiedzialności? Co by się stało, gdyby nieprzystosowana do magazynowania chemikaliów hala (niegdyś pełniąca rolę kurnika) stanęła w płomieniach? Jakie skażenie mógłby wywołać pożar toksycznych odpadów? Na to ostatnie pytanie nikt nie chce poznać odpowiedzi.
Urzędniczy impas
Magazyn przy ulicy Akacjowej został wynajęty pod pretekstem składowania części samochodowych. Właścicielka nieruchomości twierdzi, że nie wiedziała o zwożonych odpadach. Gdy zorientowała się, że jej posesja wypełniona jest chemikaliami… najemca zerwał kontakt i ślad po nim zaginął. – Ja sama z tymi odpadami nic nie mogę zrobić, jedynie gmina może zwrócić się do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o przyznanie dofinansowania na utylizację tych chemikaliów – powiedziała nam przed spotkaniem sołeckim, które odbyło się wczoraj w OSP Nowy Prażmów. Jak się jednak okazuje, sprawa nie jest tak prosta i od lat tkwi w administracyjnym impasie. Na początku spotkania wójt Jan Adam Dąbek przedstawił mieszkańcom działania urzędu, podejmowane przez ostatnie lata. Początkowo prokuratura poinformowała gminę, że „pojemniki nie stwarzają zagrożenia”, wójt nakazał więc właścicielce posesji usunięcie zgromadzonych odpadów. Kobieta od decyzji wójta odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sąd decyzję uchylił, bo w tym czasie została wydana decyzja biegłego, sprzeczna ze wcześniejszym stanowiskiem prokuratury. Okazało się, że odpady jednak są niebezpieczne, co zdaniem sądu oznacza, że to wójt a nie właścicielka posesji powinien wszcząć postępowanie zmierzające do usunięcia chemikaliów. Tymczasem prokuratura wciąż prowadziła postępowanie zmierzające do wykrycia i ukarania osób, które beczki z toksycznymi substancjami do Nowego Prażmowa przywiozły. Wójt przekazał sprawę do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie, jako organu właściwego do usunięcia odpadów. Ten jednak po trzech miesiącach odbił piłeczkę uznając, że kłopotliwą zawartością magazynu przy ul. Akacjowej powinien zająć się wójt. Ten skierował wniosek do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie o rozstrzygniecie sporu kompetencyjnego i wskazanie organu właściwego do usunięcia odpadów. Urzędniczo-sądowo-administracyjna karuzela kręci się do dziś (wójt opisuje postępowanie ze szczegółami na stronie urzędu gminy). Efekt? Beczki z chemikaliami jak stały, tak stoją.
Tykająca bomba
Zdanie biegłego z ostatniej opinii sporządzonej 5 sierpnia ubiegłego roku – „nie można wykluczyć pośredniego wpływu (odpadów) na ludzi z uwagi na możliwe negatywne oddziaływanie na inne elementy środowiska tj. powietrze, glebę, wody podziemne, cieki wodne, rośliny i zwierzęta” – budzi trwogę i niepokój. W ostatni wtorek kontrolę na działce z chemikaliami przeprowadziły Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska w Warszawie, Centralne Laboratorium Badawcze Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Państwowa Straż Pożarna oraz przedstawiciele urzędu gminy. Według nieoficjalnych informacji, powietrze wokół hali nie jest skażone. Tak jest dziś, ale co będzie jutro? Co się stanie, gdy beczki zaczną się rozszczelniać albo dojdzie do pożaru? Mieszkańcy podczas spotkania dopytywali, dlaczego gmina nie zajmie się utylizacją odpadów. Wójt tłumaczył, że nie ma żadnej gwarancji, że gmina otrzyma zwrot pieniędzy, a koszt takiej utylizacji mógłby wynieść nawet 18 milionów złotych. A to przekracza możliwości finansowe gminy. Odczytał też list do Premiera RP Mateusza Morawieckiego z prośbą o interwencje w spawie odpadów w Nowym Prażmowie. Obecni na spotkaniu mieszkańcy złożyli pod nim swoje podpisy.
Obecni na sali posłowie podkreślali, że sprawa musi zostać rozwiązana na szczeblu centralnym.
– Wójt dobrze robi, że szuka pomocy i środków finansowych – powiedziała posłanka Bożena Żelazowska i dodała, że musi zostać zmienione prawo tak, by właścicielem odpadów niebezpiecznych był ich wytwórca. – Łatwo to zrobić, ale to należy do kompetencji sejmu. Zaapelowano także do mieszkańców, by starali się zainteresować problemem posłów PIS z naszego regionu.
Adam Braciszewski
Masakra.. ktoś się dorobił olbrzymich pieniedzy, jego już tu nie ma, a TRUJE sasiadow w swietle prawa.. mnostwo takich spraw w całej Polsce. OD 2020 sprawa znana władzom.. przykro czytać, ze wszyscy maja związane ręce. PRZYKRO.
Jak można napisać tekst o takim zagrożeniu i pominąć obowiązujący stan prawny? Ustawa z 14 grudnia 2012 roku scedowała utylizację niebezpiecznych odpadów na samorządy, a „poprawka” z 2019 doprecyzowała, że tak ma być, także w przypadku, gdy nielegalne składowiska są na prywatnych działkach. Jak można nie napisać, że sąd już rok temu wydał orzeczenie o przewlekłości postępowania ze strony wójta? Tym.bardziej, że te wszystkie dość istotne informacje były w tekście ONetu