PIASECZNO/ LESZNOWOLA Wolontariusze Animal Rescue Polska, strażacy z piaseczyńskiej OSP oraz lekarz weterynarii próbowali wczoraj ratować łabędzia ze stawu w Mysiadle. Ptak nie jest akceptowany przez stado i jest atakowany przez inne łabędzie
Jak się okazało odłowienie ptaka okazało się niemożliwe. Próbowano strzelać do niego nabojami usypiającymi, zwabić go jedzeniem, wyciągnąć za pomocą siatki. Nic z tego. Łabędź najwyraźniej tak bardzo upodobał sobie mysiadłowski staw, że postanowił pozostać na nim mimo agresywnej postawy reszty stada.
– Nie ma możliwości technicznych by go odłowić – przyznaje Dawid Fabjański z Animal Resceue Polska. – Jest to zdrowy łabędź, tylko najprawdopodobniej z innego stada. Obecne na stawie stado nie akceptuje go. Jemu tam jest dobrze, gdyż jest codziennie karmiony – dodaje Fabjański.
Na prośbę gminy Lesznowola wolontariusze codziennie będą przyjeżdżać i doglądać stanu łabędzia. Nad bezpieczeństwem ptaka czuwa także radny Marcin Kania.
– Byłem dziś u niego dwa razy. Nie ma zagrożenia dla jego życia – uspokajał mieszkańców na swoim profilu facebookowym.
– Możliwość odłowienia ptaka wchodzi tylko za pomocą wyrzutni siatki, którą nikt nie dysponuje. Taki sprzęt jest bardzo drogi, kosztuje ok. 15tys zł – uzupełnia Dawid Fabjański. – Jeżeli stan zdrowia łabędzie się pogorszy to będziemy mogli go odłowić. Obecnie jest to zdrowe zwierzę, tak też ocenił nasz lekarz weterynarii. Chore dzikie zwierzę pozwala do siebie podejść. Ten odlatuje gdy podejmujemy próby odłowienia.
Adam Braciszewski