PIASECZNO/PRAŻMÓW PKP zamyka kolejne przejazdy kolejowe, ale nie tylko nie śpieszy się z zakończeniem swoich inwestycji, ale także z rozpoczęciem. Mieszkańcy tracą cierpliwość, rozsuwają tamujące ruch przeszkody i przejeżdżają przez tory mimo zakazu


Oddanie wiaduktu w ciągu Al. Kalin w Piasecznie ciągnie się miesiącami. Zakończenie inwestycji planowano jesienią ubiegłego roku. Za chwilę zaczną się wakacje, a Al. Kalin formalnie wciąż nie jest przejezdna. Zdeterminowani kierowcy porozsuwali blokujące ruch palety i niektórzy śmiałkowie mimo zakazu od kilku tygodni przemierzają zamknięty wiadukt samochodami. Ruch rowerowy i pieszy od dawna już odbywa się pomimo zakazów.

Zakaz ruchu pieszego? Zakaz wjazdu rowerem? Skoro PKP nie traktuje poważnie mieszkańców, to dlaczego oni mają traktować poważnie zakazy PKP? Przez wiadukt w ciągu Al. Kalin coraz więcej śmiałków przejeżdża też samochodami.

Nie inaczej jest w Jeziórku przy stacji kolejowej Ustanówek. Tyle, że tam powód zniecierpliwienia kierowców jest zgoła odmienny – spowodowany nie przedłużającym się zakończeniem inwestycji, ale zwłoką w jej rozpoczęciu.
Termin zamknięcia przejazdu w Jeziórku wybrano bardzo niefortunnie, bo dwa dni po tym jak zamknięto przejazd w Zalesiu Górnym.
– PKP oszalało! Chcą nas odciąć od świata! – alarmowali zdenerwowani mieszkańcy. 6 czerwca wysłaliśmy zapytanie do inwestora, czy aby nie doszło do pomyłki w wyznaczonych datach remontów. Niestety do dziś nie doczekaliśmy się odpowiedzi, a kierowcy przemierzający tory w Jeziórku nie doczekali się… rozpoczęcia robót.
– Zamknęli przejazd, ale nic nie robią – pisał do nasz Czytelnik Marcin dwa dni po zamknięciu przejazdu.

– Zamknęli ponad tydzień temu, ale nic nie robią – skarżą się kierowcy. W efekcie betonowe zapory w Jeziórku rozsunięto i ruch obywa się pomimo zakazu. Robotnicy nie protestują, bo ich nie ma…

Pojechaliśmy wczoraj do Jeziórka chcąc sprawdzić postęp prowadzonych prac. Na miejscu przejazd zamknięty tylko formalnie, zbulwersowani kierowcy nie widząc na torach robotników nie wytrzymali i porozsuwali betonowe przeszkody, które miały zabezpieczać przed przejazdem. Pomimo zakazu wjazdu samochody przemykają przez torowisko.

– Tutaj nic nie robią! – skwitował jeden z mijających nas kierowców. – Zamknęli przejazd ponad tydzień temu i nic tu się nie dzieje.
– Robią z ludzi debili – złości się kobieta. – Narażają nas na objazdy, a nie rozpoczynają żadnych robót. Czy w PKP pomiędzy tymi co zamykają, a tymi co prowadzą prace nie ma żadnej komunikacji? – pyta retorycznie.
Teoretycznie przejazd w Jeziórku, podobnie jak przejazd w Zalesiu Górnym miał być nieczynny do końca czerwca. Jak będzie w rzeczywistości? Moglibyśmy spróbować zadać to pytanie PKP, ale doświadczenie nam podpowiada, że oni sami tego nie wiedzą. Może skuteczniej będzie powróżyć z fusów?

Adam Braciszewski

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię