Jarmark przyciągnął tłumy

0

PIASECZNO Doroczny Jarmark Piaseczyński był jak zwykle udany. Mimo że imprezie towarzyszyły liczne atrakcje kulturalne, najwięcej osób udało się do centrum miasta na zakupy


Od lat na jarmark przybywa podobne grono producentów, handlowców i rzemieślników, dlatego wiele osób przychodzi, aby kupić konkretne produkty od konkretnych osób.
– Ja zawsze robię tu zapas mydeł produkowanych w Zalesiu Dolnym – mówi pani Irena z Gołkowa. – To jedyne mydła, na które nie mam uczulenia.
W tym roku na kiermaszu było kilku producentów kozich serów. Jednym z nich był Wiesław Kalicki z gminy Mokobody w pobliżu Siedlec.
– Robię najlepszy w Polsce kozi twaróg – zachwalał. – Można zamawiać u mnie sery świeże i dojrzewające. Istnieje możliwość wysyłki kurierem.
Niestety, sery od pana Wiesława szybko się sprzedały. Podobnie było z serkami z gospodarstwa Kozi Dar, które również błyskawicznie znalazły nabywców.

Zresztą na jarmarku większość produktów cieszyła się dużym wzięciem. Na stoisku z tradycyjnymi wędlinami z Podlasia spotkaliśmy burmistrza Daniela Putkiewicza, który przyjechał na imprezę rowerem.
– Staram się kupować produkty na różnych stoiskach. Jak mi coś zasmakuje, zamawiam potem konkretną wędlinę czy ser przez internet – podzielił się z nami swoją strategią zakupową burmistrz. Stoisko z wędlinami aż uginało się pod ciężarem różnego rodzaju kiełbas i wędzonek. Ceny były raczej wysokie. A smak? Każdy z kupujących miał na ten temat inne zdanie.
– Może i niezłe, ale nie takie, jak za mojego dzieciństwa – mówiła starsza pani, przeżuwając kawałek jałowcowej kiełbasy.


Wokół placu Piłsudskiego oraz wzdłuż ulicy Puławskiej swoje stoiska rozstawiły piekarnie (na jednej z nich sprzedawano także baranka piaseczyńskiego), sprzedawcy miodu, Górale z oscypkami, restauracje (była żydowska i gruzińska) oraz mnóstwo rzemieślników, sprzedających ręcznie wytwarzaną biżuterię, zabawki, ozdoby, ceramikę, rzeźbę. Przy budynku gminy uwagę zwracał sprzedawca pieczonych kasztanów. Z kolei obok ustawionej na rynku sceny działał kram z rzemieślniczym piwem. Mieszkańcy pytani o odczucia związane z jarmarkiem reagowali różnie.
– Drogo – podsumowała pani kupująca kawałek wędzonego łososia. – I ciągle to samo.
Jednak wiele osób było zachwyconych.
– Od lat przyjeżdżamy tu całą rodziną – dzielił się wrażeniami pan Darek, mieszkaniec Konstancina-Jeziorny. – Zawsze znajdziemy coś oryginalnego. Na końcu idziemy na pyszne lody.

TW

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię