KONSTANCIN-JEZIORNA Ze Stanisławem Borkowskim, prezesem zarządu Uzdrowiska Konstancin Zdrój (UKZ) rozmawia Kamil Staniszek
Jaka będzie przyszłość konstancińskiego uzdrowiska?
Dla nas kluczowa będzie działalność medyczna, chcemy, aby Uzdrowisko Konstancin stało się miejscem, które oferuje szeroki zakres usług leczniczych oraz usług dodatkowych np. Medical SPA. Jesteśmy także przekonani, że doświadczona kadra medyczna oraz nowy obiekt, jakim jest szpital Sue Ryder w znacznym stopniu podniesie atrakcyjność uzdrowiska. W przyszłości mamy zamiar rozszerzyć medyczną działalność komercyjną, która zapewni nam stabilną sytuację finansową.
Co pan konkretnie rozumie mówiąc o działalności komercyjnej?
Przez komercję rozumiemy to, że jak najbardziej idziemy w kierunku medycznym. Celem planowanych zmian jest stworzenie w Konstancinie nowoczesnego ośrodka specjalizującego się w rehabilitacji neurologicznej, kardiologicznej i onkologicznej. Jest bardzo wiele zabiegów i terapii, których NFZ nie refunduje, dlatego Klienci decydują się na korzystanie z nich we własnym zakresie. Żeby zrealizować te ambitne plany, a równocześnie utrzymać przez gminę status uzdrowiska, trzeba będzie się jednak pozbyć części niepracujących nieruchomości.
Czy wyprzedaż nieruchomości jest nieuchronna?
Będziemy sprzedawać nieruchomości w miarę potrzeb inwestycyjnych i rozwojowych, ale dotyczy to obiektów niepotrzebnych do działalności medycznej i uzdrowiskowej.
Takie potrzeby w tej chwili istnieją.
Tak, ale gdyby udało nam się sprzedać w tym roku Cafe Beza – obiekt, który doskonale prosperuje, ale nie mieści się strategii medycznej, w związku z czym cieszy się dużym zainteresowaniem oraz jeżeli sprzedamy gminie działki zlokalizowane przy Hugonówce, to na ten rok byłoby wszystko. Dodatkowo mamy na sprzedaż pałacyk Seydla, który dotąd był bezprawnie zajmowany, a nam się udało go odzyskać. Obecnie chcemy zainwestować w dalszy rozwój pracowników i wyposażenie szpitala Sue Ryder i Białego Domu. Naszym niewątpliwym atutem jest także fakt, że rozpoczynamy kursy jako ośrodek centrum medycznego kształcenia podyplomowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zależy nam na tym, aby Uzdrowisko Konstancin pełniło funkcję centrum kompetencyjnego. Nie jesteśmy już tylko zwykłym uzdrowiskiem, ale w wymiarze krajowym wpływamy na pozytywny wizerunek całego Konstancina. Chcemy w przyszłości także pozyskać lekarzy, by mogli prowadzić u nas specjalizacje.
Czy gmina Konstancin-Jeziorna może stracić status uzdrowiska?
Nie wydaje mi się, by istniało takie zagrożenie jeżeli bierzemy pod uwagę obiekty uzdrowiskowe. Jest jednak kilka innych czynników, które są niezależne od naszej działalności, jak np. kwestie klimatyczne, związane z zanieczyszczeniem powietrza, czy zasobnością w źródła naturalne. My mamy solankę, wydobywaną z głębokości 1742 metrów, mamy tężnię, szpital uzdrowiskowy, sanatorium i tych obiektów nie zamierzamy sprzedawać.
Jakby pan chciał, żeby wyglądało uzdrowisko za 10 lat?
Uzdrowisko znajduje się w kluczowym momencie dla jego rozwoju. Przede wszystkim musi być rentowne. Optymistycznie zakładam, że może nam się to udać w ciągu 2-3 lat. Po tym czasie chciałbym, żeby Konstancin stał się symbolem zdrowia. To jest idealne miejsce do takich celów. Mamy trzy duże instytucje rehabilitacyjne – my, Stocer i CKR. Mamy ośrodki pobytu dla osób starszych – m.in. Białą Dalię, Tabitę. Wspólnie z samorządem możemy stworzyć bardzo przyjazne miejsce dla osób starszych, zapewniając im nie tylko leczenie i rehabilitację, ale także pobyt. Konstancin mógłby być takim małym „miastem zdrowia” – z jednej strony zlokalizowanym blisko Warszawy, z drugiej oferującym wszechstronną kompleksową opiekę i dobre warunki pobytu.