GÓRA KALWARIA Pani Barbara, mieszkanka Wincentowa podczas wczorajszego spaceru w lesie przy drodze prowadzącej w stronę Staniszewic dokonała makabrycznego odkrycia. Natknęła się na stos poodrąbywanych łbów dzików, przemieszanych z wnętrznościami i poucinanymi racicami.
– To musi być sprawka kłusowników – podejrzewa mieszkanka. – Rozmawiałam ze znajomym myśliwym i zapewnił mnie, że żaden myśliwy nie zrobiły czegoś podobnego.
– O niczym nie wiemy – mówi Wojciech Szynkiewicz z koła łowieckiego Powiśle. – Przez ostatnie dwa lata nie zdarzały się podobne przypadki. To na pewno nie dzieło myśliwych, ich działania są ewidencjonowane. Ostatni odstrzał dzików na tym terenie odbył się 31 sierpnia.
Spacerując po lesie zauważyliśmy, że od dłuższego czasu pełni on funkcję „cmentarzyska” dzików. Wśród drzew walają się fragmenty skór, czaszki i kości.
– Tu może dojść do jakiejś epidemii – martwi się pani Barbara. – Ludzie spacerują po lesie z psami, biegają tu także dzieci. To mięso zacznie się wkrótce rozkładać i będzie smród na całą okolicę.
Sprawę zgłosiliśmy do Fundacji Animal Rescue Poland, która obiecała podjąć działania doprowadzając do utylizacji dzików.
– Wygląda na to, że doszło do popełnienia przestępstwa – ocenia wstępnie Dawid Fabjański z fundacji. – O sprawie powiadomimy również prokuraturę.
Za pół godziny ponownie wybierzemy się do Wincentowa. Pracownikom fundacji wskażemy miejsce, by mogli sporządzić dokumentację fotograficzną i podjąć dalsze działania.
Adam Braciszewski
czytaj nasz kolejny artykuł na ten temat: