PIASECZNO Grupa kilku społeczniczek z Zalesia Górnego od lat organizuje różnego rodzaju akcje, wychodzące naprzeciw oczekiwaniom lokalnej społeczności. – Aktywizujemy naszych sąsiadów jak możemy, organizujemy ciekawe zajęcia, wydajemy nawet gazetę – mówi Ewa Kamińska, jedna z „Mąciczek”. – Niestety nie mamy się gdzie spotykać…
– Zorganizowałyśmy już w sumie kilkadziesiąt różnego rodzaju wydarzeń – mówi Ewa Kamińska. – Gimnastyka dla pań, tańce, warsztaty, spotkania z zielarką, dietetykiem… Wydałyśmy też sześć numerów gazety „Historie odnalezione”, która zawsze ma swoją premierę w grudniu…
„Mąciczki” na wiele swoich projektów otrzymują dofinansowanie. W tym celu współpracują ze Stowarzyszeniem Rodziców „Tu”, które w ich imieniu aplikuje o środki zewnętrzne. Tak było na przykład z prowadzoną od 2016 roku gimnastyką rehabilitacyjno-rozwojową, która odbywa się w lokalnej szkole i jest finansowana przez GOSiR.
– Organizujemy też tańce uliczne – mówi Nina Wierzbicka, członkini grupy. – Od kilku lat bardzo pomaga nam w tym Grawitacja. W każdy wtorek rano na trawie przed Domem Sołeckim tańczymy hip hop. Teraz, jako że idzie zima, walczymy o to, abyśmy mogły tańczyć pod dachem…
Aktywistki bardzo pasjonują się lokalną historią. Spisują niezwykłe opowieści mieszkańców Zalesia Górnego i raz do roku publikują je w „Historiach odnalezionych”. Niezwykle ciekawe są początki zalesiańskiej szkoły. W 1957 roku budowano w Zalesiu Górnym ośrodek wypoczynkowy dla funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Tymczasem miejscowa szkoła funkcjonowała w strasznych warunkach. Rodzice uczęszczających do niej dzieci zaczęli strajkować i okupować nowy gmach. W wyniku tej akcji zapadła decyzja, że zostanie on zamieniony na szkołę. SB musiała obejść się smakiem…
– W tym roku, a dokładnie 13 października przy szkole odsłoniliśmy tablicę, upamiętniającą tamte wydarzenia – mówi Ewa Kamińska.
– Ale podobnych akcji z naszym udziałem było więcej – uzupełnia Nina Wierzbicka. – Jak choćby Flash Mob na stacji kolejowej, tuż po jej remoncie. To było kilka lat temu. Protestowałyśmy przeciwko zastosowanym tam rozwiązaniom. Niektóre nasze postulaty udało się kolejarzom spełnić. Najbardziej żałujemy, że nie pochylili się nad problemem „oblepiających” dworzec rowerów. Tam powinny powstać specjalne wiaty, w których można by było zostawiać jednoślady… Burmistrz cały czas obiecuje porozmawiać o tym z PKP. Może coś z tego wyjdzie… Mamy też ciągle nowe pomysły. Lobbujemy za autobusem, który mógłby połączyć Zatorze z centrum Zalesia. Marzą się nam też murale i fotografie starego Zalesia na okolicznych płotach. Wybraliśmy już nawet lokalizacje. Na taki projekt trzeba jednak pozyskać jakieś dofinansowanie…
„Mąciczki” najbardziej narzekają, że brakuje im miejsca do spotkań. Podnoszą, że często korzystają z uprzejmości szkoły, biblioteki czy właściciela lokalnej kawiarni, który idzie im na rękę. Mimo to ewidentnie brakuje im miejsca, w którym mogłyby się spotykać i rozwijać swoje pasje.
– Dom Sołecki jest niewystarczający, bo w Zalesiu Górnym jest mnóstwo różnych organizacji – uważa Ewa Kamińska. – Fajnie, jakby powstał tu budynek podobny do świetlicy w Runowie. Wydaje mi się, że lokalna społeczność zasługuje na taką inwestycję, bo naprawdę sporo się tutaj dzieje, a mogłoby jeszcze więcej.
TW