GÓRA KALWARIA Piaseczyńska Prokuratura Rejonowa skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia przeciwko Marcinowi P., który „leczył” podszywając się pod prawdziwego medyka
Fałszywy lekarz specjalista na początku czerwca minionego roku został wyprowadzony przez policjantów z gabinetu lekarskiego jednej z prywatnych przychodni w Górze Kalwarii, gdzie akurat przyjmował pacjentów. Odpłatnych porad przez pół roku udzielał również w Otwocku i Warszawie, w ten sposób – wedle wiedzy policji – oszukał około 200 osób.
– Marcin P. został oskarżony o szereg przestępstw polegających na podrobieniu dokumentów, posługiwanie się podrobionymi dokumentami, oszustw na szkodę zakładów opieki zdrowotnej oraz udzielenie świadczeń zdrowotnych bez posiadania uprawnień – informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak podaje prokurator, zarzuty zawarte w akcie oskarżenia dotyczą m.in. posłużenia się podrobionymi dyplomami ukończenia Uniwersytetu Medycznego w Lublinie na kierunku lekarskim oraz uzyskania uprawnień specjalisty w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu oraz dokumentem potwierdzającym prawo wykonywania zawodu, wystawionymi na dane innej osoby i przedłożenia tych dokumentów w placówkach medycznych. Śledczy zarzucili 30-latkowi także wyłudzenie nienależnych świadczeń z tytułu zatrudnienia, czyli oszustwa na szkodę przychodni. Na koniec Marcin P. podrobił na licznych dokumentach (fakturach, skierowaniach na zabiegi fizjoterapeutyczne i do poradni, zawieranych umowach, receptach, itp) podpisy osoby, pod którą się podszył.
Fałszywy ortopeda wpadł, ponieważ medyk ze Starachowic, którego danymi się posługiwał, otrzymał informację ze stołecznego szpitala (znano go tam), iż ktoś próbuje zatrudnić się podając jego nazwisko. Gdyby nie ten przypadek, 29-latek prawdopodobnie „leczyłby” dalej.
– Do odrębnego postępowania wyłączono materiały w sprawie narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych przez osobę nie posiadającą wymaganych kwalifikacji i uprawnień. Przedmiotowe postępowanie pozostaje w toku. Prowadzone jest w sprawie, znajduje się na etapie gromadzenia materiału dowodowego – podaje Łukasz Łapczyński.
Początkowo mężczyzna został zatrzymany w areszcie tymczasowym, jednak – jak podają śledczy – ze względu na stan jego zdrowia, wypuszczono go zza krat. Otrzymał zakaz opuszczania kraju i co kilka dni musi stawiać się na komisariacie policji.
Oszukiwanie Marcinowi P. szło na tyle dobrze, że od początku 2017 roku – od kiedy zaczął pracować w kalwaryjskiej przychodni – nikt się na niego nie poskarżył, choć niektórych pacjentów raził brak profesjonalizmu „doktora”. Pani Karolina (39 lat), mieszkanka gminy Góra Kalwaria, była na wizycie u Marcina P., ponieważ doskwierał jej ból części szyjnej kręgosłupa.
– Lekarz przepisał mi USG tego odcinka kręgosłupa i dodał, że bez wyników badań nie poda diagnozy. W innej przychodni dowiedziałam się, że USG kręgosłupa po prostu się nie robi. Z tego względu na kolejną wizytę do tego pana nie poszłam – opowiada. Kobieta zwróciła uwagę na wyjątkowo bezpośrednie zachowanie „ortopedy”. – Byłam w szoku. Podczas wizyty cały czas mówił. Opowiadał, że miał tatę milicjanta i o innych prywatnych rzeczach. Na koniec dodał, że dobrze mu się ze mną rozmawia. „Przecież pacjenci czekają” odpowiedziałam i wyszłam z gabinetu. W kasie zostawiłam 130 zł. Wczoraj nie mogłam uwierzyć, że ja i inni dali się temu człowiekowi nabrać – mówi. Kiedy sprawa wyszła na jaw, właściciele przeprosili każdego z pacjentów i zwrócili im pieniądze za wizytę.
Jak udało nam się ustalić, kompetencje Marcina P. miała weryfikować specjalistyczna agencja zatrudnienia, która pomaga przychodniom w znalezieniu kadry lekarskiej. To jej mężczyzna sprezentował m.in. dyplomy oraz sfałszowaną kartę przynależności do Okręgowej Izby Lekarskiej.
Co za kretyn zatrudnia lekarza bez weryfikacji na stronie izby lekarskiej ,która jest ogólnie dostępna….. to tylko brak kompetencji ? paranoja