Tak, wiem że Jacek Sasin wygasił polityczny spór dotyczący ustawy o aglomeracji warszawskiej, deklarując jej wycofanie z Sejmu i sprawa stała się passe dla mediów głównego nurtu, trudno więc traktować ją, jako gorący temat. A jednak.
Rozgrzane głowy miejskich radnych PO i ich akolitów ubrały mieszkańców Piaseczna w kuriozalne referendum mające dać odpór hegemonicznej roli Warszawy, a nawet MegaWarszawy. O tym, że jest to równie sensowne (i było już w momencie uchwalania), jak zasłanianie się gazetą przed jadącym na wprost nas pociągiem, napiszę za chwilę, teraz pozwolę sobie poddać pod zapalczywą rozwagę radnych taką modyfikację referendalnego pytania, by przeznaczone nań 120 tys. zł nie było całkowicie wyrzuconym w błoto. Proponuję zapytać naszych mieszkańców „Czy jest Pan/Pani za tym, żeby miasto Piaseczno jako jednostka samorządu terytorialnego, nadal obejmowała okoliczne wsie i miejscowości?” (pisownia wzorowana na pytaniu oryginalnym).
Kto wie, może poczucie lokalnego patriotyzmu mieszkańców Zalesia Górnego, Żabieńca, Złotokłosu, Szczaków, Bobrowca, Julianowa, a szczególnie Józefosławia, każe im myśleć o uwolnieniu się spod dyktatu MegaPiaseczna? Może samorządowcy z okolicznych miejscowości dojrzeli już do samodzielności, a wzrastająca liczba mieszkańców (sam Józefosław ma ich prawie 9 tys.) każe im myśleć o utworzeniu niezależnych gmin… i niezależnych budżetów? Może niektórym sołtysom marzy się burmistrzowski łańcuch?
Korzyści mogłoby odnieść również Piaseczno, skupiając swój zapał inwestycyjny wyłącznie w granicach miasta, zrzucając z pleców troskę o drożność komunikacyjną na peryferiach i może nawet wprowadzając trzecią strefę biletową w komunikacji miejskiej. Zresztą, myślę że radnym, którzy głosowali za referendum (nie słuchając rozsądnego głosu opozycji z Prawa i Sprawiedliwości o jego przedwczesności) i z przekonaniem zamieszczają w internecie filmiki uzasadniające „Dlaczego mówimy nie dla MegaWarszawy”, nie trzeba podpowiadać, jak ogromne zalety ma administracyjna odrębność i brak ustawowych regulacji na styku metropolii i prowincji. Może czas dowiedzieć się czy przypadkiem nie usłyszymy „nie” również dla MegaPiaseczna?
Zamknijmy oczy na fakty, nie słuchajmy urbanistów, nie mówmy o możliwościach. Zróbmy referendum, by w podlanych propagandą emocjach mieszkańcy odmrozili sobie uszy. Zasłońmy się gazetą, a raczej referendalną kartką przed miażdżącą siłą pociągu o nazwie Warszawa, który nic sobie nie robi z naszego istnienia i naszych problemów… ale od prawie trzydziestu lat pędzi w naszą stronę pohukując wesoło „z drogi śledzie!”. Tak, jak nie da się rozpruć „miasta i gminy” Piaseczno, tak nie da się uniknąć owego straszliwego, w mniemaniu niektórych, wchłaniania suburbium przez Stolicę. Codziennie, stojąc w kilometrowych korkach, tłocząc się w autobusach i pociągach odczuwamy to wchłanianie. Codziennie widzimy nieuchronne oddziaływanie półtoramilionowego ogromu na bezsilne pogranicze.
Tu – lepiej lub gorzej zorganizowana sypialnia i hotel robotniczy; Tam – praca, rozrywka i marzenia. Wiem, że wielu Piasecznian obrazi się na takie porównanie. Przepraszam ich za to. Od lat widzę jednak ogromny napływ masy ludzkiej, traktującej nasze miasto jak tańszy substytut Ursynowa czy Ochoty. Ja sam z tej masy. Może właśnie dlatego ostro widzę nieuchronność urbanistycznej i administracyjnej fuzji. Widzę, że czas pytać „jak?”, zamiast zupełnie niedorzecznie „czy?”. Tymczasem samorządowcy, którzy zakochali się w „śląskich konsultacjach” żeby, jak mniemam, z radością móc powiedzieć „nie” dla aglomeracji, wpychają Piaseczno wprost pod warszawski walec.
Czy naprawdę chcemy przez kolejne lata fastrygować metropolitalne związki przy obojętności lub nawet pod dyktando władz Stolicy, pozbawiając się kompletnie wpływu na kształt powstającego tworu? Czy rzeczywiście będzie lepiej, jeśli za kilkadziesiąt lat nasze dzieci zostaną zmuszone do podjęcia, nieudanej zapewne, próby ustawowego uregulowania chaosu, który powstanie? Czy taki spadek chcemy im pozostawić po sobie? Ja, zdecydowanie nie.
Andrzej Czajkowski.
Metropolia Warszawska wcześniej czy później jest dla aglomeracji warszawskiej niezbędna. Tylko ludzie niezwiązani z Warszawą mogą czynić wszystkim mieszkańcom powiatu piaseczyńskiego wodę z mózgu i twierdzić, że będzie ona dla nich zagrożeniem. Zagrożeniem to może być dla wszelkiej maści miejscowych urzędników, którzy mogą stracić posady. Dla reszty mieszkańców będzie w każdym przypadku tylko ułatwieniem. Dla powiatu piaseczyńskiego najważniejszą obecnie sprawą jest dogodne połączenie ze stolicą. Takie połączenie może stworzyć jedynie linia metra, poprowadzona pod Lasem Kabackim w kierunku Konstancina a dalej wzdłuż torów bocznicy kolejowej z Siekierek do Piaseczna. Oczywiście pod Lasem Kabackim przejście należy wykonać w tunelu, który położony na odpowiedniej głębokości będzie miał taki sam wpływ na środowisko leśne jak druga linia metra warszawskiego na Wisłę, czyli żaden. Na pozostałym odcinku metro winno przebiegać podobnie jak tory PKP po powierzchni terenu. Żadne połączenia drogowe nie rozwiążą problemu dojazdu do Warszawy gdyż dla większej liczby samochodów nie ma tam miejsca.Nie rozwiąże problemu dojazdu do Warszawy proponowana równoległa do Puławskiej trasa dojazdowa gdyż skończy się na Okęciu a stąd do Centrum jeszcze parę kilometrów.
Ale tego z okien UMiG nie widać, bo on stoi tyłem do Warszawy 🙂